Szczyt tabeli jeszcze nie dla Cracovii

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Grająca w tym sezonie w kratkę Legia Warszawa zwyciężyła przy Kałuży 2:1. Pomogli im środkowi obrońcy gospodarzy, którzy popełnili rażące błędy przy obu straconych bramkach. Plusy w zespole Pasów? Przełamanie Mateusza Wdowiaka.

We wcześniejszym niedzielnym meczu pierwsza w tabeli Pogoń Szczecin straciła punkty z Górnikiem Zabrze i Cracovia stanęła przed szansą na zostanie liderem rozgrywek. Przy prawie pełnym stadionie (13 053 widzów) Pasy nie dały rady Legii Warszawa, która w dwóch ostatnich meczach z drużynami z drugiej połowy tabeli zdobyły tylko punkt i nie strzeliły gola.

Przez 30 minut na boisku wiało nudą. Warte odnotowania były tylko dwie wymuszone zmiany Najpierw trener wicemistrzów Polski musiał wprowadzić Domagoja Antolicia za Cafu, a kilka minut później opiekun Pasów był zmuszony wymienić środkowego obrońcę – za Nika Datkovicia wszedł David Jablonsky.

Czarna niedziela stoperów

Czech nie mógł sobie wyobrazić gorszego powrotu na boisko (wrócił do gry po miesiąc). Rezerwowy Antolić oddał pierwszy groźny strzał w meczu, z którym poradził sobie Michal Pesković, a Jablonsky sfaulował próbującego powalczyć o piłkę Jarosława Niezgodę. Poszkodowany napastnik podszedł do rzutu karnego i precyzyjnym uderzeniem pokonał Słowaka.

Na drugą połowę nie wyszedł już niewidoczny w tym spotkaniu Michał Rakoczy, którego zastąpił Sylwester Lusiusz. Kibice, którzy liczyli na walkę o minimum punkt, szybko rozczarowali się po raz drugi. I to z powodu stoperów, których Cracovia ma naprawdę solidnych. Powody do narzekania dał im Ołeksij Dytiatjew. Ukrainiec przy wybiciu piłki nabił Luquinhasa, z czego skorzystał Valeriana Gvilia, podwyższając na 2:0.

Gol po prawie 10 miesiącach

W ofensywie Pasy długo nie niały nic ciekawego do zaoferowania. Przed przerwą Legia pozwoliła im na nieco więcej, ale skończyło się na ostrzeżeniach.W końcu jednak udało im się wymieniać kilka szybkich podań i oszukać obronę Legii. Oko w oko z Majeckim stanął słynący z marnowania okazji Mateusz Wdowiak. Teraz było inaczej i w końcu się przełamał. Na gola czeka od 2 grudnia poprzedniego roku, 2106 minut biegania po boiskach

Na pokonanie Legii u siebie krakowianie czekają już ponad 14 lat. Porażka po trzech kolejnych zwycięstwach oznacza ich spadek z drugiej na piątą pozycję. Na rozpamiętywanie błędów nie mają wiele czasu. W środę u siebie podeją w Pucharze Polski Jagiellonię Białystok, a w niedzielę czeka ją mecz derbowy przy Reymonta.

Cracovia – Legia Warszawa 1:2 (0:1)

Bramki: Wdowiak (66.) Niezgoda (33., karny), Gvilia (47.)

Cracovia: Pesković – Rapa, Dytiatjew, Datković (31. Jablonsky), Siplak – Gol, Dimun (71. Piszczek) – Wdowiak, Rakoczy (46. Lusiusz), Hanca – Lopes.

Legia: Majecki – Vesović, Wieteska, Jędrzejczyk, Karbownik – Martins, Cafu (25. Antolić) – Nagy, Gvilia, Luquinhas (79. Lewczuk) – Niezgoda (71. Kante).

Żółta kartka: Jablonsky.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).


News will be here