Był to mecz pełen twardych starć. Gdańszczanie wygrali doświadczeniem, którego zabrakło krakowianom.
– Wciąż zbieramy doświadczenie i w tym spotkaniu znów nam go zabrakło. Nie realizowaliśmy do końca założeń taktycznych i nie wykorzystaliśmy naszych szans. Lechia z kolei zrobiła to perfekcyjnie. Mimo że nieoczekiwanie mieliśmy przewagę w młynach zwartych, to w grze otwartej nam piłka co chwilę wypadała na murawę, a oni wykorzystali warunki i zrobili to, co należało zrobić – komentuje trener Łukasz Kościelniak.
Szkoleniowiec Juvenii mówi o krótkich kopach za plecy obrony. Na mokrym po deszczu boisku piłka bardzo szybko robiła się śliska i nie łatwo było ją opanować. W takich warunkach gra nogą może sprawić sporo problemów i stworzyć doskonałe sytuacje punktowe.
– Nasza trzecia strefa obrony niestety w tym meczu bardzo szwankowała. Jednocześnie sami, zaczęliśmy wykorzystywać krótkie kopy po ziemi dopiero w końcówce meczu – mówi trener Smoków.
Nowy lider
Do przerwy Lechia zdobyła dwa przyłożenia i prowadziła 10:0. Wynik był na styku i wydawało się, że w drugiej odsłonie krakowianie zdobędą się na odrobienie strat. Zamiast jednak ruszyć do przodu, animusz w szeregach Juvenii nieco opadł. Gospodarze zdobyli za to jeszcze trzy przyłożenia i wygrali 27:0, inkasując punkt bonusowy i wysuwając się na czoło tabeli.
W trzech meczach krakowskie Smoki wywalczyły jedno zwycięstwo i podniosły dwie porażki. Aktualnie zajmują siódme miejsce na dziesięć rywalizujących drużyn.