Wisła wygrała z Koroną. „Zaskoczyli nas taktyką”

fot. Krzysztof Kalinowski / LoveKraków.pl

Przed własną publicznością Wisła Kraków odniosła piąte z rzędu zwycięstwo. W wywalczeniu kolejnych trzech punktów nie przeszkodziły wiślakom nawet kontuzje napastników.

Korona Kielce nie przyjechała do Krakowa, aby murować bramkę. Rywale od razu rozpoczęli szturm na bramkę strzeżoną przez Michała Buchalika. – Na te trzy punkty musieliśmy bardzo ciężko zapracować. Wiedzieliśmy, że musimy zostawić serce na boisku, żeby wygrać – mówił po niedzielnym spotkaniu trener Białej Gwiazdy Artur Skowronek.

Krakowianie jako pierwsi zdobyli gola w piątej minucie meczu, ale o kolejne trafienie nie było im już tak łatwo. – Powiem szczerze, że Korona nas zaskoczyła. Zmienili taktykę i przez to mieliśmy trochę problemów, ale tak jak mówiłem przed tym spotkaniem - mamy bardzo świadomą drużynę. Zawodnicy pokazali, że są świadomi taktyki. W przerwie popracowaliśmy nad tym, co w naszej drużynie nie funkcjonowało poprawnie i po zmianie stron przejęliśmy kontrolę. Dzięki temu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo – zaznaczył szkoleniowiec.

Element zaskoczenia

Alon Turgeman podczas piątkowego treningu nabawił się urazu. Klub przemilczał ten fakt, aby mieć element zaskoczenia. Izraelczyk umieścił jednak zdjęcie kontuzjowanej stopy w mediach społecznościowych. Choć zdjęcie szybko zostało usunięte, to wieść o niedyspozycji piłkarza szybko się rozniosła. – Alon nie chciał zrobić krzywdy naszej drużynie poprzez zamieszczenie zdjęcia. Zrobił to nieświadomie – bronił zawodnika trener.

– Chcieliśmy mieć swoją strategię na ten mecz, choćby z młodzieżowcem. Nie mam pretensji do Alona. Najważniejsze jest to, by jak najszybciej wrócił do zdrowia. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile potrwa jego absencja. To jest poważna sprawa, bo doszło do odłamania kości. Ten staw skokowy jest złożony i nie dość, że jest podkręcony, to jedna z kości śródstopia się oderwała i trzeba trochę poczekać na jego powrót – wyjaśniał opiekun Wisły.

Na kontuzji kolegi skorzystał Aleksander Buksa. Siedemnastoletni piłkarz po raz pierwszy w swojej zawodowej karierze rozpoczął spotkanie od pierwszej minuty. – Olek to świetny chłopak. Ma wokół siebie bardzo dużo dobrych ludzi, rozpoczynając od rodziców. Jestem przekonany, że te sukcesy będą go pozytywnie napędzały do dalszej pracy. On ma w sobie bardzo dużo pokory i jest świadomy, ile ma jeszcze braków. On wie, że ma talent, tylko trzeba nad nim bardzo mocno pracować – chwalił zawodnika trener Skowronek.

Mimo kontuzji Pawła Brożka, Łukasza Burligi, Heberta i Turgemana Wisła nie planuje kolejnych wzmocnień. – Kadra jest zamknięta. Jestem zadowolony z pracy tych piłkarzy, których mamy w szatni. Nie martwię się, bo widzę jak oni są zaangażowani w treningi. Nie mamy żadnej kontuzji mięśniowej. Urazy w sporcie się zdarzają i trzeba takie momenty przezwyciężyć – zakończył szkoleniowiec, podkreślając jednocześnie, że poza Izraelczykiem reszta zawodników w niedługim czasie powinna być zdolna do gry.

Najlepszy mecz, najgorszy wynik

Korona nie tylko na boisku, ale jeszcze w szatni przed meczem, robiła wszystko, aby spotkanie w Krakowie rozstrzygnąć na swoją korzyść. – Mieliśmy pomysł na ten mecz i na tego przeciwnika. Wisła była i jest w gazie, co nam udowodniła. Mimo szybko straconej bramki staraliśmy się realizować nasz plan. Stworzyliśmy kilka sytuacji i wydawało nam się, że byliśmy w stanie pokonać gospodarzy – tłumaczył trener Korony Mirosław Smyła.

Gościom brakowało wykończenia. Gdyby lepiej zagrali ostatnią piłkę, to rezultat po pierwszej połowie mógłby być inny. –  Szkoda nam sytuacji Spychały z pierwszej połowy, kiedy z bardzo bliskiej odległości nie dał rady trafić do bramki albo że po prostu bramkarz tak dobrze obronił. W drugiej połowie chcieliśmy kontynuować naszą grę. Niestety faul, rzut wolny i kunszt Kuby Błaszczykowskiego stanęły nam na przeszkodzie. Kuba pokazał dlaczego tutaj jest i co potrafi – zauważył szkoleniowiec.

Gra Wisły znalazła uznanie w oczach rywali. – Wiśle gratuluję piątego z rzędu zwycięstwa. To wysoki wynik. Gospodarze pokazali, że w tej chwili są drużyną bardzo mocną. My musimy nabrać powietrza i dalej pracować - uczciwie i solidnie, wierząc w swoje umiejętności oraz w to, że odmienimy swój los – zakończył trener Smyła.

Aktualności

Pokaż więcej