Comarch Cracovia w podstawowym czasie gry pokonała GKS Tychy 3:1 i wyrównała stan rywalizacji w finale Polskiej Hokej Ligi.
– Dobry mecz ze złym końcem – stwierdził po porażce w Tychach trener Cracovii Rudolf Rohaczek.
W czwartek mógł być zadowolony, bo Pasy wygrały z obrońcą tytułu po bramkach Marka Tvrdonia, Kaspra Bryniczki i Mateusza Bepierszcza.
Szkoleniowiec gości miał pretensje do swoich podopiecznych, że w drugim spotkaniu stracili gola w pierwszej minucie.
Cracovia ze sportową złością
– Zabrakło nam na początku sportowej złości, którą miała Cracovia. Mecz zaczyna się od pierwszej minuty, a nie od trzeciej czy czwartej – podkreśla Andriej Gusow.
Ważnego gola na 2:1 zdobył Bryniczka, który wrócił do wysokiej formy po poważnej kontuzji. Rok temu zerwał więzadła w kolanie i okres rehabilitacji był dla niego bardzo trudny.
– To był szybki mecz, w którym główną rolę odgrywali bramkarze. Nam udało się wykorzystać błędy tyszan, kibice zrobili świetną atmosferę – podkreśla 29-latek.
Spotkanie numer trzy w niedzielę o godzinie 18.15 w Tychach.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 3:1 (2:1, 0:0, 1:0)
Bramki: Tvrdoń (1.), Bryniczka (20.), Bepierszcz (58.) – Kolarz (11.).