Choć zespół z ulicy Kałuży był jesienią rewelacją i długo zajmował miejsce na podium ekstraklasy, nie wszyscy zawodnicy mogą zaliczyć ostatnie miesiące do udanych.
1. Michał Rakoczy, czyli czas zmienić środowisko
Reprezentant do lat 21 jest na najtrudniejszym zakręcie w karierze. Już wiosną był daleki od wysokiej formy, ale jesienią w ogóle nie zaistniał w drużynie Dawida Kroczka. 233 minuty, brak gola i asysta mówią same za siebie. Nie wolno nam zapomnieć o jesiennej kontuzji, ale ostatecznie niewiele to zmienia, bo za Michałem Rakoczym koszmarne pół roku. Co dalej? Najlepsza byłaby dla niego zmiana klubu, nawet na wypożyczenie. Nowa szatnia, miasto, trener. Pomocnik potrzebuje impulsu. W Cracovii, którą zna jak własną kieszeń, i w której przegrywa rywalizację, raczej go nie znajdzie.

2. Arttu Hoskonen, czyli to nie poziom reprezentacyjny
Regularnie jest powoływany i występuje w reprezentacji Finlandii, ale w Cracovii nie błyszczał, a często był zamieszany w stracone gole. Zaczął grać, gdy defensywę dziesiątkowały kontuzje i nie wykorzystał szansy. Nic dziwnego, że jednym z priorytetów Pasów na zimowe okno transferowe jest środek obrony...
3. Henrich Ravas, czyli przeciętny powrót
Jeden z nielicznych, albo jedyny, którego zmiany domagali się kibice. Doczekali się w ostatniej kolejce i zastępujący Słowaka Sebastian Madejski uratował krakowianom remis w Gliwicach. Henrich Ravas zachował tylko dwa czyste konta. I choć to nie tylko wyłącznie jego wina, to więcej było meczów, w których można było mieć uwagi do jego postawy, niż takich, w których ratował zespół. Zimą musi wspiąć się na wyżyny, by utrzymać miejsce w bramce. W Widzewie bronił lepiej, wielu spodziewało się jego lepszego powrotu do Polski po występach w USA.

4. Mateusz Bochnak, czyli złe decyzje
Pamiętacie końcówkę meczu z Zagłębiem Lubin? Kiedy miał wyborną okazję podwyższyć prowadzenie na 2:0, ale koncertowo ją zmarnował? W przypadku Mateusza Bochnaka to dobrze znany obrazek. Za pomocnikiem trzecia runda w ekstraklasie i wciąż czekamy choć na namiastkę tego, co dawał Chrobremu Głogów w I lidze. Jeżeli ktoś mówi, że między ekstraklasą a I ligą nie ma różnicy, to Bochnak jest świetnym przykładem, że jednak jest. I nie każdy wyróżniający się na zapleczu jest w stanie na stałe wznieść się na wyższy poziom.
5. Patryk Janasik, czyli żaden rywal dla Otara Kakabadze
Przychodził z wicemistrza Polski, ale nie odgrywał znaczącej roli. Nie był też alternatywą dla Otara Kakabadze na prawym wahadle. Zespół na razie na tym ruchu nie skorzystał. Janasik może pomyśleć, że zawsze może być gorzej. Choć nie gra, jego obecna drużyna zajmuje dobre miejsce, a Śląsk Wrocław jest w dramatycznej sytuacji.
