Liga Europy. Kazimierz Moskal, trener Wisły: Nie mamy się czego wstydzić, ale jest czego żałować

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Spotkanie z Rapidem Wiedeń było pierwszą porażką Kazimierza Moskala jako trenera w europejskich pucharach. Po nim wiślakom towarzyszy niedosyt, bo byli bliscy remisu z Rapidem Wiedeń. Gol na 0:2 podziałał na nas jak zimny prysznic mówił szkoleniowiec Wisły.

Wiślacy przystępowali do meczu w roli zespołu, który nie był faworytem. Mimo to pokazali, że mogą rywalizować z lepszymi jak równy z równym. Austriacy byli lepiej poukładani, mieli większe umiejętności indywidualne i nawet grając w dziesięciu, potrafili utrzymywać się przy piłce i kontrolować grę. Białą Gwiazdę było jednak stać na dużą ambicję i walkę o remis do ostatnich minut.

Jest delikatny optymizm

Dlatego trener Kazimierz Moskal nie zwieszał głowy, a potrafił docenić zespół za dobry występ. – Patrząc na to, z kim graliśmy, myślę, że delikatny optymizm jest – mówił szkoleniowiec. Dodawał, że nawet po dobrych meczach jest co poprawiać w grze. A mankamenty były. – W naszej grze brakowało wykończenia, utrzymania się przy piłce i asekuracji, gdy byliśmy w fazie ataku – analizował.

Zimny prysznic

Szkoleniowiec zwrócił uwagę na początek meczu, w którym Biała Gwiazda grała nerwowo. Ze zbyt dużym respektem podeszliśmy do rywala. Szybko traciliśmy piłkę, tę jakość, jaką posiada zespół Rapidu, było widać na boisku – mówił Moskal.

Wisła zanotowała dobre wejście w drugą połowę. Po czerwonej kartce w końcówce pierwszej odsłony zyskała przewagę, ale krótkotrwałą, bo straciła gola na 0:2. – Podziałał na nas jak zimny prysznic. Potem Rapid mógł pokazać to, co ma najlepsze. Nawet grając jednego mniej, kontrolował to, co się działo na boisku. My mieliśmy kłopot, udało się stworzyć sytuację dopiero w końcówce. Były sytuacje, które mogliśmy lepiej wykończyć – analizował.

- Nie mamy się czego wstydzić, ale jest czego żałować – podkreślał Moskal.

Sukiennicki siłą napędową Wisły

Szkoleniowiec Białej Gwiazdy przyznał, że jego drużyna grała na tyle ofensywnie, na ile ją było stać. Sygnał do ataku dał składem, wystawiając do gry jednocześnie dwóch napastników.

Najlepszym zawodnikiem Wisły na boisku był jednak Olivier Sukiennicki. – Po raz kolejny pokazał, że może być naszą siłą napędową. Widzę, że lepiej się czuje w środku boiska, ale na ten mecz mieliśmy inny plan. Jest wszechstronnym zawodnikiem – komentował trener Wisły.

Robert Klauss: Wisła zasłużyła na gola

Trener gości cieszył się, że Rapid powtórzył wynik z pierwszej rywalizacji obu ekip, która miała miejsce przeszło sto lat temu. Również przed meczem mówił o tym, że w ciemno weźmie zwycięstwo 2:1.

Chwalił swój zespół za kontrolowanie gry przez większą cześć meczu, ale docenił też grę Wisły. – Grając w osłabieniu, nie do końca pilnowaliśmy piłki. Z jednej takiej sytuacji doszło do strzelenia bramki kontaktowej przez Wisłę, na co gospodarze oczywiście sobie zasłużyli. Zarówno Wisła, jak i my, jesteśmy mocni w formacji ataku – wyjaśniał Robert Klauss.

Autor: Kacper Śmiertka