22 stycznia rada nadzorcza MKS Cracovia powołała Mateusza Dróżdża na nowego prezesa krakowskiego klubu. Przewodnicząca rady Elżbieta Filipiak, która od listopada tymczasowo pełniła obowiązki, powiedziała, że wybrany został kandydat najlepszy z możliwych. Była zaskoczona liczbą chętnych, którzy chcieli prowadzić klub. Z osobami ubiegającymi się o zatrudnienie rozmawiała pięcioosobowa komisja, w której była jedna osoba znająca się na sporcie, a pozostałe sprawdzały umiejętności zarządcze. – Cracovia doczekała się prezesa z prawdziwego zdarzenia – podkreślała Filipiak.
– Mam nadzieję, że współpraca z panem Dróżdżem otworzy nowy rozdział w naszym klubie, będzie czasem zmiany na lesze, w którym zrobimy krok do przodu. Prezes jest znakomitym prawnikiem, ale też świetnie zna realia naszej piłki. Myślę, że to najlepszy wybór, który zagwarantuje rozwój klubu opartego na kształceniu młodzieży i dobrych wynikach w sporcie – powiedziała Filipiak
Cracovię czeka wiele zmian
Nowy sternik pięciokrotnego mistrza Polski przyznał, że jeżeli mógłby coś przenieść z Cracovii do innego klubu, to byłoby to zarządzanie sklepem. O innych aspektach działalności mówił bardzo krytycznie. Nie krył, że podobną diagnozę w większości spraw miała Filipiak. Podziękował jej, że w ostatnich tygodniach podjęła kilka trudnych decyzji. – Widzę trochę brak zaufania ludzi do zarządu, ale też pewne uśmiechy – powiedział na początek.
W pierwszym wywiadzie dla serwisu internetowego klubu mówił, że chciałby Cracovii profesjonalnej. W czasie prezentacji dodał, że klub ma być także „normalny”. Zapytaliśmy go, jaki jest obecnie? – Dzięki prof. Filipiakowi Cracovia ma świetne podstawy, by być wielka. Fundamenty zostały stworzone, ale pozostał stan surowy, który trzeba dokończyć. Nie chcę używać wielkich słów, ale Cracovia może być potężna, jeżeli wprowadzi długoterminową strategię, dzięki której uda się ten budynek tak wykończyć, by wyróżniał się w Polsce – podkreślił.
Cracovia. Plan pięcioletni nowego prezesa
W ostatnich dniach zapoznawał się z wieloma aspektami działalności i przyznał, że gdy dowiadywał się o niektórych sprawach, musiał sobie podstawić krzesło, by usiąść. – Jesteśmy od tego, by sprofesjonalizować klub, by kibice byli z niego dumni. Chcę go oprzeć na trzech filarach: społecznym, biznesowym i sportowym. Nie chcemy szaleństwa, ono może przyjść dopiero po postawieniu fundamentów. Chcę, by klub był dobrze postrzegany, bo z tym bywało różnie – mówił.
Za trzy miesiące chce przedstawić plan pięcioletni z częściami zmiennymi i niezmiennymi. Prezes wyjawił, że w Pasach zatrudnionych jest 47 pracowników i nigdy nie miał do pomocy tylu osób. Z drugiej strony zapowiedział zmiany, bo niedopuszczalne jest, by jedna osoba łączyła kilka stanowisk. – W tym Cracovia chyba była najlepsza w Polsce. Nie chodzi o tworzenie nowych miejsc pracy, tylko klarowny podział. Nie może być tak, że recepcjonistka wystawia faktury – powiedział.
Nie tylko pieniądze od Comarchu
Co jeszcze chce zmienić? – Odchodzimy od podpisywania dokumentów przez prokurentów, od tego jest prezes. Zmienimy obieg dokumentów, weryfikację należności. Na spotkaniu z prawnikami zostałem poinformowany o sprawach sądowych, które jak najszybciej trzeba zakończyć. Pewne aspekty są nie do przyjęcia. Cracovia tak funkcjonowała i podjęliśmy z panią prezes Filipiak, że to się zmieni.
Filipiak podkreśliła, że Comarch nadal będzie sponsorował klub, ale potrzebne jest zwiększenie dochodów, by zarabiał na siebie. Tutaj Dróżdż będzie miał duże pole do popisu. Na strojach zawodników jest wiele wolnych miejsc dla potencjalnych sponsorów. Mówił też o skomercjalizowaniu nazwy stadionu, ośrodka w Rącznej, zarabianiu na wynajmowaniu infrastruktury.
Cracovia ma już nie być najlepszym płatnikiem dla piłkarzy. O co chodzi? – Gdy byłem w Widzewie, to było powiedzenie, że więcej niż Lechia to może tylko Cracovia obiecać. Chciałbym to zmienić i jeżeli negocjacje będą trudne, to proszę kibiców o cierpliwość, bo ma być normalnie. Na zatrzymanie kuli śnieżnej daję sobie dwa lata. Musimy ustalić reguły, których nie będziemy łamać. Nie zamierzamy skąpić, ale płacić za określoną jakość. Klub płaci na czas, ale muszą być wprowadzone mechanizmy w kwestii budżetowej. Pion sportowy nie może wydawać tyle, ile przychodzi mu na myśl – podkreślił.
Dział sportowy od podstaw
Zdiagnozował, że największe braki są w dziale sportowym, który de facto trzeba zbudować od podstaw. Zamierza stworzyć cztery departamenty: skautingu, analizy, obsługi technicznej (pomoc zawodnikom i ich rodzinom, zaznajomienie z historią klubu) i przygotowania fizycznego. Jest po rozmowach z kandydatami na stanowiska szefów skautingu i analizy, którzy pracują w innych klubach. Niewykluczone, że osoba odpowiadająca za pierwszą działkę przyjdzie dopiero w czerwcu.
W zarządzie pozostanie wiceprezes ds. sportowych Stefan Majewski. Spać spokojnie może także trener Jacek Zieliński. Decyzja o przyszłości szkoleniowca nie ma jednak należeć do jednej osoby, tylko być wynikiem szerszej analizy. Drużyna musi zostać wzmocniona, by jak najszybciej wypisała się z walki o utrzymanie. – Rozmawiałem z wiceprezesem Majewskim. Bardzo istotne jest dokończenie transferów, weryfikacja założeń – przyznał Dróżdż.
Zwiększyć bazę kibiców
Dróżdż chce bardziej otworzyć klub na media i kibiców. Na nowo trzeba stworzyć dział marketingu, zatrudnić rzecznika prasowego, bo na tym stanowisku jest wakat. Do poprawy jest także frekwencja na stadionie. – Pamiętam bardzo często prawie pełny lub pełny stadion i przyśpiewkę „Hej! Hej! Cracovia!”. Marzę, by ponownie tak było. Budowa frekwencji to jest bardzo długi proces, potrzebne jest wyjście poza Kraków. To miasto derbowe, więc nie będzie to proste – powiedział.
Pojawił się również temat sekcji hokeja. Dróżdż przyznał, że nie jest specjalistą w tej dyscyplinie, dlatego za tę sekcję będzie odpowiedzialna inna osoba, która może liczyć na jego pomoc. Obecnie wiceprezesem odpowiedzialnym za hokej jest Krzysztof Woźniak.
We wtorek prezes spotka się z kibicami, a w środę razem z Filipiak wylatują do Turcji, by spotkać się z trenującą tam drużyną.