Obrońcy Cracovii w ataku, czyli jak Pasy zaskoczyły Motor taktyką

Virgil Ghita w ataku podczas jesiennego meczu Cracovia - Motor (6:2) w Krakowie fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Wejście obrońcy do ataku dało Cracovii bramkę na wagę zwycięstwa z Motorem Lublin. Po meczu Dawid Kroczek mówił o taktyce, która przyniosła drużynie trzy punkty.

Kluczowym momentem meczu była czerwona kartka dla Sergi Sampera, którą pomocnik gospodarzy obejrzał w 49. minucie. Trener Cracovii zwracał uwagę, że jego drużyna bardzo dobrze rozegrała pierwsze minuty w przewadze. Często zmieniała strony boiska, była cierpliwa, wykorzystywała swoją przewagę liczebną.

– Mówiliśmy o tym, żeby zachować spokój. Zamieniliśmy stronami Ajdina Hasicia i Filipa Rózgę. Ajdin miał więcej operować w środku. Do tego dodaliśmy aktywność środkowych obrońców – wspomniał.

Obrońcy Cracovii w polu karnym

O co chodzi? To założenie, w którym boczni stoperzy z trójki defensorów podłączają się do ataku. W Lublinie taką rolę pełnili Virgil Ghita i Mauro Perković. – Często pracujemy nad tym konceptem, w którym jeden z nich włącza się pod pole karne rywala. Ostatnio widzieliśmy to z Jakubem Jugasem, teraz zrobił to Mauro Perković i to przyniosło efekt – tłumaczył Kroczek.

22-letni Chorwat, który jest wypożyczony do Cracovii z Dinama Zagrzeb, znalazł się w polu karnym i uprzedził interweniującego Gaspera Tratnika, wyskakując wysoko w powietrze i umieszczając piłkę głową w siatce. Wykorzystał świetne dogranie Hasicia, który zanotował siódmą asystę w tym sezonie. To był pierwszy gol obrońcy w Polsce. Wcześniej Perković także był bliski szczęścia, ale jego strzał z bliska na linii bramkowej wybronił Mathieu Scalet.

– Sam podjął decyzję na boisku o ataku przestrzeni. To wynikało z dynamiki gry i sytuacji w tamtym momencie – tłumaczył Kroczek.

Takie zagranie stwarza Cracovii przewagę pod polem karnym przeciwnika. Jest jedno „ale”: - Trzeba grać bardzo mądrze, cierpliwie, wykluczyć możliwość kontry przeciwnika, utrzymać się przy piłce, bo gdy przeciwnik ją przejmie, łatwiej mu znaleźć miejsce pomiędzy naszymi liniami – wyjaśniał trener Cracovii.

Nie ćwiczyli tego na treningu

Kroczek tłumaczył, że taki wariant zaskoczenia przeciwnika to część planu na mecz, ale druga rzecz to jego realizacja przez zawodników. – Większość sytuacji na boisku nie jest ćwiczonych jeden do jednego na treningach, że ktoś ma w dane miejsce wbiec, a ktoś inny ma mu podać piłkę – przekonywał opiekun Pasów.

– My tworzymy środowisko, aby jeden z obrońców podłączał się do ofensywy, raz z prawej, raz z lewej strony, ale ruchy zawodników leżą w ich gestii – tłumaczył. Dodawał, że asysta Bośniaka to jego duże umiejętności techniczne, nie zaś zaplanowane rozegranie akcji.

Problemy Cracovii

Przed wyjazdem do Lublina trener Pasów nie miał komfortu ze złożeniem pierwszej jedenastki. Nie wszyscy trenowali w tygodniu poprzedzającym mecz, inni odbyli tylko jedne zajęcia, ponieważ leczyli urazy. – To nastawienie, które pokazali, było kluczowe – zaznaczył Kroczek.

– Nikt nie narzekał i nie zastanawiał się, jak to będzie, każdy zacisnął zęby i w obecnej sytuacji, w której jesteśmy, miało to kluczowe znaczenie – mówił.

Łatwiej nie będzie za tydzień w meczu z Lechią Gdańsk. Do dyspozycji trenera wróci Martin Minczew, który pauzował z Motorem, ale za żółte kartki wypadają Virgil Ghita, Otar Kakabadze i Filip Rózga. – To będzie ważny moment dla zmienników. Będą mogli udowodnić, że to miejsce w składzie im się należy – podkreślił Kroczek.