Serce mocniej zabiło. Jaroszyński o kulisach powrotu do Cracovii: To jest mój klub

Paweł Jaroszyński wrócił do Cracovii po pięciu latach i został świetnie przyjęty przez kibiców fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
– Nie planowałem zmieniać klubu – mówi wprost Paweł Jaroszyński. Życie potoczyło się tak, że po pięciu sezonach 27-latek znów założył koszulkę Pasów, a kiedy wchodził na boisko w 85. minucie meczu Cracovia – Raków, cały stadion przywitał go owacją.

– Wracając tu, serce mocniej bije. Kibice przyjęli mnie świetnie, to było coś wspaniałego. Spędziłem tu wiele lat, mocno zżyłem się z Krakowem. Mam nadzieję, że ta przygoda skończy się tak, że będziemy z Cracovią na premiowanych miejscach – akcentuje 27-latek, który wyjechał z Cracovii do Włoch w 2017 roku.

Transfer last minute. Mógł zostać w Italii, ale przekonała Cracovia

Paweł Jaroszyński wyrobił sobie na Półwyspie Apenińskim dobrą markę. Jak przyznaje, jeszcze niedawno nic nie zapowiadało, że podejmie decyzję o powrocie do Polski.

– Nie planowałem zmieniać klubu. W ciągu okresu przygotowawczego grałem wszystkie sparingi jako „jedynka”. W ostatnim tygodniu dostawałem jednak sygnały od dyrektora sportowego, że chcą przeprowadzić jeszcze jeden transfer i mają na oku nowego zawodnika. Rozmawialiśmy, że jeśli będę miał jakąś opcję, to abym z niej skorzystał, bo tutaj może być problem z graniem – przyznaje wychowanek Górnika Łęczna, który przez cztery sezony w latach 2013-2017 rozegrał w barwach Cracovii 68 meczów, strzelił gola i zanotował trzy asysty.

– Wszystko podziało się błyskawicznie. W trzy dni załatwiliśmy formalności. Jestem bardzo zadowolony, że tu jestem – podkreśla Jaroszyński, dodając: – Długo bym się zastanawiał, gdyby tu nie chodziło o Cracovię.

– To jest mój klub. Nie było nad czym się zastanawiać, od razu dałem zgodę na ten transfer. Miałem inne propozycje z Włoch, ale nie były one tak konkretne, jak ta Cracovii – zaznacza. Ważną informacją dla trenera Jacka Zielińskiego jest fakt, że Jaroszyński czas pozostawał w treningu, a jeszcze tydzień temu był na ławce w meczu ligowym Serie A.

– Powrót do Polski to także wybór pod kątem życiowym, nie kariery – dodaje.

fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Pochłonęło go calcio

Jaroszyński spędził w Italii bardzo udany czas. Po pięciu latach gry we Włoszech może się pochwalić 43 występami w Serie A i 64 meczami na jej zapleczu. Z Krakowa trafił do Chievo Verona, potem występował w Genoi z przerwami na wypożyczenia do Pescary i Salernitany, która w końcu zapłaciła za niego milion euro. I jak sam przyznaje – to był najlepszy czas w jego karierze. Świętował awans do Serie A i utrzymanie w dramatycznych okolicznościach w elicie.

– To klub bardzo bliski mojemu sercu. Wielu przyjaciół, kibiców, których dobrze poznałem. Cała otoczka wokół klubu jest świetna. Tam po prostu trzeba być, zobaczyć, przeżyć na własnej skórze i wpoić to calcio Salerno – opowiada z uśmiechem na ustach, podkreślając, jak bardzo ludzie żyją we Włoszech futbolem. – Trudno wyjść z domu niezauważonym przez żadnego kibica – uśmiecha się Jaroszyński.

Minął się z Piątkiem

Jaroszyński opuścił Salerno, ale w odwrotnym kierunku udał się Krzysztof Piątek. Obaj dobrze się znają i grali przy Kałuży w sezonie 16/17, kiedy napastnik trafił do Cracovii z Zagłębia. W pierwszym sezonie strzelił jedenaście bramek. Po występach w  Genoi, Milanie, Hercie Berlin i Fiorentinie, teraz reprezentant Polski trafił na wypożyczenie do Salerno.

– Nie słyszeliśmy się, ale jeśli się odezwie, to chętnie mu coś poopowiadam – puszcza oko.

Wszedł na… dziesiątkę

Napastnik trafił do Włoch, a obrońca znów jest w Cracovii i pod skrzydłami Jacka Zielińskiego, który prowadził go przy Kałuży, gdy w 2017 roku zamieniał Kraków na Veronę. Czyli na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło, ale…

– Stadion wypiękniał, drużyna też jest inna. Trener Zieliński wrócił, ja wróciłem. Po dzisiejszej grze było widać, że rośniemy w siłę i oby to był dobry prognostyk na następne mecze – akcentuje nowy zawodnik Pasów, który w sobotę w starciu z Rakowem zmienił Patryka Makucha i pojawił się na pięć minut na boisku na dosyć nietypowej pozycji.

– Dostałem szansę na „dziesiątce” i sam byłem zaskoczony – śmieje się Jaroszyński. Najlepiej czuje się na wahadle, a w Cracovii ma zastąpić kontuzjowanego Kamila Pestkę. To właśnie uraz kapitana otworzył Pasom furtkę i spowodował potrzebę sprowadzenia zastępcy na lewą stronę boiska.

– Trzeba się zaadaptować do takiej pozycji, gdzie wystawia mnie trener. Źle to nie wyglądało. Teraz będę miał cały mikrocykl treningowy do przepracowania i zapoznania się z chłopakami – zaznacza.

fot: Cracovia
fot: Cracovia

Cracovia pokazała siłę

Sobotnie spotkanie z Rakowem ułożyło się dla Pasów doskonale. Początek był trudny, to Raków prowadził grę, a zepchnięta do defensywy drużyna Pasów szczelnie musiała bronić swojej bramki i wyczekiwać na kontry. A kiedy te się trafiły, wkorzystała je bezlitośnie. Dwa pierwsze ataki zakończyły się bramkami Jewhena Konoplianki z rzutu wolnego i Michała Rakoczego po szybkim ataku. A potem młodzieżowiec zamknął mecz, strzelając po raz drugi i dobijając Raków już po przerwie na 3:0.

– Wymarzony przebieg spotkania Do tego kluczowa interwencja Rodina w końcówce pierwszej połowy. Gdyby nie on, mogłoby być 2:1, a bramka do szatni zwykle skraca skrzydła – zaznacza Jaroszyński.

Nie myśli o reprezentacji

Po świetnym starcie sezonu i trzech kolejnych zwycięstwach, potem przyszły cztery mecze bez wygranej. W Cracovii wierzą, że efektowne trzy punkty w meczu z wicemistrzem Polski to powrót drużyny na właściwe tory.

– Widziałem ostatnie wyniki Cracovii. Kryzys to duże słowo, ale faktycznie ta gra się zachwiała. Dziś zagraliśmy fenomenalnie – jasno mówi Jaroszyński.

– Jeśli będziemy grać z taką konsekwencją i zaangażowaniem, to jestem spokojny, że będziemy wysoko. Cele celami, ale trzeba sobie wysoko stawiać poprzeczkę – dodaje piłkarz, który swego czasu był w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Polski. Teraz o powołaniu nie myśli, ale… – Jak będę dobrze grał, to zawsze jest ta szansa, aby pokazać się selekcjonerowi. Na razie muszę wywalczyć sobie pierwszy skład w Cracovii – podkreśla.


News will be here