Z Jackiem Zielińskim rozmawiamy o nowym sezonie Cracovii w ekstraklasie. Na co liczy szkoleniowiec?
Wygraliście próbę generalną z Rużomberokiem 1:0. Odsłoniliście wszystkie karty?
Jacek Zieliński: Nasza talia na razie jest do gry w 66, a nie w remika. Odkryliśmy to, co mogliśmy, Zagraliśmy w składzie na chwilę obecna optymalnym. Były momenty dobrej gry, kontroli nad meczem, ale brakowało trochę skuteczności. Żartowaliśmy sobie na ławce, że ważne są stwarzane sytuacje, a piłki w końcu będą trafiać do siatki.
Kto po odejściu Karola Niemczyckiego będzie pierwszym bramkarzem?
Z Marcinem [Cabajem – przyp.red.] już mniej więcej wiemy, ale bramkarze dowiedzą się w przyszłym tygodniu.
To okno transferowe jest nietypowe, nie przeprowadziliście ani jednego dużego transferu do klubu.
Okno jest otwarte do 31 sierpnia [4 września - przyp. red.], więc nie ukrywam, że liczymy na to, że coś jeszcze się wydarzy. Nie będzie jednak rewolucji, jakby udało się zrobić dwa konkretne wzmocnienia, to bylibyśmy zadowoleni. Przy założeniu, że wracają do gry zawodnicy po urazach, bo są wartością dodaną.
Poradzicie sobie w takim składzie?
Nie narzekam na kadrę, mam trzon drużyny i jeśli nie wydarzy się nic typu kartki, kontuzje, to sobie damy radę. Zeszły sezon pokazał, że w wyścigu o lepsze pozycje w tabeli decydująca była ławka rezerwowych. My nie dysponowaliśmy taką ławką, dlatego w tym roku chcemy mieć trochę mocniejszą ekipę.
Kibicom powiedział pan, że nie wie, jak skończy się sezon.
W obecnej sytuacji, gdy mamy dużą grupę młodzieży, nie będę wygłaszał populistycznych sądów, by się cieszyli, że gramy o mistrza. Przed sezonem powiedziałem, że chcemy być wyżej w tabeli niż w poprzednim. To też może oznaczać, że możemy się zahaczyć o miejsca pucharowe. Nic nie jest wkluczone, ale na razie nie będę mówił o dalekosiężnych planach.
Zagracie ze Stalą Mielec, a już w 2. kolejce macie wolne, bo Legia Warszawa zdecydowała się przełożyć mecz z racji występów w europejskich pucharach. Wicemistrz Polski miał do tego prawa. Jak pan to przyjął?
Ja to rozumiem. Bywałem na meczach w tamtych krajach i wiem, jak wyglądają powroty, a teraz przy wojnie na Ukrainie, gdzie nie można lecieć nad Rosją i Ukrainą, to są niebagatelne podróże. Ale jak usłyszałem o nowym terminie 20 grudnia, to ręce opadają. To chyba nie tak powinno wyglądać, w ciągu miesiąca powinna być sprawa załatwiona. Liczyłem, że „złapiemy” Legię w 2. kolejce, pod koniec lipca, przy komplecie publiczności.
Z taką liczbą młodzieżowców chcecie powalczyć o wygraną w Pro Junior System?
Nie myślę w ten sposób. Daliśmy im szansę, by rozwijali się w dobrym towarzystwie, jestem zadowolony z ich pracy. Niektórzy zaczynają wyglądać coraz lepiej, dają dobre sygnały. Usłyszałem od profesora [Filipiaka – przyp. red.], że będziemy się posiłkować młodzieżą. Przyjąłem to i rozumiem. Trudno, by w tej liczbie zawojowali ligę. Za wcześnie też na indywidualne laurki. M Mieliśmy wielu chłopaków, których się chwaliło, podrzucało, a potem – jak mówił Michał Probierz – zapominano ich złapać.
17-letni obrońca Franciszek Dziewicki zostaje w Cracovii? Testowaliście go w czasie obozu.
Dostał wolne, by odpoczął. Wraca w poniedziałek, miejmy nadzieję, że szybko sfinalizujemy transfer. To nie jest zawodnik w tym momencie brany pod uwagę do gry w pierwszym zespole, ale bardzo utalentowany. Świetne warunki fizyczne, lewa noga. Myślę, że będzie z nami trenował i grał w juniorach.
Z wypożyczenia wrócił Thiago. Jest waszym zawodnikiem do końca roku.
Thiago jest po powtórnym zerwaniu więzadeł krzyżowych i teraz dopiero dochodzi do siebie. Może wrócić do treningów w połowie października, więc trudno, by mógł nam pomóc.Nie jestem też optymistą w sprawie udziału w treningach Davida Jablonsky'ego w tym roku.
Rozmawiał i notował Michał Knura