W sobotę rozpocznie się największa impreza w historii polskiego rugby. Zawodniczki pod wrażeniem Błoń

fot. Martin Seras Lima

18 i 19 maja 12 kobiecych reprezentacji weźmie udział w ostatnim turnieju eliminacyjnym HSBC World Rugby Sevens Challenger 2024 w rugby siedmioosobowym. Polki nadal mają szansę, by na przełomie maja i czerwca pojechać na finał w Madrycie.

Od ubiegłego tygodnia do Krakowa zjeżdżały reprezentantki Argentyny, Belgii, Chin, Czech, Hong-Kongu, Kenii, Meksyku, Papui Nowej Gwinei, Paragwaju, Tajlandii i Ugandy, które razem z Polkami rozegrają na stadionie Wisły 34 mecze. Mieszkają w jednym z hoteli przy największej sportowej arenie w mieście, a trenują po drugiej stronie Błoń – na stadionie Juvenii. – Zarząd Zielelni Miejskiej wykosił im ścieżkę, by nie musiały chodzić po kostkach w trawie. Były zdziwione, że w środku miasta jest tak duża łąka – mówi Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta ds. sportu.

W czwartek, po konferencji zapowiadającej imprezę, kapitanki drużyn udały się na Wawel, gdzie zrobiono im grupowe zdjęcie.

Biało-czerwone muszą zgrać w finale

Za rugbystkami dwa turnieje w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i Montevideo (Urugwaj). Polkom nie udało się w nich wejć do najlepszej czwórki i w klasyfikacji generalnej zajmują szóste miejsce. Nie stracił jednak szans, by wywalczyć awans do SVNS Grand Final w Madrycie (31 maja – 2 czerwca), gdzie cztery najlepsze drużyny eliminacji zmierzą się z zespołami, które ukończą rywalizację w HSBC SVNS 2024 na miejscach 9-12. Miejsce w głównym cyklu na 2025 rok zapewnią sobie cztery najlepsze drużyny finału. – Polki pojadą do Madrytu, jeżeli w Krakowie zakwalifikują się do finału – wyjaśnia Kajetan Cyganik, rzecznik prasowy Polskiego Związku Rugby.

Jedno z kilku wyzwań

Polska kadra należy do ścisłej europejskiej czołówki. Challenger w Krakowie jest dla niej jedną z kilku ważnych imprez w 2024 roku. Przed nimi mistrzostwa Europy, turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich i być może występy w Paryżu. – Każdy element jest bardzo ważny – podkreśla Natalia Pamięta, kapitanka Biało-Czerwonych. – Granie przed własną publiczmością, z rodziną i przyjaciółmi na trybunach, to niesamowita sprawa. Są jak ósmy zawodnik. Będziemy walczyć do końca, nie tracimy nadziei, że znajdziemy się w finale na własnym podwórku. Gra z najlepszymi rozwija kobiece rugby w Polsce. Igrzyska sa marzeniem każdego sportowca. Będziemy się przygotowywać, ogrywać i wszystko rozwiąże się na boisku w Monako – podkreśla.

Zaplanowany na weekend turniej jest największą imprezą w historii polskiego rugby. Na stadionie Wisły siedmioosobowa odmiana zagości po raz trzeci. W 2022 roku odbyły się tu mistrzostwa Europy, a rok temu mecze III Igrzysk Europejskich. – Jest dla nas ważne, by przez organizację takiej imprezy pomóc polskiemu rugby w popularyzacji tego sportu w kraju, Krakowie i regionie – mówi Douglas Langley, szef turniejów siedmioosobowych w World Rugby.

Transmisja z użyciem 22 kamer

Jarosław Prasoł, prezes Polskiego Związku Rugby podkreśla, że wszyscy są podekscytowani. Wierzy, że mecze będą obfitowały w wiele pięknych akcji. – Zależy nam, by goście poczuli się w Krakowie zaopiekowani. Widać, że to się nam udaje. Jest to wyzwanie, bo po raz pierwszy mamy tak ogromną imprezę. Doświadczenia będą owocowały w przyszłych latach – zapewnia.

– Organizacją tego turnieju wchodzimy o kilka poziomów wyżej. Sam manual techniczny to ponad 130 stron, a ma on jeszcze suplementy dotyczące choćby produkcji telewizyjnej. Za ten element jesteśmy odpowiedzialni jako Polski Związek Rugby, a zakłada on np. transmisję przy wykorzystaniu 22 kamer. To będzie jakość, której w polskim rugby jeszcze nie było – mówił w listopadzie Krzysztof Czajka, sekretarz generalny związku.

Janusz Kozioł liczy, że World Rugby Sevens Challenger wróci do Krakowa za rok. Nie jest to jednak pewne, ponieważ PZR mocno bierze pod uwagę Łódź.

Bilety na mecze wciąż są w sprzedaży

LoveKraków.pl jest patronem medialnym imprezy.