W Płocku zagrał na środku obrony, w poniedziałek powinien zastąpić w pomocy Marca Carbo. Docelowo Mariusz Kutwa ma jednak predyspozycje do zostania solidnym defensorem.
Mariusz Kutwa przeciwko Wiśle Płock stworzył parę środkowych obrońców z Wiktorem Biedrzyckim. Dali radę, natomiast jest to zestawienie, które nie będzie często stosowane przez trenera. Tamtego dnia Mariusz Jop nie miał innego wyjścia, bo Alan Uryga pauzował za żółte kartki, a Igor Łasicki znów jest kontuzjowany (i na spotkanie z GKS-em Tychy też nie będzie dostępny.
Skład Wisły na mecz z GKS-em Tychy
W poniedziałek obrona gospodarzy powinna wyjść w następującym składzie (od prawej): wracający po kartkowej pauzie Rafał Mikulec (za zawieszonego Bartosza Jarocha), Alan Uryga, Wiktor Biedrzycki i Giannis Kiakos. Kutwa powinien utrzymać miejsce w wyjściowej jedenastce, zastępując w środku pola Marca Carbo. Hiszpan w Płocku doznał uszkodzenia więzozrostu barkowo-obojczykowego i jest w trakcie rehabilitacji. – Obserwujemy go każdego dnia. Pozytywem jest duży progres w leczeniu. Najbardziej optymistyczna prognoza jest taka, że będzie gotowy na najbliższy mecz wyjazdowy ze Stalą Stalowa Wola – mówi szkoleniowiec krakowian.
Najlepsza pozycja dla Mariusza Kutwy
Przy okazji zapytaliśmy Jopa, która pozycja – jego zdaniem – będzie najlepsza dla Kutwy. Przypomnieliśmy, że Uryga też zaczynał w pomocy (występował nawet w młodzieżowej reprezentacji Polski), a skończył przed bramkarzem i w pewnym momencie był czołowym środkowym obrońcą w ekstraklasie.
Trener zdaje się podzielać pogląd, że w Kutwa może pójść drugą starszego kolegi. – Już w zimowym okresie przygotowawczym, za trenera Alberta Rude, był sprawdzany na środku obrony. I wyglądał bardzo dobrze. W zespole rezerw był jednym z trzech budujących. To, że grał na pozycji numer sześć, daje mu atut przy wyprowadzaniu piłki. Dla mnie docelowo to środkowy obrońca – podkreśla Jop.
46-latek nie powiedział wprost, że w poniedziałek w środku partnerem Jamesa Igbekeme będzie Kutwa. Wskazał jednak, że potrzebny jest wzrost, którego jego zespołowi ogólnie brakuje. Sprawa jest więc jasna, bo Olivier Sukiennicki, który wszedł za Carbo, czy wymienieni przez Jopa Jesus Alfaro i Frederico Duarte, jako opcje za Hiszpana, są niższi.
Olivier Sukiennicki pracuje nad mankamentami
Jeżeli zaś izie o Sukiennickiego – po mocnym wejściu do zespołu jeszcze w okresie, gdy pierwszym trenerem był Kazimierz Moskal, ostatnio u Jopa gra dużo mniej. Moskal mówił zresztą, że wokół byłego zawodnika Stali Stalowa Wola jest trochę za dużo szumu. Obecnie przegrywa rywalizację i pracuje nad mankamentami, które oddalają go od pierwszego składu.
– Wcześniej był rzucany po rożnych pozycjach, grał jako skrzydłowy, na ósemce, dziesiątce. Przy naszym sposobie ważne jest, jak spisuje się w defensywie. Dostał wytyczne i musi bardzo mocno pracować nad deficytami, które ma. Bardzo dobrze pracuje i widać w tym elemencie postępy. Nie ma zawodnika, który by na tym [rywalizacji – przyp. red.] nie skorzystał – odpowiada były reprezentant Polski.
W poniedziałek Wisła będzie musiała sprostać roli faworyta w rywalizacji z GKS-em Tychy, który po zmianie trenera na Artura Skowronka (prowadził Białą Gwiazdę w od jesieni 2019 do jesieni 2020) jeszcze nie wygrał. Jop uważa, że przeciwnik gra coraz lepiej. – To mocno biegający, młody zespół. Charakteryzuje go fizyczność i ambicja, widać określoną strukturę gry. Zaskakująca jest liczba punktów i zwycięstw, patrząc na sposób grania, liczbę sytuacji. To nie jest zespół, który przyjedzie do Krakowa i się położy. Będą się chcieli pokazać, nastawić na przełom w meczu z Wisłą. U nas charakter musi być co najmniej na tym samym poziomie – podkreśla Jop.