– Atmosfera wokół mnie i moich bliskich staje się niebezpieczna – powiedział w czasie spotkania z dziennikarzami wciąż jeden ze współwłaścicieli Wisły. Ma dość wspólników, w czasie trwającego prawie 75 minut spotkania powiedział wiele gorzkich słów. Odpierał też zarzuty.
– Nie potrafię powiedzieć, czy to moja ostatnia konferencja jako współwłaściciela Wisły, ale mam nadzieję, że tak. To będzie oznaczać, że jest jakiś plan, że klub będzie się rozwijał, a to, co mnie spotyka, jest tylko nieprzyjemnym elementem tego planu – zaczął przewodniczący rady nadzorczej, który zapowiedział, że w grudniu zrezygnuje ze wszystkich funkcji pełnionych w klubie.
– Bolesne doświadczenia powodują, że dalsza współpraca z pozostałymi wspólnikami nie jest możliwa. Nawet jeżeli chodzi o Wisłę – wyznał.
Odpierał też zarzuty, pojawiające się przede wszystkim w mediach społecznościowych, że jego firmy czerpały profity ze współpracy z klubem, czy blokował zmianę proporcji udziałów. Stwierdził, że na pomówieniach cierpi nie tylko on, ale także rodzina.
– Atmosfera wokół mnie i moich bliskich staje się niebezpieczna – uważa.
26,84 proc. jego akcji przejmie Jarosław Królewski, który będzie miał łącznie ponad 53 proc. i decyzyjność (właśnie został tymczasowym prezesem). On i Jażdżyński spotkali się w poniedziałek w nocy i rozmawiali na ten temat. Biznesmen, przedstawiając swoim wspólnikom ofertę, dał im czas na decyzję do północy 23 listopada. Dziennikarzom przekazał, że ruch Królewskiego to jedyna przedstawiona przez nich opcja. Jest gotowy oddać udziały za kwotę ich nabycia w 2019 roku (trio łącznie zapłaciło 7,5 tys zł.), a nawet za złotówkę, jeżeli kogoś nie będzie stać. Z kolei użyczone klubowi pożyczki zamrozić na 2,5 roku, a potem na ten sam czas rozłożyć ich spłatę.
Drugi przedstawiony przez niego wariant, mało realny, dotyczył sytuacji, gdy pozostali akcjonariusze oddają udziały Jażdżyńskiemu i on przejmuje dowodzenie klubem, ale pod warunkiem, że wcześniej wszyscy solidarnie wezmą odpowiedzialność za problemy finansowe klubu.
Największa porażka w życiu
Jażdżyński powiedział, że spadek Wisły z ekstraklasy jest największą porażką w w życiu, także jeśli idzie o działalność biznesową. – Bardzo się wstydzę, ponieważ od kilku miesięcy muszę się zmuszać, by wyjść z domu. Też jestem za tę porażkę odpowiedzialny – podkreślił. Bronił się jednak, podkreślając, że ostatnio miał coraz mniej do powiedzenia, a realnie w życiu klubu uczestniczył od wiosny 2019 do wiosny 2020.
Przeprosił za to, jak wyglądała czerwcowa konferencja właścicieli i zarządu klubu. Zapewniał, że plan był inny, ale ustalone zmiany organizacyjne zostały wstrzymane tuż przed spotkaniem z dziennikarzami. On dodatkowo był zdenerwowany, bo w tamtym czasie trudne chwile przeżywał także w związku z jego działalnością w spółce Gremi Media, z której odszedł w czerwcu.
Jażdżyński potwierdził też, że latem miał zostać nowym prezesem (w miejsce Dawida Błaszczykowskiego) i wszystko było zaakceptowane przez jego wspólników. Partnerzy zmienili jednak zdanie (nieoficjalnie wiadomo, że pod wpływem reakcji pracowników klubu, którzy w sporej liczbie zagrozili, że złożą wypowiedzenia, jeżeli Jażdżyński przejmie stery. Jest znany z zarządzania twardą ręką). Potem pojawiła się kandydatura Władysława Nowaka.
Jak to było z inwestorami?
Jażdżyński wypomniał Nowakowi, że pod koniec sierpnia publicznie zadeklarował dofinansować klub (wciąż ma 3,75 procent akcji), jeżeli pozostałe osoby zgodzą się na zmianę proporcji udziałów, a później wycofał się ze swoich słów i mówił, że go nie stać. Były już prezes miał także proponować, że jego firma Nowak-Mosty przejmie kontrolę nad spółką. Dziennikarzom mówił z kolei o rozmowach z wieloma inwestorami.
– W czasie zwołanego początkiem listopada na mój wniosek posiedzenia rady nadzorczej okazało się, że żaden z inwestorów nie złożył nawet oferty, rozmowy nie wyszły ze wstępnej fazy – taka według niego była sytuacja.
Życie ponad stan
Ocenia, że ostrzegał pozostałe osoby o zbliżających się problemach finansowych po spadku z ekstraklasy, które teraz dotykają spółkę (obecnie Wiśle brakuje około 14 mln zł). Na najpilniejsze potrzeby kilka mln zł przelał właśnie Królewski – informacja za Gazetą Krakowską. Jego zdaniem nie wprowadzono oszczędności, latem można było sprzedać kilku graczy, a obecna drużyna jest zbyt droga w utrzymaniu.
Choć wiślackie trio bardzo się poróżniło (Jażdżyński nie chciał mówić, kiedy nadszedł moment, w którym przestali nadawać na tych samych falach), widać, że najlepsze relacje, a może lepiej zabrzmi – wspólne poczucie odpowiedzialności – łączy go z Królewskim. Po pytaniu o kontakty z Błaszczykowskim, zapadła znacząca cisza, a potem odpowiedź, że wolałby nie odpowiadać.
Dodajmy, że Błaszczykowski publicznie nie zabrał głosu od czerwcowej konferencji prasowej. Wcześniej przemówił do kibiców przed ostatnim meczem w ekstraklasie, gdy z murawy rzucił: „Zdaję sobie sprawę, że zaje...”
Całe, trwające prawie 75 minut spotkanie, można obejrzeć na YouTube: