Ten, co nosił „sweter skrzydlaty”. Niedokończony mecz Adama Koczwary

Stadion Cracovii, rok 1969 fot. Henryk Hermanowicz/zbiory Muzeum Krakowa

1 stycznia wrócił na stadion Cracovii i cieszył się na walkę o mistrzostwo Polski. Wiosenne i kolejne zmagania Adam Koczwara, legendarny bramkarz Pasów, od 15 lutego śledzi już z innego miejsca. W sierpniu skończyłby 63 lata.

Koczwaro

nosisz sweter

skrzydlaty

Masz gniazdo

jak jaskółka

w górnym rogu bramki

Fruń

do ekstraklasy!

Cracovii

nadziejo

wiaro

Koczwaro!

Poeta Jerzy Harasymowicz, żarliwy kibic Pasów, poświęcił mu dwa wiersze (umieszczamy je na początku i końcu tego artykułu). W niedzielę pamięć Adama Koczwary uczciło ponad 12 tysięcy kibiców zgromadzonych na meczu Cracovii z Lechem Poznań (2:1). Wychowanek Górnika Wieliczka, były reprezentant Polski juniorów, w latach 1975-1984 (z krótką przerwą na występy w Wawelu Kraków) przeszedł z krakowskim klubem drogę od IV do I ligi.

W najwyższej klasie rozgrywkowej wystąpił 45 razy. Rozpoczął spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec, gdy Pasy wystąpiły w elicie po dwunastoletniej przerwie. Udało się im wygrać 2:1.

„Gorzej grali boczni obrońcy i w efekcie Koczwara kilkakrotnie musiał wykazywać swoje duże umiejętności” – relacjonował 2 sierpnia 1982 roku „Dziennik Polski”.


Archiwum Dziennika Polskiego

W Cracovii radość z awansu i wygranej na inaugurację mieszała się z żalem po stracie 20-letniego pomocnika Krzysztofa Sasnala. 29 lipca „utonął w zalewie w podwrocławskich Kobierzycach, nad którym wracająca z tournee po NRD ekipa Cracovii zatrzymała się na krótki odpoczynek” – czytamy na stronie wikipasy.pl

Koczwara ostatni mecz w biało-czerwonej koszulce rozegrał przeciwko Bałtykowi Gdynia 25 kwietnia 1984 roku. W 51. minucie zastąpił go Wojciech Wojciechowski. Niedługo Pasy znów spadły do II ligi.

Pełny życia, mimo problemów

Tak jak nie dokończył ostatniego spotkania, tak nagle – choć był schorowany – Koczwara odszedł z tego świata.

– Spotkaliśmy się 1 stycznia pod naszym stadionem, przed treningiem noworocznym. Był uśmiechnięty, wspominał, że pamięta mnie z boiska. Ja zaczynałem grę, pan Adam kończył karierę – mówi Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii.

Zapytał go o zdrowie, bo Koczwara przyszedł o kulach. – Mówił, że było bardzo źle, ale wszystko idzie ku dobremu. Był naładowany energią, mówił, że przyjechał, bo Pasy notują dobre wyniki i jest świetna atmosfera – podkreśla Siemieniec.

Wiadomość o śmierci byłego bramkarza bardzo go zaskoczyła. Zrobiło mu się przykro, bo myślał, że gdyby wcześniej go spotkał, można byłoby mu pomóc.

Spotkanie po latach okazało się ostatnim. Siemieniec wspomina jedno ze spotkań przeciwko Wiśle. Wtedy kibice obu drużyn także nie szczędzili sobie uszczypliwości, ale słów na „k” i „ch” było zdecydowanie mniej.

– Wiślacy wołali „Koczwara, fujara!”, a my odpowiadaliśmy im „Zajda, Zajda niedorajda!”, bo mieli w swoich szeregach bramkarza Zajdę – śmieje się Siemieniec.

Były kierownik pierwszej drużyny podkreśla, że Koczwara był charakterystyczną postacią tamtej Cracovii. Występował w bluzie, którą Siemieniec określa jako „bluzosweter”. Drużyna notowała awanse, ale szybko spadała. W klubie się nie przelewało, warunki treningowe nie były łatwe.

– Obok boiska głównego było treningowe. Bez trawy, „hasiokowe”. Bramkarze musieli się wiele razy rzucać i po latach zapłacili za to zdrowiem. Koczwara mówił mi, że ciężkie treningi dawały o sobie znać po zakończeniu kariery – mówi Siemieniec.

Młody"

Wtóruje mu Andrzej Turecki, zawodnik, który w Polsce występował tylko w Pasach.

– Oni musieli zrobić tyle powtórzeń, że strach było patrzeć, jak upadali na twarde podłoże. Dziś młodzi mają dywany z trawy, a jeszcze im się nie chce – przyznaje.

Turecki uważa, że Koczwara nie miał wielkiej konkurencji na swojej pozycji, ale musiał walczyć o swoje. Kiedyś szatniowa starszyzna nie była tak przychylna nowym zawodnikom. Koledzy wołali na niego „Młody”, bo był najmłodszy.

– Gdyby był kilka centymetrów wyższy, mógł osiągnąć więcej. Nadrabiał jednak skocznością. Trudne dla nas ćwiczenia z placów traktował jak zabawę, był bardzo wygimnastykowany – podkreśla „Łopata”, który grał przed „Młodym” na pozycji obrońcy.

Turecki idzie dalej. – Jakby nieco szybciej biegał, śmiało poradziłby sobie na skrzydle. Świetnie grał obiema nogami, co w tamtych czasach było ewenementem. Bramkarze mogli przecież łapać piłki podane przez obrońców i nie uczestniczyli w grze tak jak dziś – przypomina.

Dawny kolega mówi o nim: bardzo pomocy, skromny, potrafiący słuchać, uczył się cech przywódczych.

– Coraz więcej, kurka, nas umiera. Co chwilę spotykamy się na cmentarzach. Ostatnio boję się odbierać telefony. Adaś czekał na kolejną operację drugiej nogi, mieliśmy trochę wspólnych planów – zawiesza głos.

Pogrzeb Adama Koczwary odbędzie się 21 lutego w Wieliczce. Początek o godzinie 13.30 w kościele franciszkanów.

Który w górnym rogu bramki

buduje rękami gniazdo jak jaskółka

Bo jak jaskółka między Mariackimi wieżami

czujesz się pewnie w powietrzu między słupkami bramki

Koczwaro w zielonym swetrze nadziei

strącisz górne piłki jak gwiazdy

W derbach Krakowa wyłapiesz

każda "biała gwiazdę" nawet tuz nad ziemią

Nas kibiców nadziejo, wiaro skrzydlaty Koczwaro

Ty niebo Cracovii pasiaste rozwiniesz w chorągiew która pójdzie miastem!

News will be here