Wielki chaos w Cracovii. Zamknięty stadion, a kibice na trybunach. Po deszczu wyszło słońce [ZDJĘCIA]

Cracovia liczy straty po sobotniej ulewie. Mecz, który miał się nie odbyć, został rozegrany zgodnie z planem i z happy endem. Chociaż klub zamknął stadion dla kibiców, ci i tak weszli na trybuny. Za niedopełnienie zasad imprezy masowej Cracovię mogą czekać kary.

Decyzyjny chaos i zalane jeszcze przed meczem boisko nie przeszkodziło piłkarzom w rozegraniu niezłego spotkania. Cracovia zasłużenie prowadziła z Pogonią, ale zwycięstwo 2:1 wyszarpała dopiero w doliczonym czasie.

Ciężko jednak racjonalnie wytłumaczyć proces decyzyjny i komunikacyjny, jaki zaszedł w sobotę przy Kałuży. Decyzja o rozgrywaniu meczu zapadła dopiero o 16:30, na godzinę przed meczem i dwukrotnie była odsuwana w czasie. Miała być o 15:00, a potem o 16:00, ale postanowienia wciąż nie było. A sytuacja zmieniała się dynamicznie - najpierw ta, związana z pogodą, potem ta w klubowych gabinetach, a na końcu ta na boisku.

Wielki chaos w Cracovii. Komunikacyjny i decyzyjny


Od kilku dni prognozy pogody zapowiadały duże opady deszczu na cały weekend, a w Krakowie ogłoszono trzeci poziom alarmu. Jeszcze kilka dni przed meczem toczyły się rozmowy w sprawie przełożenia meczu na niedzielę lub przełożenia go do Szczecina. Drużynom i Ekstraklasie nie udało się jednak znaleźć konsensusu. Trzeba było więc grać – jak określił na łamach Canal+ Mateusz Dróżdż „w spartańskich warunkach”.

Od sobotniego poranka przy Kałuży liczyli straty. W południe Marzena Młynarczyk-Warwas, rzeczniczka prasowa informowała o zalanej murawie (świeżo położonej w środę) i części infrastruktury w szatniach. Na stadionie nie działały ledowe bandy, jeden telebim, zalane były ławki rezerwowych i serwerownia. Decyzja o niewpuszczeniu kibiców była podyktowana niesprawnym systemem ewakuacyjnym na stadionie.

Nic dziwnego, że w klubie szykowali się, że mecz się nie odbędzie. Odwołano ochronę, ale ponieważ murawa zdążyła wchłonąć nadmiar wody i udało się przygotować płytę do gry, zdecydowano o grze zgodnie z planem. Na to naległa także Pogoń, która do Krakowa przejechała ponad 600 kilometrów.

Kibice o tym jednak nie wiedzieli, bo klub nie informował o przebiegu wydarzeń. Od rana w serwisach społecznościowych Cracovii była cisza. A sytuacja zmieniała się z minuty na minutę.

Kibice Cracovii weszli na stadion, pomimo zamkniętego obiektu. Fot: Matesz Kaleta/LoveKraków.pl
Kibice Cracovii weszli na stadion, pomimo zamkniętego obiektu. Fot: Matesz Kaleta/LoveKraków.pl

Zamknięty stadion, a kibice na trybunach

„Po konsultacji z służbami zabezpieczającymi oraz ze względu na to, że w wyniku intensywnych opadów deszczu doszło do poważnych uszkodzeń w infrastrukturze stadionu, których nie jesteśmy w stanie usunąć w krótkim czasie, nie możemy otworzyć trybun. Mogło by to mieć wpływ na bezpieczeństwo kibiców. Serdecznie przepraszamy!” - poinformowała o godz. 16:45 rzeczniczka Cracovii.

Pod stadionem Pasów zebrało się jednak sporo kibiców, którzy nie byli zadowoleni z decyzji klubu. Pewnie część dowiedziała się o niej, będąc już w drodze na mecz. Skandując „piłka nożna dla kibiców”, domagali się otwarcia bram stadionu. A potem, kilka minut przed pojawieniem się piłkarzy na boisku, mieszczący blisko 2 tys. osób sektor D za jedną z bramek wypełnił się prawie do ostatniego krzesełka – to wszystko mimo oficjalnej decyzji o zamknięciu stadionu i braku ochrony.

Doping niósł piłkarzy Cracovii. Należy się spodziewać, że za niedopełnienie zasad organizacji imprezy masowej, Cracovię spotkają konsekwencje ze strony PZPN.

Cracovia grała do końca. Zwycięstwo w doliczonym czasie gry

Piłkarze Cracovii potrafili odciąć się od tego, co było niezależne od nich. W pierwszej połowie byli drużyną wyraźnie lepszą i prowadzili 1:0 po uderzeniu Mikkela Maigaarda, który zachował czujność w polu karnym, dobijając piłkę odbitą wcześniej przez bramkarza. Potem Pasy zapłaciły za nieskuteczność Mickiego van Burena i Benjamina Kallmana, a remis Pogoni w drugiej połowie dał Leo Borges, dostawiając nogę w polu karnym po rzucie rożnym.

Piłkarzom Dawida Kroczka udało się wyszarpać trzy punkty rzutem na taśmę. W 90. minucie bohaterem Cracovii został Virgil Ghita, trafiając do siatki po skutecznie wykonanym rzucie wolnym.

Cracovia – Pogoń Szczecin 2:1 (1:0)

Bramki: Maigaard (20.), Ghita (90.) - Borges (72.).

Cracovia: Ravas – Kakabadze, Jugas, Glik, Ghita, Olafsson – Hasić (67. Rózga), Sokołowski (83. Al-Ammari), Maigaard (90. Atanasov) – Kallman, van Buren (83. Rakoczy).

Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist, Zech (90. Paryzek), Borges, Koutris –
Biczachczjan (87. Korczakowski), Gamboa (61. Gorgon), Przyborek (46. Łukasiak), Ulvestad, Grosicki – Koulouris.

Żółte kartki: Rózga – Koulouris, Łukasiak, Ulvestad.

Czerwona kartka: Łukasiak (90., dwie żółte).

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).