Cracovia wykorzystała błędy Zagłębia. Zasłużone zwycięstwo w Lubinie, trener bramkarzy na trybunach

Przełamanie Patryka Makucha. Strzelił gola, na którego czekał od 20 sierpnia fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Pasy wygrały na wyjeździe po golach Benjamina Kallmana i Patryka Makucha w drugiej połowie spotkania. To ich pierwsze zwycięstwo od miesiąca.
Zespół Jacka Zielińskiego czekał na trzy ligowe punkty dokładnie 30 dni, od ostatniego września, gdy na wyjeździe pokonał Radmiaka Radom 2:0. W niedzielę, w pierwszym niedzielnym meczu 15. kolejki, krakowianie również zdobyli dwa gole. Mają 23 punkty, zaś  licznik Zagłębia stanął na dobre. Podopieczni Piotra Stokowca nie tylko nie zdobywają punktów, ale od czterech spotkań (razem z Pucharem Polskim) nie potrafią również pokonać bramkarza rywali.

Słupek po strzale Starzyńskiego

W pierwszej, wyrównanej połowie (1:0 w strzałach celnych), najbliżej strzelenia gola był Filip Starzyński, który z dystansu trafił w słupek. Wcześniej piłkę do bramki kopnał Jarosław Jach, jednak był na bardzo wyraźnym spalonym. W zespole gości na uderzenie zdecydował się Jewhen Konoplianka, miał jednak problem z celnością.

Wykorzystane błędy gospodarzy

Po przerwie krakowianie zaoferowali znacznie więcej w ofensywie, a Zagłębie było nijakie. Młodzi piłkarze, którzy zastąpili bardziej doświadczonych już przy wyniki 0:1, nie byli w stanie unieść ciężaru. W 47. minucie Patryk Makuch obrócił się z piłką i dograł do Benjamina Kallmana, który posłał ją kilkadziesią centymetrów od dalszego słupka. Cracovia była konsekwentna i koniec końców wygrała 2:0 po golach Fina i Polaka. W 67. minucie Kallman cieszył się z trafienia po dośrodkowaniu Otara Kakabadze. Napastnik był źle pilnowany przez rywali i z bliska pokonał Kacpra Bieszczada. Makuch golem z 86. minuty przypieczętował tryumf gości. Miedziowi zostawili otwartą lewą stronę (tuż po zejściu Mateusza Bartolewskiego i wejściu Gurama Giorbelidze) i zostali za tę niefrasobliwość mocno skarceni. 

Cracovia miała ostatnio problem ze skutecznością. Tydzień temu zwycięstwo nad Lechem Poznań mógł jej zapewnić Makuch, jednak nie potrafił się wstrzelić w bramkę. W Lubinie nastąpiło przełamanie i wpisał się na listę strzelców po ponad dwóch miesiącach (czekał na gola od 20 sierpnia). Kallman trafił po miesiącu przerwy.

– Bardzo potrzebne punkty i zwycięstwo. Po pierwszej połowie i gry bez przekonania, może pogoda nas uśpiła, w drugiej zaczęliśmy funkcjonować tak jak trzeba. Cieszymy się z przełamania, z siódmego meczu Karola Niemczyckiego bez straty bramki i że dajemy sobie radę mimo kłopotów kadrowych – podsumował trener Jacek Zieliński.

Czerwona kartka trenera bramkarzy

Kartki i problemy zdrowotne mocno ograniczyły Jackowi Zielińskiemu pole manewru. Wyjściowy skład wyglądał całkiem nieźle, jednak na ławce siedziało tylko siedmiu piłkarzy, w tym Michał Stachera i Kacper Jodłowski, którzy jeszcze nie grali w ekstraklasie. Jodłowski w końcówce miał zadebiutować, długo stał przy linii w doliczonym czasie gry, ale nie było przerwy, w której goście mogliby dokonać czwartej zmiany.

W drugiej połowie sędzia Bartosz Frankowski pokazał czerwoną kartkę Marcinowi Cabajowi i wyrzucił trenera bramkarzy Cracovii na trybuny. 

Zagłębie Lubin – Cracovia 0:2 (0:0)

Bramki: Kallman (67.), Makuch (86.).

Zagłębie: Bieszczad – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Jach, Bartolewski (85. Giorbelidze) – Starzyński (70. Hinokio), Poletanović (70. Pieńko), Łakomy, Bohar (70. Chodyna) – Doleżal (59. Adamski).

Cracovia: Niemczycki – Kakabadze, Rapa, Rodin, Ghita, Siplak – Makuch, Oshima, Knap (68. Loshaj), Konoplianka (84. Rakoczy) – Kallman (85. Balaj).

Żółte kartki: Kopacz, Hinokio – Rapa.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).