Piłkarze Wisły nie odbierają sobie szans w rewanżu z Rapidem Wiedeń. Aby awansować, muszą odrobić wynik 1:2 z pierwszego spotkania, ale porażka w dwumeczu nie będzie końcem europejskiej przygody. Przy Reymonta pokazali, że z Rapidem Wiedeń mogą grać jak równy z równym.
– Nie możemy składać broni. Pojedziemy z podniesioną głową – zapowiada Bartosz Jaroch.
Przeciwnik był lepszy piłkarsko i pod względem indywidualnym, ale Wiślacy pokazali serce do gry i zawziętość. Nie wykorzystali jednak swojej szansy, bo przez 45 minut grali w przewadze jednego piłkarza po czerwonej kartce dla Bendeguza Bolli.
Mały „gong”
– Wyszliśmy podbudowani. Nie możemy tak stracić bramki, grając jednego zawodnika więcej – nie ukrywa Rafał Mikulec. Przewaga Wisły po przerwie trwała kilka minut, bo po strzale Matthiasa Seidla zza szesnastki piłka odbiła się od dwóch słupków i wpadła do siatki.
– To był mały „gong” dla nas, bo początek drugiej połowy był lepszy w naszym wykonaniu – dodaje Bartosz Jaroch. Wspomina też sytuację Łukasza Zwolińskiego, który trafił w słupek i piłkę meczową Angela Baeny, który w ostatnich minutach uderzył równie mocno, co niecelnie. Również przy stanie 0:0 wiślacy mogli otworzyć wynik spotkania, ale nie udało się to ani Jarochowi, ani Zwolińskiemu.
– Pokazaliśmy swoją jakość i powinniśmy co najmniej zremisować ten mecz – przekonuje Rafał Mikulec. Nie ukrywa, że na boisku było widać jakość rywala. – Grali szeroko, szybko zmieniali strony, przeszywali nas przez środek. My trochę za szybko chcieliśmy rozgrywać akcje, brakowało nam spokoju. Powinniśmy też grać dokładniej – dodaje obrońca.
Nie składają broni
– Będziemy myśleć o rewanżu, bo nie wszystko stracone. Pojedziemy do Wiednia z podniesioną głową – zapowiada defensor Białej Gwiazdy. Dodaje, że otoczka tego meczu była wyjątkowa, bo na trybunach zasiadło ponad 30,5 tys. kibiców. Jaroch przekonuje, że wiślacy chcą dalej w rewanżu cieszyć się grą.
– Nie pozostaje nam innego, nie staniemy z tyłu, tylko będziemy szukać swoich sytuacji. To Rapid jest faworytem, a my nie mamy nic do stracenia – dodaje.
Muszą też uważać, aby nie zachłysnąć się pucharami. Już w niedzielę Biała Gwiazda powróci do ligowych rozgrywek w I lidze. Spotkanie z Polonią Warszawa rozpocznie się o godz. 14:30.