Krakowski szpital pierwszym wyborem dla PZN. Małysz: Najważniejsza jest szybka reakcja

fot. Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie

Szpital Zakonu Bonifratrów im. św. Jana Grandego został partnerem medycznym Polskiego Związku Narciarskiego. Z pomocy lekarzy będą mogli skorzystać najbardziej utytułowani polscy sportowcy dyscyplin zimowych i młodzi zawodnicy, dla których poważna kontuzja może być początkiem końca marzeń o karierze, gdy nie jest odpowiednio zdiagnozowana.

Wielu zawodników PZN, którzy w większości uprawiają dyscypliny ekstremalne i są narażeni na urazy, korzystało już z pomocy lekarzy specjalistów ortopedów traumatologów narządu ruchu w krakowskim szpitalu, nim rozpoczęły się rozmowy o współpracy. Pod okiem doktora Stanisława Szymanika, który jest również wiceprezesem PZN, leczyły się tu biegaczka narciarska Anna Berezecka, snowboardzistki Maria Chyc i Olimpia Kwiatkowska oraz skoczkinie narciarskie Małgorzata Gradzik (jedna z najmłodszych polskich zawodniczek) i Anna Twardosz.

Poczucie bezpieczeństwa

Podpisana 24 listopada umowa zapewni sportowcom dostęp do leczenia w nowo otwartym Oddziale Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej Szpitala Bonifratrów, specjalizującym się w operacjach z dziedziny medycyny sportowej i sportowej ortopedii urazowej. Placówka będzie dla nich szpitalem pierwszego wyboru.

Nowy prezes PZN Adam Małysz ma nadzieję, że z usług szpitala będą korzystać jak najrzadziej lub wcale. – Sama świadomość, że w razie jakichkolwiek problemów zdrowotnych mamy za sobą ogromną wiedzę i doświadczenie specjalistów, daje nam poczucie bezpieczeństwa – mówi szef związku, który swoją siedzibę ma w Krakowie.

Z umowy skorzystają nie tylko najlepsi sportowcy, doświadczeni i utytułowani wyczynowcy, członkowie PZN. Szpital chce pomagać również młodzieży, która uprawia różne odmiany narciarstwa. – Rodzice odbijają się od przychodni i SOR-ów. Chcemy to zmienić – tłumaczy Małysz.

Bezcenny czas

Prezes podkreśla, że w sporcie najważniejszy jest pierwszy moment, szybka reakcja. – Zawodnik nie ma czasu, by pójść do przychodni po skierowanie do specjalisty, później do szpitala i czekać kilka miesięcy, może pół roku na zabieg. Czas jest bardzo cenny – dzięki szybkiej diagnozie sprawnie wraca do sportu – mówi.

– Podobnie jest z tymi, którzy już odnoszą sukcesy. Gdy udaje im się wrócić do pół roku, są w stanie się odbudować i osiągnąć ten sam poziom, co przed kontuzją. Gdy leczenie trwa dłużej, często jest problem, a nawet muszą kończyć kariery – stwierdza były skoczek narciarski.