Michał Rakoczy, kapitan piłkarskiej Cracovii, wydał oświadczenie. Wyjaśnił sytuację, do której doszło w końcówce sobotniego meczu z Widzewem Łódź, po strzeleniu przez niego gola na 2:2.
Piękny gol i punkt Cracovii
15. trafienie zaliczył w sobotnim spotkaniu przeciwko Widzewowi Łódź. W 90. minucie posłał piłkę w samo okienko bramki i uratował gospodarzom punkt, bo przegrywali 1:2. Tym razem Rakoczy zaczął spotkanie na ławce rezerwowych, co zdarzyło się po raz pierwszy od 25 listopada, gdy jako zmiennik wszedł na boisko w wyjazdowym meczu z Rakowem Częstochowa. Kiedy w sobotę piłka wylądowała w siatce, zawodnik zaczął się cieszyć i przyłożył palec do ust, zwracając się w kierunku kibiców z trybuny D. Po meczu razem z innymi zawodnikami długo rozmawiał z osobami tworzącymi tzw. „młyn”. W końcu do wymiany zdań dołączył prezes Mateusz Dróżdż.
Michał Rakoczy wydał oświadczenie
Gest 22-letniego zawodnika został źle odebrany przez część fanów Pasów, którzy komentowali jego zachowanie w mediach społecznościowych. Zaowocowało to wydaniem przez Rakoczego oświadczenia. Na początku podkreśla, że niektórzy kibice mogli być zaniepokojeni jego reakcją po strzeleniu gola i zrobieniu tzw. cieszynki. – Chciałbym wyjaśnić, że moja reakcja była spontanicznym wyrazem radości i emocji związanych z tym ważnym momentem dla Naszej drużyny. Jako zawodnik, zawsze staram się dać z siebie wszystko na boisku i przyczynić się do sukcesów Naszego klubu – tłumaczy.
Dalej zapewnia, że cieszynka była wynikiem chwili i nie miała na celu urażenia ani niepokojenia osób zasiadających na trybunach. – Wręcz przeciwnie, każdy gol strzelony dla Cracovii jest dla mnie powodem do dumy i radości, ponieważ wiem, jak bardzo wsparcie jest istotne w osiąganiu sukcesów. Jestem głęboko przywiązany do Naszej drużyny i Naszych Kibiców, a moje reakcje na boisku zawsze są motywowane chęcią oddania hołdu dla Waszego wsparcia. Przepraszam, jeśli moja cieszynka mogła być źle zrozumiana lub uraziła niektórych z Was – podkreśla.
W tym roku Rakoczy nie imponował na boiskach ekstraklasy. Starał się, ale długo nie mógł strzelić gola i asystować. Po nieudanych zagraniach wylewała się z niego frustracja, na co zwracał uwagę także trener Jacek Zieliński. Posadzenie go na ławce w ostatnim meczu było przemyślanym ruchem. – Chciałem zdjąć trochę presji z Rakoczego, wszedł, zaprezentował się bardzo fajnie, strzelił bramkę. O to chodziło, aby się przełamał – tłumaczył szkoleniowiec.
Przed rundą wiosenną Rakoczy nie ukrywał, że mogą to być jego ostatnie miesiące w krakowskim klubie, bo jest gotowy do gry w zagranicznej drużynie. Jeżeli pojawi się oferta, Cracovia może na nim sporo zarobić. Portal Transfermarkt wycenia jego wartość na 1,5 mln euro (stan na grudzień 2023).