Trener Wisły nie przebierał w słowach: To było głupie

fot. Wisła Kraków

Wisła Kraków na własnym stadionie przegrała w sobotę wieczorem z Legią Warszawa 1:2.

Peter Hyballa miał sporo powodów do zadowolenia z pierwszych 60 minut gry. Niestety po godzinie jego piłkarze opadli nieco z sił i w ostatnich dziesięciu minutach meczu Legia nie tylko odrobiła straty, ale też za sprawą Tomasa Pekharta objęła prowadzenie i wygrała mecz. – Szkoda, że przegraliśmy to spotkanie, choć muszę też pochwalić moją drużynę. Nasza gra na początku wyglądała dobrze. Graliśmy super pressingiem. Widać było nasz nowy styl. Stwarzaliśmy też okazje – mówił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Trener Wisły zwrócił uwagę, że piłkarze nie prezentowali się dobrze kondycyjnie, ale obiecał, że będą nad tym pracować. – Z tygodnia na tydzień będzie się to poprawiało. Legia ma świetnego napastnika Pekharta, który wykorzystał swoje sytuacje. U nas wyglądało to dobrze i gdy będziemy lepiej przygotowani fizycznie, będziemy wygrywać takie mecze – zaznaczył.

Na tym przyjemności się skończyły. Michał Mak, który nie był podstawowym zawodnikiem dla trenera Artura Skowronka i wystąpił w roli zmiennika zaledwie trzy razy, u nowego szkoleniowca zagrał od pierwszej minuty. Na drugą połowę jednak już nie wyszedł. Na murawie zastąpił go Chuca. – Dlaczego? Michał grał po prostu źle. Nie rozumiał wszystkich poleceń dotyczących pressingu. Do tego miał żółtą kartkę. Nie było to najlepsze spotkanie w jego wykonaniu, dlatego dokonałem zmiany – odpowiedział zapytany o swoją decyzję trener Hyballa.

Zmiennik Maka również rozczarował, ponieważ to on sprokurował rzut karny w sytuacji dość niegroźnej dla Wisły. Poproszony o ocenę tego zagrania szkoleniowiec nie przebierał w słowach i odparł krótko – Zachowanie było głupie – i dodał – Straciliśmy bramkę po głupim rzucie karnym. Następnie najlepszy napastnik ligi strzelił nam bramkę głową, gdyż niedostatecznie naciskaliśmy na skrzydłowych.

Wyjść spod pressingu

W szatni Legii nastroje po meczu były zupełnie inne. - Wygraliśmy bardzo trudne spotkanie, z bardzo dobrze dysponowanym przeciwnikiem. W pierwszej połowie zagraliśmy nie tak jak sobie założyliśmy. Wiedzieliśmy, że Wisła wyjdzie na nas wysokim pressingiem, ćwiczyliśmy to przed dzisiejszym meczem. Chcieliśmy wychodzić spod tego pressingu, niestety nam się to nie udawało. Nie mogliśmy dobrze operować piłką, Wisła dłużej się przy niej utrzymywała, tworzyła akcje z większą ilością podań – powiedział trener Czesław Michniewicz.

Szkoleniowiec podkreślił, że gra wysokim pressingiem przeciwnika go nie zaskoczyła. – Zaskoczyła nas bardziej nasza gra. We wcześniejszych meczach, gdy przeciwnik decydował się na takie rozwiązanie, lepiej sobie radziliśmy z wyjściem spod takiego naporu. Nie funkcjonowaliśmy dobrze jako zespół, a Wisła włożyła bardzo dużo energii w pierwszą połowę, aby przeszkadzać nam w grze – zaznaczył opiekun mistrza Polski.

Co więc zadecydowało o zwycięstwie? – Wiedzieliśmy, że Wisła nie wytrzyma takiego tempa przez całe spotkanie, ale do tego musieliśmy dołożyć naszą lepszą grę piłką. Graliśmy do końca, nie załamywaliśmy się. Zdobyliśmy pierwszą bramkę z rzutu karnego, później Pekhart dołożył drugie trafienie. Wygraliśmy ten mecz w dosyć szczęśliwych okolicznościach – ocenił trener Michniewicz.