Wisła pierwszym liderem ekstraklasy. Trzy gole i sześć debiutów [ZDJĘCIA]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W Wiśle zadebiutowało sześciu piłkarzy, ale najlepszy był ten, którego wszyscy kibice już dobrze znają. Yaw Yeboah zdobył bramkę, miał udział przy drugiej i sprawił Zagłębiu wiele problemów. Biała Gwiazda wygrała 3:0 i po 1. kolejce przewodzi tabeli.
Adrian Gula nie przegrywa w debiucie. Nowy trener Wisły udanie rozpoczynał pracę ze swoimi zespołami na Słowacji i w Czechach, a w poniedziałek od zdobycia trzech punktów zaczął przygodę z ekstraklasą. Gospodarze pokonali Zagłębie Lubin i przerwali serię trzech kolejnych porażek z tym rywalem. Mecz kończący kolejkę oglądało ponad 10 tysięcy kibiców (klub sprzedał ponad 13 tysięcy biletów i karnetów, ale nie podał, ile osób przyszło na stadion), którzy ostatni raz mogli być przy Reymonta na meczu o stawkę 18 września.

Duże chęci Yeboaha

Najbardziej aktywnym Wiślakiem był Yaw Yeboah. Ghańczyk starał się biegać wszędzie, rozgrywać piłkę, stwarzać przewagę na bokach i uderzać. Strzał z rzutu wolnego z trudem odbił Dominik Hładun, ale przy próbie z rzutu karnego bramkarz Miedziowych był bezradny. Nie minęło pięć minut, a po raz drugi wyciągał piłę z siatki. Yeboah zagrał z prawej strony do Michala Skvarki, który nie uderzył czysto, jednak akcję zwieńczył ustawiony na trzecim metrze Jan Kliment.

Wisła częściej była przy piłce i wykorzystała dwie sytuacje, jednak goście nie przyjechali się bronić. Na początku meczu Filip Starzyński miał podobny pomysł na wykonanie jedenastki, ale piłka trafiła w słupek i do statystyk doszedł mu trzeci niewykorzystany rzut karny w karierze. Mateusz Lis mógł również liczyć na wsparcie poprzeczki, która zatrzymała uderzenie głową Lorenco Simicia.

Młyński postawił kropkę nad "i"

Gospodarze starali się grać spokojnie, nie rzucać się nieustannie na rywali, jak miało to miejsce za Petera Hyballi. Wiele jeszcze im nie wychodziło i goście przy większym szczęściu mogli liczyć na bramową zdobycz. Pewnie jedna bronił Lis, a okresy przewagi nie były długie i owocne. Resztki nadziei odebrałaby przyjezdnym trzeci gol, którego w końcu się doczekaliśmy. Pierwszą okazję na podwyższenie rezultatu zmarnował Skvarka, który z bliska został zatrzymany przez Hładuna. Po chwili wszystko było jasne. Skvarka nie miał dziś dnia jako egzeutor, jednak wyłożył piłkę debiutującemu Mateuszowi Młyńskiemu. Młody skrzydłowy zachował się jak weteran i ze spokojem zmieścił piłkę w siatce.

Nadzieja na przyszłość

Po pierwszym występie trudno silić się na odważne wnioski, pochwały i krytykę. Wisła zagrała mądrze, miała też dużo szczęścia. Widać jednak pomysł i to, że kadra jest dość wyrównana, bo wejścia rezerwowych nie osłabiają drużyny. Mądrzejsi będziemy za kilka kolejek, na razie dajmy się cieszyć fanom Białej Gwiazdy.



Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 3:0 (2:0)

Bramki: Yeboah (26.), Kliment (29.), Młyński (82.)

Wisła: Lis – Gruszkowski, Frydrych, Sadlok, Hanousek – Żukow, El. Mahdioui (89. Brown Forbes) – Yeboah (68. Młyński), Skvarka (83. Hugi), P. Starzyński (46. Savić) – Kliment (89. Kuveljić).

Zagłębie: Hładun – Chodyna, Simić, Soler, Bartolewski (85. Balić) – Baszkirow, Łakomy (46. Poręba) – Szysz, F. Starzyński (85. Dudziński), Ratajczyk (Żiwec) – Podlińsk (62. Daniel).

Żółte kartki: El Mahdioui, Sadlok, Żukow, Młyński – Soler.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).