Zabójcza kontra złamała Legię! Tłumy przy Reymonta, VAR w akcji

fot. Krzysztof Porębski
Wisła Kraków pokonała 1:0 Legię Warszawa. Cennego gola strzelił Felicio Brown Forbes, który w tym spotkaniu trafił także w poprzeczkę i słupek.

Na trzy punkty przeciwko Legii kibice i piłkarze 13-krotnego mistrza Polski czekali od wiosny 2019 roku, gdy rozbili u siebie Wojskowych 4:0.

Gol wisiał w powietrzu

Trener Adrian Gula po wygranej w Łęcznej  nie wymienił ani jednego ogniwa. W niedzielne popołudnie zespół funkcjonował jak sprawy mechanizm do przerwy, gdy długimi fragmentami miał mecz pod kontrolą. Po zmianie stron oglądaliśmy wymianę ciosów, z przewagą optyczną mistrzów Polski.

Sędzia szybko musiał wstrzymać grę, ponieważ nad stadionem zawisła chmura dymu z rac, które odpalili kibice Wisły a także – w dużo mniejszej liczbie – fani Legii. Po kilku minutach nieplanowanej przerwy piłkarze znów mogli rywalizować, ale w powietrzu wciąż coś wisiało. Nie był to drażniący oczy i drogi oddechowe dym, ale zapach pierwszego gola. Felicio Brown Forbes stopniował napięcie 23 717 tysięcy widzów i podwyższał im ciśnienie. Najpierw z bliska obił poprzeczkę, potem trafił w słupek, aż w końcu w 29. minucie wszystko poszło po jego myśli i pewnym strzałem po ziemi pokonał Artur Boruca.

Zabójcza kontra i czujny VAR

Wiślacy przeprowadzili wzorcową kontrę. Na połowie gospodarzy piłkę wyłuskał waleczny Patryk Plewka, potem kilkadziesiąt metrów w okolice pola karnego podprowadził ją Yaw Yeboah, by wyłożyc Forbesowi. Krakowianie grali agresywnie i liczyli na odbiory, które umożliwiłyby im szybkie ataki. Gdy trzeba było potrafili także dłużej pograć piłką. Wojskowi przycisnęli po przerwie spowodowanej kontuzją jednego z graczy gospodarzy, jednak Paweł Kieszek zachował przed przerwą czyste konto.

Do składu Legii po kontuzji wrócił Tomas Pekhart, na którego zawsze trzeba uważać. Czeski wieżowiec dwa ostatnie spotkania przy ulicy Reymonta kończył z dwoma trafieniami. W niedzielę czyhał w polu karnym, jednak nie nie miał stuprocentowej sytuacji. Popisał się za to świetnym podaniem w pole karne, ale wyrównujące trafienie Legii nie zostało uznane, ponieważ wprowadzony na murawę Mahir Emreli zahaczał Michala Frydrycha, co zauważyli czujni sędziowie VAR. W tej sytuacji nie popisał się Konrad Gruszkowski, prawy obrońca Wisły, który chciał podać do Serafina Szoty, ale piłkę przejął Pekhart.

Na drugą połowę w Legii wyszło dwóch nowych zawodników. Szczególnie aktywny był Emreli, który w 58. minucie wyszedł sam na sam z Kieszkiem. Bramkarz wygrał pojedynek, odpowiednio skracając kąt. Wcześniej nowy nabytek Białej Gwiazdy sparował na rzut rożny piłkę świetnie uderzoną przez Ernesta Muciego. Po drugą bramką również było gorąco. Znakomitą szansę na dwubramkowe prowadzenie zmarnował Mateusz Młyński, który „podpalił się” i posłał futbolówkę w trybuny.

W meczu pełnym emocji, walki, czasem łatwych strat górą była Wisła, która wygrała u siebie po raz drugi. Co ważne, podobnie jak z Zagłębiem Lubin, udało się zachować czyste konto.

Przed piłkarzami ekstraklasy przerwa na spotkania reprezentacji. Po niej Wisła zagra u siebie 12 września z Lechią Gdańsk.

 

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:0 (1:0)

Bramka: Forbes (29.).

Wisła: Kieszek – Gruszkowski (90. Szot), Szota, Frydrych, Hanousek – El Mahdioui – Yeboah (90. Sadlok), Skvarka, Plewka (84. Żukow), Młyński (79. Kliment)– Forbes (84. Starzyński).

Legia: Boruc – Nawrocki (46. Skibicki), Wieteska (83. Ribeiro), Abu Hanna – Jędrzejczyk, Slisz, Lopes, Hołownia (46. Emreli) – Muci (69. Ciepiela), Pekhart, Luquinhas.

Żółte kartki: Plewka – Pekhart, Abu Hanna.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź).

 


News will be here