Zakopani w Puszczy. Piłka ugrzęzła w błocie, Wisła się frustrowała. Nie mogła pokazać swojego stylu

Wisła trzeci raz w tym sezonie miała problemy z Puszczą Niepołomice fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Styl gry Puszczy Niepołomice nie leży Wiśle Kraków. Drużyna najdłużej pracującego trenera w Polsce na szczeblu centralnym kąsała Wiślaków i zatrzymała ich po siedmiu kolejnych zwycięstwach. I to drugi (i prawie trzeci) raz w tym sezonie.

–  Jesteśmy na siebie bardzo źli, że przegraliśmy to spotkanie – nie krył po meczu Radosław Sobolewski, ale przypomniał, że ta porażka nie odbiera zespołowi fantastycznej pracy w ostatnim okresie. Wisła była ostatnią niepokonaną na wiosnę drużyną na zapleczu ekstraklasy.

Puszcza wybijała Wisłę z rytmu

Styl gry, oparty na fizyczności, kontakcie, agresywnym odbiorze i stałych fragmentach dał się we znaki Wiślakom, którzy nie mogli rozwinąć skrzydeł. Bo ich atuty są inne – hiszpańska technika, zdobywanie przestrzeni i kontrolowanie boiska poprzez układanie ataku pozycyjnego.

– Nie mogliśmy zagrać swojego meczu, pokazać swojego stylu. Chciałbym pochwalić chłopaków za walkę do końca, za chęć przeciwstawienia się Puszczy. Widziałem, że chcą osiągnąć dobry wynik, ale niektóre rzeczy nam nie wychodziły – nie ukrywał Sobolewski.

–  Nasi zawodnicy maksymalnie utrudnili rywalom grę jeden na jeden, podwajali, potrajali. Gramy agresywnie, wysokim pressingiem, ale dzisiaj daliśmy radę także w świetle bramki, w niskim pressingu – akcentował Tomasz Tułacz, trener Puszczy, ciesząc się z postawy swojej drużyny.

Przeszkadzało za wąskie boisko

Trener Puszczy odpierał krytykę za styl, jakim posługuje się Puszcza. – Ja nie mam z nim problemu bo, taka gra daje nam realizację naszych celów. Nie przejmuję się, że dla kogoś jest za wąskie boisko, czy za słabe jupitery. Jesteśmy fair play, stosujemy wszystkie środki, które w grze są dozwolone – zaakcentował.

Przypomniał, że na jesieni Puszcza wygrała w Krakowie z Wisłą 3:2, a grając w dziewięciu zremisowała w Pucharze Polski i odpadła dopiero po karnych. – W Krakowie boisko było takie, jak sobie wszyscy życzą – wyliczał Tułacz.

I przypomniał. – Dzisiaj Wisła prowadziła grę, ale to my mogliśmy ten mecz zamknąć wcześniej.

Sobolewski: Zakwaszony mózg różnie reaguje

Trener Wisły Radosław Sobolewski przyznał, że sposobem Puszczy było także przeciąganie gry w niemal każdym możliwym momencie i w ten sposób zdobywanie czas przy korzystnym wyniku. To powodowało frustrację Wiślaków.

–  Wiemy, że stylem gry Puszczy jest wybijanie przeciwnika z rytmu. Długie wykonywanie każdego stałego fragmentu gry, spowalnianie gry… My niepotrzebnie się frustrowaliśmy i marnowaliśmy energię na dyskusje z sędzią. Przestrzegaliśmy piłkarzy, ale przy zmęczeniu, gdy mózg jest podkwaszony, różnie się reaguje – odniósł się Sobolewski, zaznaczając, że nie ma pretensji do arbitra o gwizdane faule i żółte kartki.

Piłka w błocie

Tak było w 24. minucie, kiedy po rzucie rożnym Puszcza objęła prowadzenie po strzale Michała Koja.

- Nie chodziło o krycie. Miał lepsze warunki fizyczne, wyjście w tempo. Może spóźniliśmy trochę interwencję. Mikołaj Biegański miał tę piłkę na rękawicy, niestety ugrzęzła w błocie – analizował Sobolewski, który w przerwie ścignął z boiska Tachiego.

– Nie czuł się za dobrze, miał zawroty głowy, nie mogliśmy w tym przypadku ryzykować jego zdrowia – zaakcentował.

W przypadku wygranej Wiślacy mogli awansować na pozycję wicelidera, a tak są trzeci ze stratą dwóch oczek do drugiego Ruchu i sześciu do liderującego ŁKS-u. W piątek o 20:30 zagrają ze Stalą Rzeszów.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej