Cracovia się sypie. Takiej serii jeszcze nie miała

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Pasy strzeliły dwa gole na wyjeździe, przełamali się Rafael Lopes i Michał Helik. Kibice Górnika skandowali nazwisko trenera Cracovii, który kiedyś był zawodnikiem ich klubu. Na tym miłe akcenty się kończą, bo Pasy przegrały w Zabrzu 2:3. Czwarty raz z rzędu i po tej kolejce mogą spaść z drugiego na szóste miejsce.

Cracovia Michała Probierza miała wiele wzlotów i upadków. W końcu za kilkanaście dni stuknie mu 1000 dni w krakowskim klubie. Tak długiej serii kolejnych porażek w ekstraklasie za kadencji tego trenera jednak jeszcze nie miała. Przegrany mecz w Zabrzu był czwartym z rzędu. Wcześniej komplet punktów zabierali jej Piast, Legia i Wisła.

Rewolucja

Probierz nie mógł być zadowolony z tego, co jego piłkarze pokazali trzy dni temu z Wisłą. Do tego już we wtorek jego zespół czeka kolejne spotkanie, tym razem w Pucharze Polski. Z wyjściowego składu na Wielkie Derby Krakowa, w Zabrzu wyszło tylko pięciu piłkarzy. Kapitan Janusz Gol był ostatnio chory i w ogóle nie było go w kadrze, podobnie jak Sylwestra Lusiusza i Michala Siplaka.

Na Śląsku od początku szansę dostali Diego (ostatni raz w pierwszym składzie w ekstraklasie 1 września), Milan Dimun (15 grudnia) i Ołeksij Dytiatjew (7 lutego). W wyjściowym składzie zadebiutował pozyskany zimą Thiago.

Gole po przerwach

W pierwszym spotkaniu 26. kolejki nie można było się nudzić. Tylko do przerwy każdy zespół przebiegł prawie 60 kilometrów i trenerzy musieli dokonać dwóch wymuszonych zmian (zeszli Ivan Fiolić z Cracovii i Łukasz Wolsztyński z Górnika). Lała się krew, w doliczonym czasie czerwoną kartkę zobaczył Grzegorz Kurdziel, asystent Probierza, a kibice zobaczyli pięć ładnych bramek.

Cracovia zaczęła nerwowo i musiał ją ratować najstarszy na murawie Michal Pesković. Szybko jednak o swoich dużych umiejętnościach, ale wciąż zbyt rzadko wykorzystywanych, przypomniał Mateusz Wdowiak. 24-latek z prawego skrzydła dograł do Rafaela Lopesa, który strzelił dopiero pierwszego gola w tym roku.

Jeszcze dłużej, bo prawie 22 miesiące na bramkę czekał Michał Helik. Środkowy obrońca uderzył głową z 12 metrów po dośrodkowaniu Sergiu Hanki.

Niegościnny Górnik

I to tyle dobrych wiadomości, jeżeli chodzi o zespół Pasów. Otwarte spotkanie wygrał Górnik, który trzy razy umieścił futbolówkę w bramce. Do przerwy kontrę gospodarzy wykończył Jesus Jimenez. Cracovia miała przewagę zawodników w polu karnym, ale byli tak zagubieni, że nawet rozpaczliwy szpagat jednego z piłkarzy na linii bramkowej nie zapobiegł nieszczęściu.

Drugiego gola dla zespołu Marcina Brosza, który wówczas dawał mu prowadzenie 2:1, strzelił Erik Jirka. Słowak pokazał, że w prawej nodze ma młotek i porządnie sprawdził wytrzymałość siatki, posyłając bombę sprzed pola karnego.

Udany debiut w Górniku zaliczył prawy obrońca o trudnym nazwisku. Skupcie się: Stavros Vasilantonopoulos. Pasy nie upilnowały Greka i pozwoliły mu przyjąć górną piłkę. 28-latek od pierwszego gwizdka pokazywał, że piłkarzem nie został z przypadku. Uderzył z ostrego kąta i po odbiciu od dalszego słupka piłka znalazła się za linią i plecami Peskovicia.

Górnik Zabrze - Cracovia 3:2 (1:1)

Bramki: Jimenez (26.), Jirka (56.), Vasilantonopoulos (71.).

Górnik: Chudy - Vasilantonopoulos, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża (56. Giakoumakis) - Jirka, Prochazka, Manneh (79. Matuszek), Ł. Wolsztyński (33. Koj), Jimenez - Angulo.

Cracovia: Pesković - Diego, Helik, Dytiatjew, Pestka - Hanca, Dimun, Thiago (77. van Amersfoort), Fiolić (21. Rakoczy, 71. Strózik), Wdowiak - Lopes.

Żółte kartki: Procházka, Wiśniewski, Giakoumákis, Manneh, Koj - Thiago, Dimun, Pestka.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).