Radni Krakowa jednogłośnie opowiedzieli się za obniżeniem podatków dla klubów sportowych. – Lepiej mieć niższe przychody, niż przyjmować od klubów klucze do obiektów, bo nie będą w stanie funkcjonować – twierdzi Tomasz Urynowicz, przewodniczący komisji sportu i kultury fizycznej.

„To położy sport”

Na początku roku na wielu prezesów krakowskich klubów padł blady strach. W styczniu rząd znowelizował ustawę podatkową i kluby musiałyby płacić znacznie wyższe podatki od gruntów i budynków (47 groszy od m kw. gruntu oraz 7,68 zł za m kw. budynku). Teraz zwolnienia podatkowe obejmują tylko te, które zajmują się wyłącznie szkoleniem dzieci i młodzieży. Jeżeli w klubie istnieje choć jedna drużyna seniorów, to zgodnie z ustawą, nie ma ona prawa do ulgi.

Prezesi o pomoc poprosili radnych. Przekonywali, że nie będą w stanie udźwignąć takich kosztów. – Do ubiegłego roku płaciliśmy 800 złotych podatku rocznie, teraz za 2016 rok mamy do zapłacenia ponad 10 tysięcy złotych. To 1200 procent więcej! Jeśli nic się nie zmieni, to rygorystyczna nowelizacja ustawy położy sport – nie ukrywał Józef Wajda, prezes KS Orzeł Piaski Wielkie.

Czysta sytuacja

Problem został rozwiązany. Radni ustanowili nowe, symboliczne stawki podatkowe: 1 grosz zamiast 47 groszy za m kw. gruntu oraz 10 groszy zamiast 7,68 złotych za m kw. budynku. Jednak część radnych miała wątpliwości, czy stawki obniżać aż do tak niskiego poziomu. Do budżetu miasta wpłynie około 16 tysięcy złotych zamiast planowanych 966 tysięcy złotych.

– Moje poprawki dotyczyły zmniejszenia podatków o połowę, ale w końcu doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie zastosować najniższą stawkę – mówi Tomasz Urynowicz.

Radny przekonuje, że pieniądze i tak byłyby wirtualnie, bo przy obniżeniu stawek o połowę, każdy klub mógłby jeszcze indywidualnie wnioskować o zwolnienie z części opłat. – A tak sytuacja jest czysta. Lepiej mieć niższe przychody, niż przyjmować od klubów klucze do obiektów, bo nie będą w stanie funkcjonować – tłumaczy radny Platformy Obywatelskiej.