Matras przyćmił powrót Błaszczykowskiego [ZDJĘCIA]

fot. KP

Kuba zagrał w polskiej lidze po 4279 dniach przerwy, ale nie pomógł przerwać Wiśle złej serii na stadionie w Zabrzu. Krakowianie zasłużenie przegrali 0:2 po golach Mateusza Matrasa i stracili – na rzecz Cracovii – miejsce w grupie mistrzowskiej. Górnik wydostał się ze strefy spadkowej.

Oczy wszystkich kibiców – w tym selekcjonera Jerzego Brzęczka, który z trybun oglądał ostatni mecz 21. kolejki – zwrócone były na Jakuba Błaszczykowskiego. Nowy kapitan Wisły, przez pół roku zawodnik drużyn juniorskich Górnika, wrócił do ekstraklasy po prawie 12 latach gry w Niemczech i Włoszech. Po losowaniu stron popędził z proporczykiem ku ławce, zapominając, że musi jeszcze stanąć z sędziami do wspólnego zdjęcia, ale szybko naprawił swój błąd.

Matras katem Wisły

Starał się być wszędzie, wykonywał stałe fragmenty, ale było widać, że nie jest jeszcze w optymalnej formie. Kilka razy łatwo tracił piłkę, za co kibice gospodarzy oklaskiwali zatrzymujących reprezentanta Polski piłkarzy śląskiego klubu. Rywale przed Błaszczykowskim nie klękną, bo ma głośnie nazwisko. Jego powrót do ligi może być trudny, co przewidywali niektórzy eksperci.

Tymczasem nieoczekiwanie na bohatera meczu wyrósł Mateusz Matras, który ma za sobą nieudane przygody z Lechią Gdańsk i Zagłębiem Lubin. Najpierw trafił po kontrze, gdy zupełnie niepilnowany wykończył głową dośrodkowanie Jesusa Jimeneza. Błaszczykowskiemu nie udało się zatrzymać kontry napędzonej przez Szymona Żurkowskiego.

2:0 było po rzucie rożnym, gdy bierni wiślacy przepuścili piłkę. Ta trafiła do defensywnego pomocnika, który po nodze Mateja Palcicia podwyższył prowadzenie zabrzan.

REKLAMA

Słaba organizacja gry

Wisła zaczęła totalnie zagubiona, nie potrafiła przejąć inicjatywy. W strefie środkowej piłki tracił Patryk Plewka, szwankowała organizacja gry.. Gdy krakowianie na dziesięć minut potrafili przejąć inicjatywę, po chwili stracili drugiego gola. A mogło być 1:1, bo przed wyjściem zabrzan na połowę Wisły, dobrą okazję po podaniu Kuby miał Marko Kolar. Chorwat uderzał z 12. metra, ale debiutujący w Górniku Martin Chudy był na posterunku.

Mogło być gorzej, gdyby mniej czujni byli sędziowie. Do przerwy nie uznali dwóch bramek ze spalonego Łukasza Wolsztyńskiego i rozgrywającego setny mecz w Górniku Igora Angulo. Po przerwie Hiszpan zmarnował dwie świetne okazje na podwyższenie prowadzenia.

Po stronie gości uderzali Kolar i Krzysztof Drzazga, ale brakowało siły i Chudy nie miał problemów z łapaniem piłki.

Prezent dla Stanisława Sękowskiego

Stolarczyk nie miał wielkiego wyboru wśród rezerwowych. W poniedziałek operację barku przeszedł Paweł Brożek, do gry nie są gotowi Jakub Bartosz i Rafał Boguski. W „18” na pierwszy mecz zabrakło też Vukana Savicevicia i Aleksandra Buksy. Od początku wystąpił Sławomir Peszko, który stracił rundę jesienną w Lechii Gdańsk. Był aktywny, zmieniał się stronami z Błaszczykowskim, ale z upływem minut brakowało mu sił. W 80. minucie zmienił go Maciej Śliwa.

Z wygranej zabrzan – dopiero drugiej u siebie – cieszył się Stanisław Sękowski. Najbardziej znany kibic 14-krotnych mistrzów Polski świętował 80-te urodziny, a piłkarze gospodarzy wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z życzeniami dla jubilata.

Górnik Zabrze – Wisła Kraków 2:0 (2:0)

Bramki: Matras (10., 37.).

Górnik: Chudy – Arnarson (90. Suarez), Wiśniewski, Bochniewicz, Koj – Matras (82. Matuszek)– Wolsztyński (70. Mystakidis), Gvilia, Żurkowski, Jimenez – Angulo.

Wisła: Lis - Palcić, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Błaszczykowski, Plewka, Basha, Peszko (80. Śliwa) – Drzazga (69. Wojtkowski), Kolar (89. Burliga).

Żółte kartki:
Arnarson, Bochniewicz - Palcić.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).