Nie ma potwierdzenia wysłania przelewu. Wisła wróci pod skrzydła TS-u?

Ly Vanna i Mats Hartling na meczu z Lechem fot. KP

28 grudnia przyszli właściciele Wisły mieli przejść pierwszy poważny test na wiarygodność i dopiąć transakcję przelewem na 12 milionów złotych. Wygląda na to, że go nie zdali. Białą Gwiazdę wciąż zasłania wiele ciemnych chmur niepewności.

W piątek Wisła nie poinformowała, czy środki trafiły na jej konto, lub otrzymała chociaż potwierdzenie realizacji przelewu, który dotarłby później. Zapłata 12 milionów złotych, z których od razu miały zostać spłacone długi licencyjne (m.in. piłkarze i trenerzy, Urząd Skarbowy) miała być ostatecznym warunkiem dopięcia transakcji.

Wypowiadający się w imieniu Ly Vanny (fundusz Alelega, który chciał przejąć 60 procent akcji) i Matsa Hartlinga (reprezentuje Capital Noble Partners, chętnie na pozostałe 40 procent) Adam Pietrowski (od soboty tymczasowy prezes) od tygodnia zapewniał, że mamy do czynienia z poważnymi ludźmi. W wielu wywiadach opowiadał o planowanym obozie w Turcji, transferach, powrocie Wisły do ligowej czołówki i planach budowy akademii.

Mało transparentnie

W tej historii od początku brakuje transparentności nie tylko zagranicznych inwestorów, ale przede wszystkim Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków. Bez odpowiedziei pozostaje wiele pytań. Skoro inwestorzy obiecali przelać pieniądze i wiedzieli, kiedy mija termin, dlaczego zostawili ten ważny krok na ostatnią chwilę? Niepokojące są także słowa Pietrowskiego, który w jednej z rozmów nie kryje, że stracił kontakt z Vanną, bo ten wsiadł na pokład samolotu do Nowego Jorku.

Co czeka Wisłę? Jeżeli przelew wyszedł lub okaże się, że zostanie zaksięgowany z opóźnieniem, przynajmniej na chwilę sytuacja się uspokoi, bo zostaną spłaceni piłkarze i zespół nie rozpadnie się z dnia na dzień. Gorzej, gdy Pietrowski, Vanna i Hartling okażą się oszustami, którzy przyjechali obejrzeć mecz z Lechem, opowiedzieli kilka bajek piłkarzom i prezydentowi Krakowa. Wtedy umowa sprzedaży akcji najprawdopodobniej nie wejdzie w życie i spółka wróci pod skrzydła Towarzystwa Sportowego. Piszemy najprawdopodobniej, bo do końca nie wiadomo, jakie są zapisy dokumentu parafowanego w Szwajcarii.

Dymisja, miasto bez pieniędzy

Jeżeli Wisła znów będzie w rękach TS-u, to trzeba będzie wybrać nowy zarząd. Tymczasem TS również jest w rozsypce, bo w piątek z funkcji prezesa i członka zarządu zrezygnowała Marzena Sarapata (wcześniej także prezes Wisły Kraków SA).

Czy przy Reymonta mają plan B i czas by wdrożyć go w życie? Nie wiadomo. Jeżeli klub szybko nie spłaci zawodników, zespół się rozpadnie i 7 stycznia na wznowi treningów w komplecie. Kilku piłkarzy złożyło bowiem wezwania do zapłaty pensji, które są ostatnim krokiem przed wnioskiem do PZPN-u o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. „Przegląd Sportowy” podał, że termin rozliczenia z Kamilem Wojtkowskim mijał jeszcze w tym roku i pomocnik został spłacony z pieniędzy zarobionych za mecz z Kolejorzem. W przypadku innych piłkarzy jest minimalnie więcej czasu. Ten jednak ucieka coraz szybciej i rosną kolejne długi, bo Wisła nie zapłaciła miastu za wynajem stadionu. Termin, odroczony o osiem dni, minął w czwartek.