Angel Rodado: Za kilka lat będę mógł powiedzieć, że grałem w jednej drużynie z Błaszczykowskim!

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W meczu z Podbeskidziem napastnik Wisły Kraków musiał wziąć na swoje barki większą odpowiedzialność za grę ofensywną zespołu i sobie poradził. Strzelił dwa gole, a mógł też mieć asystę, gdyby obrońca drużyny z Bielska-Białej nie wybił sprzed linii piłki uderzonej przez Mikiego Villara.

Czy to był pana najlepszy mecz w Wiśle?

Angel Rodado: Nie sądzę. Jeżeli popatrzymy na to pod kątem dwóch strzelonych goli, to pewnie moglibyśmy tak powiedzieć. Jednak nie jestem do końca zadowolony ze współpracy z zespołem. Miałem wcześniej lepsze występy pod tym względem.

Trafienie Dawida Szota w doliczonym czasie pierwszej połowy było momentem zwrotnym spotkania pod Klimczokiem?

To był gol, który dał nam mnóstwo energii, pewności siebie i wiary w zwycięstwo. Sprawił też, że Podbeskidzie musiało się bardziej otworzyć, a to z kolei otwierało nam przestrzenie, co miało znaczenie w dalszej fazie meczu.

Zdobył pan dwie bramki, ale każdą w inny sposób. Przy pierwszej wygrał pan siłowy pojedynek z obrońcą, przy drugiej – przeprowadził solową akcję z dryblingiem.

Tuż przed pierwszą bramką znalazłem się w dobrej sytuacji, praktycznie identycznej, ale mój strzał został obroniony. Chwilę później przyszła kolejna okazja i już ją wykorzystałem, co dało mi wiele radości. Drugi gol? Tak naprawdę nie wiem, co się wtedy stało...

Jak czuł się pan bez Luisa Fernandeza u boku?

To było trudne doświadczenie i miałem trochę obaw, jak to będzie wyglądało. Wszyscy wiemy, jak Luis jest dla nas ważny – daje siłę, jakość, bardzo dużo znaczy dla zespołu. Według mnie jest najlepszym zawodnikiem I ligi. Mamy jednak w drużynie piłkarzy, którzy się starają, walczą dla Wisły. I podobnie było w Bielsku-Białej.

W 83. minucie na boisko wrócił Jakub Błaszczykowski, który o stawkę nie grał od końca sierpnia 2021 roku. To było duże wydarzenie, a brawami powitali go nie tylko sympatycy Wisły. Do tego pana dwa gole i trzy punkty Wisły. To była perfekcyjna sobota?

Bardzo się cieszę, że Kuba wrócił do grania. To ważna postać. Ja cieszę się także z tego, że za kilka lat będę mógł powiedzieć, że grałem w jednym zespole z Jakubem Błaszczykowskim.

Na mecz z Podbeskidziem przyjechało was wspierać cztery tysiące kibiców. Przy takim dopingu mogliście się czuć jak u siebie.

Doping było bardzo dobrze słychać na boisku. Pewnie się powtórzę, ale oni są niesamowici. Trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowa, żeby opisać ich postawę.