Cracovia zremisowała połowę meczów w tym sezonie ekstraklasy i w tej statystyce ustępuje tylko Piastowi Gliwice. Ale punkt punktowi nierówny – ten z Lechem smakuje trenerowi lepiej niż ten z Puszczą.
To był lepszy, żywszy, bardziej agresywny mecz Cracovii niż tydzień temu przeciwko beniaminkowi. Wciąż jednak szwankowało wykończenie, a gola po raz kolejny zdobył środkowy obrońca. Virgil Ghita ma już trzy i jest najskuteczniejszym zawodnikiem Pasów w tym sezonie.
Trener Jacek Zieliński przyznał jednak, że gra jego zespołu w drugiej połowie dodała otuchy.
Dobra Cracovia po przerwie
– Mecze z Lechem to zawsze „top”. Cieszę się z postawy drużyny, zwłaszcza w drugiej połowie. Zdominowaliśmy Lecha i kto wie, czy przy dozie większych umiejętności nie przełożylibyśmy tego wyniku na swoją stronę – mówił trener Cracovii. Nie chciał mówić o szczęściu, bo to sprzyjało – m.in. kiedy Kristoffer Velde obił poprzeczkę.
Zieliński w kolejnym meczu postawił na czterech obrońców, ale na ławce zostawił najbardziej doświadczonego Kamila Glika. Dał też szansę młodzieży. – To lekcja dla tych chłopaków i wiem, że to będzie procentować – stwierdził. W drugiej połowie posłał na murawę 17-letniego pomocnika Filipa Rózgę, który rozegrał pierwsze w tym sezonie minuty w ekstraklasie. Swój oficjalny debiut miał w poprzednim sezonie, ale występował tylko minutę. Przeciwko Lechowi drugi raz od początku wyszedł Kacper Śmiglewski.
Zieliński chwalił zmienników. Dodał, że Otar Kakabadze, dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce od ponad pół roku, będzie rósł z meczu na mecz. Podobnie jak Jakub Myszor, który ma pecha, bo wchodzi z ławki najczęściej w trudnym momencie, kiedy Cracovia przegrywa. – Musimy odrabiać wynik, a wtedy się gra inaczej. Jest w nim energia. Cieszę się, bo daje nam gwarancję jakości – przyznał.
Za bardzo oddali inicjatywę
Opiekun Cracovii miał uwagi do pierwszej części meczu. – Nie chcieliśmy tak mocno oddawać inicjatywy w niektórych momentach. Mieliśmy grać uważnie, a trochę za szybko traciliśmy piłkę. Tak padła bramka dla Lecha – przyznał Zieliński.
Z kolei Kolejorz żałował niewykorzystanej szansy. – Uważam, że graliśmy nieźle, brakowało szczęścia, a mieliśmy wiele okazji – mówił trener Lecha John van der Brom.
Zawodnicy Lecha narzekali na murawę
Dla Lecha był to trzeci mecz w ciągu tygodnia. Trener Lecha przyznał, że przy tak napiętym kalendarzu ciężko utrzymać wysoki pressing w każdym spotkaniu. – To kosztuje zespół dużo energii. Miałem świadomość, że po przerwie zagramy niżej, bo będzie nam brakować sił. Cracovia ruszyła na nas mocniej i ciężej było znajdować wolne przestrzenie – przyznał.
Dodał, że zawodnicy gości narzekali na murawę. – Nie była łatwa do gry, grząska – tłumaczył. Był niezadowolony ze straconego gola. – Jak traci się bramkę w ostatnich dziesięciu minutach, to zawsze się jest zawiedzionym. Zasługujemy na więcej, nawet jeśli Cracovia była od nas lepsza w drugiej połowie – mówił.
Tak jak Cracovii – również trenerowi Lecha lepiej smakował remis przy Kałuży niż w poprzednim meczu z Jagiellonią. Wtedy z prowadzenia 3:0 zrobiło się 3:3.