Po niespodziewanym pozostaniu na poziomie centralnym, spowodowanym wycofaniem Wigier Suwałki, Hutnik miał wyjątkowo mało czas na przygotowania. Praktycznie nowy zespół i trener, ograniczona liczba treningów, zaledwie jeden sparing – start Dumy Nowej Huty był naprawdę wielką niewiadomą. Mecz z rezerwami Lecha Poznań długo toczył się według idealnego scenariusza i po godzinie gry krakowianie prowadzili 3:0. Autorem wszystkich goli była weteran, kapitan drużyny Krzysztof Świątek, nazywany przez kolegów i kibiców „Świętym”. W końcówce Hutnikom zabrakło sił i Kolejorz II, którego kapitanem był Tomasz Cywka (dawny gracz m.in. Wisły), odpowiedział trafieniami Filipa Wolaka i Krystiana Palacza.
Zespół z ulicy Ptaszyckiego przełamał niemoc w spotkaniach z rezerwami Lecha i po czterech wcześniejszych porażkach zanotowali zwycięstwo. – Nadspodziewanie dobry początek. Nie liczyliśmy, że w pierwszym meczu zdobędziemy trzy bramki. Zwycięstwo rodziło się w bólach, taka też była końcówka. Zagraliśmy wysokim pressingiem, ale by robić to skutecznie przez 90 minut, trzeba trenować dłużej niż dwa tygodnie. W pewnym momencie światła nam pogasły, więc zrobiliśmy pięć zmian, by utrzymać intensywność, ale ostatecznie musieliśmy bronić niżej. Będziemy dochodzić kolejnymi meczami, by wydłużać czas wysokiego pressingu – mówi Andrzej Paszkiewicz, szkoleniowiec Hutnika.
Bohater gospodarzy przyznał, że pierwszy mecz dla wszystkich był dużą niewiadomą. Mimo to młodej drużynie udawało się realizować założenia taktyczne. – W trudnych momentach dołożyliśmy charakteru i teraz się cieszymy. Czeka nas ciężki sezon, ale uważam, że z tygodnia na tydzień będziemy się stawać lepszym zespołem – podkreśla Krzysztof Świątek.
Hutnik Kraków – Lech II Poznań 3:2 (1:0)
Bramki: Świątek (15., 57., 60.) – Wilak (76.), Palacz (84.).
Sporo zmian, jednak mniej niż w Hutniku, zaszło latem także w Garbarni. Drużyna Macieja Musiała miała też dłuższy i spokojniejszy okres przygotowawczy. W domowym meczu z Motorem Lublin dwukrotnie musiała odrabiać straty – goście prowadzili po samobójczym trafieniu Donatasa Nakrosiusa i golu Piotra Ceglarza. Brązowi odpowiadali trafieniami nowego napastnika Adama Żaka, który przyszedł z Odry Opole. W 74. minucie gracz Motoru został ukarany drugą żółtą kartką i osłabił swój zespół. Gospodarze nie wykorzystali szans na zdobycie trzech punktów.
– Choć nie byliśmy faworytem, jestem zawiedziony, ponieważ można było z tego spotkania wyciągnąć więcej. Po przebiegu meczu i liczbie stworzonych sytuacji nabraliśmy apetytów na zwycięstwo. Gra, jak na pierwsze spotkanie, była przyzwoita – uważa Maciej Musiał, trener Garbarni.
Garbarnia Kraków – Motor Lublin 2:2 (1:2)
Bramki: Żak (28., 67.) – Nakrosius (9.), Ceglarz (32.).
W 2. kolejce Hutnika czeka wyjazd na mecz z Wisłą Puławy (23 lipca, godzina 18), a Garbarnia godzinę wcześniej wybiegnie na boisko w Kaliszu.