Klub Garbarnia może stracić teren wart ok. 100 mln zł na rzecz dewelopera Noho Investment, jeśli do końca lipca 2026 roku nie wypelni warunków umowy. Jest też inne wyjście.
Włodarze RKS Garbarnia mieli marzenie o grze na najwyższym szczeblu ligowym. To pozostało niespełnione. W zamian klub ma do wypełnienia zapisy umów względem swojego sponsora – spółki Noho. Piętrzą się jednak przeszkody.
Deweloper i Garbarnia mieli zbudować nową siłę w krakowskiej piłce nożnej. Klub, któremu udało się dotrzeć na zaplecze piłkarskiej Ekstraklasy, zdobył w 2020 roku potężnego sponsora, czyli spółkę Noho.
Ówczesny zarząd na podstawie umowy przedwstępnej uzyskał 15 mln złotych, jednak środki te – zdaniem obecnego zarządu – zostały niewłaściwie zagospodarowane. Również sportowo zespół się nie obronił i systematycznie spadał na coraz niższe szczeble rozgrywkowe. Zeszły sezon spędził w V lidze, w przyszłym zagra w IV.
Spór o ziemię
W międzyczasie wyszły na jaw szczegóły umowy między klubem a deweloperem. Na dwóch działkach należących do Garbarni spółka znana z prestiżowych inwestycji chce postawić cztery bloki. Miasto musi się jednak zgodzić na zmianę celów użytkowania wieczystego, co nie jest takie oczywiste.
Pięć lat temu urząd pozwał Garbarnię do sądu za wykorzystywanie terenu niezgodnie z przeznaczeniem. W umowie użytkowania wieczystego została zapisana działalność sportowa, a obecnie znajduje się tam m.in. skład złomu.
Obecny zarząd klubu dąży do ugody z miastem, w innym przypadku może stracić wszystko. Jak opisywał pod koniec maja tego roku Marcin Penszkel, tuż przed zmianą władzy odchodzący zarząd podpisał z Noho Investment aneks do umowy przedwstępnej, dzięki któremu deweloper jeszcze bardziej zabezpieczył swoje interesy.
– Dowiedzieliśmy się o nim niecałe dwa tygodnie po objęciu funkcji, gdy został nam dostarczony od notariusza. Wykonanie umowy przedwstępnej zostało zabezpieczone na całym majątku klubu. Wszystkie działki obciążyli kwotą 27 mln zł, na co składa się część zaliczek, zadatki. Klub jest winny 27 mln zł i jeżeli nie zrealizuje umowy przyrzeczonej do końca lipca 2026, to będzie musiał oddać te pieniądze. Jeżeli tego nie zrobi – a nie mamy takich pieniędzy – przejmie cały teren, którego wartość rynkowa to 100 mln zł – wyjaśniał wiceprezes Garbarni.
Co jest w aneksie?
Udało nam się dotrzeć do kluczowych zapisów aneksu, które potwierdzają słowa wiceprezesa. Klub i deweloper faktycznie uzgodniły, że umowa ma zostać zawarta nie później niż 31 lipca przyszłego roku przy spełnieniu dwóch warunków: prawomocnego zakończenia postępowania o rozwiązanie użytkowania wieczystego (oddalenie lub umorzenie) oraz zmianie celu użytkowania wieczystego dwóch działek na mieszkalno-usługowe z przewagą pierwszej funkcji (Noho planuje tam zbudować trzy bloki).
Jeśli Garbarnia nie wywiąże się z umowy, deweloper może od niej odstąpić i zażądać podwójnej egzekucji zaliczek i zadatków, czyli nieco ponad 29 mln złotych. Co ważne, klub zgodził się na natychmiastową egzekucję tej kwoty bez procesu sądowego, a na jego majątku widnieje już formalne zabezpieczenie tej transakcji w księgach wieczystych. Podsumowując klub z terenami, jakie do niego należą, znajdzie się w rękach dewelopera.
Dalszy ciąg komisji
Dziś w samo południe odbędzie się dalszy ciąg komisji rady miasta w sprawie omówienia wniosku klubu dotyczącego ugody z miastem. Garbarnia ma plan na wyjście z patowej sytuacji i dalsze funkcjonowanie.
Przede wszystkim chce zbudować od strony ul. Konopnickiej obiekt komercyjny, który zarabiałby na klub. Po drugie, we współpracy z miastem, zarząd proponuje budowę szkoły sportowej lub basenu i parkingu podziemnego z funkcją schronu. Po trzecie, klub odda miastu 4 tys. mkw. terenów wzdłuż Wilgi na cele rekreacyjne, przy czym Garbarnia zainwestuje tam 2,5 mln zł. W pakiecie jest jeszcze oddanie miastu działki przy ul. Orawskiej na park kieszonkowy. Środki na inwestycje ma otrzymać po tym, jak przed Noho otworzy się droga do budowy mieszkań.
– Jak na razie to tylko propozycje Garbarni. Nie mamy obecnie żadnych opinii, w tym radnych miasta i po to jest ta komisja, abyśmy ja poznali. Na ten czas nie ma żadnych podjętych decyzji w tej sprawie – mówi wiceprezydent Krakowa Łukasz Sęk.