Garbarnia zaproponowała miastu ugodę, dzięki której latem 2026 roku Noho Investment nie przejmie całego jej terenu. Tego można też uniknąć zwracając dweloperowi 27 mln zł, ale klub nie ma takich pieniędzy.
Na forum powraca temat Garbarni i budowy na dwóch działkach niedaleko Wilgi budynków mieszkalnych. W 2020 roku miasto pozwało klub do sądu za wykorzystywanie terenu niezgodnie z przeznaczeniem. W umowie użytkowania wieczystego została zapisana działalność sportowa, a obecnie znajduje się tam m.in. skład złomu. Poprzedni zarząd wypowiedział umowę najemcy, ale jej nie wyegzekwował. Obecne władze (wybrane 26.07.2024) w styczniu złożyły pozew o eksmisję.
Życie na kredyt
Clou problemu nie jest jednak złomowisko. Chodzi o pobrane od deweloperów zaliczki, które poprzednie zarządy „przejadły”. W środę radnym z komisji sportu mówił o tym wiceprezes Garbarni Marcin Penszkal. Podkreślił, że nie jest związany ze środowiskiem Brązowych i dwukrotnie odrzucał propozycje wejścia w skład zarządu, widząc, jak klub jest zarządzany. Po wyborach, przez trzy miesiące przeprowadzał audyt dokumentów i finansów.
– Nasi poprzednicy w sposób zupełnie nieudolny zarządzali klubem i powierzonymi środkami finansowymi. Na podstawie umowy przedwstępnej z deweloperem uzyskali 15 mln zł zaliczek i wydatkowali je na marzenia o grze w jak najwyższych ligach. Wydali je do ostatniego centa. W ubiegłym roku nie wiedzieli skąd mają brać pieniądze, więc zaczęły się problemy. To była klasyczna spirala kredytowa, bo od kolejnego dewelopera brali więcej i spłacali poprzedniego – mówił Penszkal.
Jak opisywał, tuż przed zmianą władzy odchodzący zarząd podpisał z Noho Investment aneks do umowy przedwstępnej, dzięki któremu deweloper jeszcze bardziej zabezpieczył swoje interesy. – Dowiedzieliśmy się o nim niecałe dwa tygodnie po objęciu funkcji, gdy został nam dostarczony od notariusza. Wykonanie umowy przedwstępnej zostało zabezpieczone na całym majątku klubu. Wszystkie działki obciążyli kwotą 27 mln zł, na co składa się część zaliczek, zadatki. Klub jest winny 27 mln zł i jeżeli nie zrealizuje umowy przyrzeczonej do końca lipca 2026, to będzie musiał oddać te pieniądze. Jeżeli tego nie zrobi – a nie mamy takich pieniędzy – przejmie cały teren, którego warość rynkowa to 100 mln zł – wyjaśniał wiceprezes Garbarni.
Nowy zarząd zastał trudną sytuację, którą stara się rozwiązać.Zdaniem Penszkala klub nie jest w stanie prawnie ruszyć ani umowy, ani aneksu. – Ja w życiu nie podpisałbym takiego aneksu – przekonywał i podkreślał, że nie jest przedstawicielem dewelopera.
Bloki przy Wildze, prezydent z prawem weta
Penszkal spotykał się z radnymi dzielnicowymi i miejskimi, a przede wszystkim z wiceprezydentami Łukaszem Sękiem i Stanisławem Mazurem oraz prezydentem Aleksandrem Miszalskim. Garbarnia oczekuje zmiany celu użytkowania działek, na których Noho Investment mogłoby zrealizować planowane inwestycje, a także wycofania pozwu. Z pozyskanych środków klub chciałby wybudować budynek o powierzchni 1700 mkw. od strony ulicy Konopnickiej. Ma pozwolenie na budowę razem z trybuną, ale z niej zamierza zrezygnować. Budynek w całości zostałby przeznaczony na działalność komercyjną, z której Garbarnia pozyskiwałaby środki na bieżącą działalność. Na innej działce zarząd Garbarni widzi z kolei budynek o powierzchni 6 tys. mkw. Mógłby powstać we współpracy z miastem, w ramach spółki celowej. – Miasto może wybudować tam szkołę sportową lub basen. My mamy pomysł na halę z boiskami do padla, a także parking podziemny, który mógłby pełnić także rolę schronu i magazynu żywności.
Klub deklaruje, że odda miastu 4 tys. mkw. ternu wzdłuż Wilgi na urządzenie terenów rekreacyjnych, wykona tam niezbędne instalacje za 2,5 mln zł i przekaże tereny zielone wzdłuż ulicy Rydlówka. Garbarnia zobowiąże się także do przekazania działki przy ulicy Orawskiej na park kieszonkowy, a deweloper dodatkowo wybuduje plac zabaw.
Penszkal przedstawił też dwie zmiany w nowym statucie klubu, które zabezpieczają interesy miasta. – Do komisji rewizyjnej wprowadziliśmy siódme miejsce dla organu nadzoru, którym jest prezydent miasta, z prawem weta. Drugim organem jest rada społeczna, do której zaprosimy przedstawicieli radnych i lokalnej społeczności. Jeżeli klub nie będzie wydatkował środków zgodnie z projektem przyjętym w ugodzie, umowa o wieczyste użytkowanie automatycznie ulegnie rozwiązaniu. To dodatkowe zabezpieczenie zaproponowamne przez klub, że środki pozyskane z umowy z deweloperem zostaną wydane na cele inwestycyjne zawarte w projekcie ugody. Gdy klub zacznie inwestycje niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego, umowa zostaje rozwiązana, a cały jego majątek przejmuje miasto – wyliczał wiceprezes Garbarni.
Czy to szantaż emocjonalny? Mieszkanki za klubem, ale przeciw nowym blokom
Przedstawiciele krakowskiego klubu w czasie trwających długi czas rozmów z radnymi, przekonali część z nich, że proponowane rozwiązanie jest dobre. Szymon Toboła, przewodniczący Rady Dzielnicy Podgórze mówił, że dzięki ugodzie Noho Investment nie przejmie terenów Garbarni. – To firma, które buduje mieszkania i sprzedaje je z zyskiem i moje obawy są takie, że nie będzie jej zależało na zarządzaniu klubem. Gra toczy się o trzy bloki w rejonie, gdzie mamy ich 50. Dojdzie kilkaset osób, może tysiąc, może dwa. W lipcu 2026 roku możemy stracić te tereny, a za kilka, kilkanaście lat jeździć do sąsiadów, którzy będą tam mieszkać – mówił Toboła.
Rady Rafał Zawiślak miał poczucie, że to szantaż emocjonalny, bo podaje się graniczny termin, który zdecyduje o być albo nie być Garbarni. – Nie chcę po raz kolejny być stawiany pod ścianą, bo to trwa lata. Nie może być tak, że kolejna sprawa przez lata jest zaniedbywana i mamy działać pod presją czasu. Bo klub, bo coś tam – przekonywał.
Szantażowany emocjonalnie nie czuł się z kolei Zbigniew Kożuch. – Mamy rok czasu, by podpisać porozumienie lub nie. My mamy wydać opinię, a decyzję będzie podejmować prezydent – podkreślał radny.
W posiedzeniu komisji brały też udział przedstawicielki mieszkańców, którzy sprzeciwiają się powstaniu kolejnych bloków w okolicy ich zamieszkania i nieopodal wałów Wilgi. Panie podkreślały, że nie walczą z Garbarnią i zależy im na jej lepszej przyszłości. – Nie wierzę jednak, że jedynym rozwiązaniem jest oddanie działek deweloperowi – powiedziała jedna z nich.
Temat przyszłości Garbarni i użytkowanych przez klub terenów na pewno będzie wracał. Radni oczekują, by odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli Garbarni, miasta, mieszkańców i Noho Investment.