Wisła ma prosty plan na mecz (ostatni?) w europejskich pucharach. Klub znów ukarany za zachowanie kibiców

Oficjalny trening Wisły przed rewanżowym spotkaniem ze Spartakiem (14.08) fot. Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Sześć meczów i koniec? Bardzo prawdopodobne, że pierwsze od ponad 12 lat zmagania Wisły Kraków w Europie zakończą się 15 sierpnia 2024. Gospodarze chcą jednak uniknąć przeznaczenia. Początek reważu ze Spartakiem Trnawa o godz. 20.30.

Wisła ma kibiców licznych i wiernych. Bez nich byłaby na dnie. Wśród nich są fanatycy, dla których mecz bez pirotechniki, zwłaszcza jakiś ważny, jest jak Wigilia bez barszczu z uszkami. Jednak później kary musi płacić klub – także z pieniędzy, które w różnych formach (bilety, gadżety itd.) przynieśli mu wszyscy kibice. 14 sierpnia UEFA poinformowała o kolejnej, trzeciej już karze dla krakowian. Tym razem musi zapłacić 40 500 euro (około 175 tys. zł) za użycie na stadionie w Trnawie zakazanych materiałów pirotechnicznych. 

UEFA ukarała (po raz kolejny) Wisłę


Wcześniej Biała Gwiazda musiała zapłacić 58 tys. euro za pirotechnikę i blokowanie przejść ewakuacyjnych w spotkaniu z Llapi Podujavo i 8 tys. euro za blokowanie przejść w meczu z Rapidem Wiedeń. Na szybko licząc, budżet klubu został uszczuplony o około 460 tys. zł. Za tę kwotę można byłoby opłacić dwukrotne wynajęcie od miasta stadionu im. Henryka Reymana (jedno spotkanie to 202 tys. zł z VAT) i jeszcze zostałoby trochę „drobnych”.

Spartak Trnawa przyjechał wypoczęty na mecz z Wisłą Kraków

Nie wiadomo, czy to koniec kar, bo jest jeszcze czwartkowe spotkanie. Rewanż III rundy el. Ligi Konferencji. Fani Spartaka Trnawa nie przyjadą, bo mają dobre stounki z grupami kibicowskimi kilku polskich klubów (m.in. GKS Katowice i Górnik Zabrze), które w zdecydowanej większości od roku bojkotują wiślaków. Niewykluczone jednak, że gospodarze będą chcieli się jeszcze pokazać, bo może to być ostatni występ w europejskich pucharach na dłuższy czas.

Może, bo choć 13-krotny mistrz Polski na Słowacji uległ 1:3 (prowadził 1:0), w rozgrywkach piłkarskich oglądaliśmy nie takie zwroty akcji. Łatwo nie będzie, bo Spartak Trnawa przyjechał pod Wawel wypoczęty. Gdy zdobywca Pucharu Polski dzieli swoją uwagę i siły między zmaganiami w I lidze i Europie, trzecia drużyna poprzedniego sezonu słowackiej ekstraklasy przełożyła swoje ostatnie spotkanie w krajowych rozgrywkach. Natomiast Kazimierz Moskal, trener Wisły, już po ograniu Ruchu Chorzów stwierdził, że takie zabiegi niekoniecznie muszą sprzyjać rywalom.

Masz piłkę, masz kontrolę

– Musimy odrabiać straty, ale przede wszystkim skupić się na tym, by nie popełniać błędów, jakie popełniliśmy w Trnawie i przez to prosto straciliśmy bramki. Przez 90 minut trzeba być skupionym na swojej pracy i wierzyć, że w każdej chwili może nastąpić kluczowy moment meczu, który trzeba będzie wykorzystać. I będziemy chcieli to zrobić – stwierdził opiekun krakowian.

– Plan na mecz jest prosty: chcemy wygrać. Natomiast absolutnie nie powiedziałbym, że my nie będziemy chcieli mieć piłki. Jeśli masz piłkę, to masz kontrolę nad meczem i możesz decydować o tym, co się na boisku dzieje. Ważne, żebyśmy tę piłkę jak najdłużej mieli, a w momentach, kiedy ją tracimy, żebyśmy ją szybko odbierali – dodał Moskal.