Piekło zamarzło

fot. KP

Jeżeli byłaby opcja przyznawania goli za postawę, Janusz Gol miałby ich w barwach Cracovii już kilkanaście. Kapitan Pasów długo nie mógł pokonać bramkarza, ale w końcu przełamał się w meczu z Rakowem Częstochowa. – Piekło zamarzło – skomentowała na Twitterze Dorota Gol, żona pomocnika.

34-letni piłkarz strzelił bramkę w 52. minucie swojego 51. oficjalnego spotkania dla Pasów i 47. w ekstraklasie. Były reprezentant Polski mocno uderzył piłkę głową po bardzo dobrym dośrodkowaniu Sergiu Hanki. W odpowiedzi na wpis żony Gola, zaskoczenia trafieniem pomocnika akurat tą częścią ciała nie krył Maciej Palczewski, trener bramkarzy Pasów.


– Śmialiśmy się w szatni, że po strzelonym karnym [w konkursie „jedenastek”, również przeciwko Rakowowi w Pucharze Polski] worek się rozwiązał. Fajnie, że w końcu wpadło – mówił Gol.

W Kielcach bez kapitana

Piłkarze mają zwyczaj, że pierwszego gola w klubie fetują z kolegami, na przykład wspólnym posiłkiem. Po jednym z najbliższych treningów Gol prawdopodobnie poczęstuje kolegów sushi. Na tym zapewne się nie skończy, bo w niedzielę swoją pierwszą bramkę dla Cracovii, a także w ekstraklasie zdobył Kamil Pestka.

15 grudnia zespół z Krakowa czeka ostatni w tym roku mecz wyjazdowy z Koroną Kielce. Trener Michał Probierz na pewno dokona jednej zmiany w składzie, bo Gol będzie pauzował za osiem żółtych kartek. Kapitan jest przekonany, że jego koledzy sobie poradzą.

– Mamy tydzień na przygotowanie, jestem spokojny. Mogą grać Milan Dimun i Sylwester Lusiusz – zaznacza Gol.

Tak było w szóstej kolejce, gdy były piłkarz Amkaru Perm musiał siedzieć na trybunach po obejrzeniu czterech kartek, a jego koledzy pookonali 3:1 Artkę Gdynia. Bez pauzującego Gola Pasy wygrały także w 28. kolejce poprzedniego sezonu z Koroną Kielce (2:1).

W tym sezonie Pasy i Raków grały już ze sobą trzykrotnie i zawsze były górą. Przewaga w ostatnim meczu mogła wynikać z tego, że 60 godzin po meczu w PP Papszun wystawił do gry siedmiu zawodników, którzy zaczynali tę rywalizację, a Probierz tylko dwóch. Gospodarze na pewno byli bardziej wypoczęci.

Dominacja po przerwie

– Mógł to być jeden z czynników, który zadecydował o naszej wygranej. Było widać dominację – mówił kapitan Cracovii.

Worek z bramkami rozwiązał się po przerwie. Pierwszą połowę krakowianie zaczęli równie mocno, ale nie potrafili wykorzystać sytuacji.

– Mieliśmy też momenty, gdy zabrakło kontroli nad meczem. W przerwie zwróciłem uwagę, by spokojnie rozgrywać, ale też podkręcić tempo. W drugiej połowie już rzeczywiście mieliśmy bardzo dobre momenty – mówił Probierz.

 

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej