American dream, czyli z podkrakowskiej wsi na Narodowy

Piotr Szefer (z prawej) fot. archiwum Piotra Szefera

Ma 25 lat i jest mieszkańcem Krakowa. Od dziecka kocha piłkę nożną, a za mikrofon po raz pierwszy złapał w wieku 14 lat. Dziś w roli spikera jest już na samym szczycie - to jego głos słyszycie po golach zdobywanych przez reprezentację Polski na Stadionie Narodowym. O kim mowa? To Piotr Szefer - absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, aktywny działacz Małopolskiego Związku Piłki Nożnej i co najważniejsze, spiker naszej reprezentacji w piłce nożnej.

Oprócz meczów reprezentacji Polski Piotr Szefer prowadzi również spotkania, które na swoim stadionie rozgrywa Cracovia. Najbliższy mecz podopieczni Jacka Zielińskiego zagrają jednak na wyjeździe - w piątek o 20:30 w Lubinie zmierzą się z Zagłębiem.

Piotr Szefer to namacalny przykład tego, co zwykło nazywać się prawdziwym „American dream”. Urodzony w podkrakowskich Mogilanach, jeszcze do niedawna prowadził mecze drużyn niższych klas rozgrywkowych - od Jerzmanowic po Niepołomice. Praktycznie z dnia na dzień trafił na sam szczyt. Dziś, po zaledwie 11 latach od niespodziewanego debiutu, Szefer stał się jednym z czołowych, jeśli nie czołowym spikerem w Polsce i to jego osoba stawiana jest jako przykład dla początkujących.

A zaczęło się niewinnie...

– Moja pierwsza przygoda z mikrofonem była wielkim zaskoczeniem. W 2004 roku jako młody chłopak uczestniczyłem w otwarciu stadionu w mojej rodzinnej wsi Mogilany. Miałem wtedy 14 lat, czasem prowadziłem w szkole różne ceremonie, więc ktoś wręczył mi składy i poprosił, żebym je przeczytał – wspomina Szefer. Tamten dzień, który stał się początkiem jego spikerskiej przygody, do dziś pozostał w jego pamięci. – Pamiętam ten mecz dokładnie, Mogilany grały z Zielonką Wrząsowice. Byłem wtedy zestresowany bardziej, niż przed jakimkolwiek innym meczem, nawet z Niemcami na Narodowym – śmieje się spiker, który oprócz spotkań reprezentacji Polski i Cracovii wciąż - kiedy tylko pozwala na to czas - prowadzi mecze w Mogilanach.

Jak, spikerując na meczach w malutkich Mogilanach i pierwszoligowej wówczas Cracovii, można tak błyskawicznie zaliczyć ogromny awans? Kluczowy dla rozwoju kariery Szefera okazał się rok 2013. To właśnie wówczas stadion Cracovii stał się na jakiś czas domem młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 21. – Zdecydowanie ten moment był przełomowy. Jako spiker z pierwszoligowym doświadczeniem stanąłem wtedy przed sporym wyzwaniem - oprócz prowadzenia meczów młodzieżówki, dostałem szansę, aby zabrać głos podczas pożegnalnego dla Jurka Dudka spotkania seniorskiej reprezentacji z Liechtensteinem – opowiada bohater naszego artykułu.



Kolejnym krokiem było towarzyskie spotkanie ze Szkocją, które również wiązało się ze sporym zaskoczeniem. – Jeszcze wieczorem, dzień przed meczem, byłem w Mogilanach na zakupach. Nagle zadzwonił telefon - dostałem niespodziewane zaproszenie na mecz ze Szkocją. Początkowo miałem się tylko przyglądać pracy pierwszego spikera, ale już w pociągu telefon odezwał się po raz kolejny. „Będziesz drugim spikerem” - usłyszałem. W ciągu kilkunastu godzin z potencjalnego telewizyjnego widza stałem się więc jednym ze spikerów na tym meczu. Znaleźliśmy z całym zespołem wspólny język, a współpraca układała się bardzo dobrze. Efekt? Zostałem zaproszony na finał Pucharu Polski.

Od Mogilan po Narodowy

Tak oto młody chłopak z Mogilan, który jeszcze kilka lat wcześniej przed kilkudziesięcioosobową publicznością, trzęsąc się ze zdenerwowania, wyczytywał nazwiska piłkarzy Zielonki Wrząsowice, trafił na sam szczyt spikerskiej hierarchii. Dziś Szefer ma już w dorobku między innymi finały Pucharu Polski, Ligi Europy czy mecze narodowej reprezentacji w eliminacjach Mistrzostw Europy. Szczególny był jednak dla niego również ostatni mecz, w którym Polska pokonała Gibraltar 8:1. Dlaczego?

– Od lat kibicuję Cracovii, trudno zresztą, żeby było inaczej, skoro jestem spikerem na stadionie przy ulicy Kałuży. Na długo zapamiętam więc tę chwilę, kiedy - nie bez wzruszenia - mogłem wszem i wobec ogłosić, że bramkę dla Reprezentacji zdobył zawodnik Pasów – uśmiecha się Szefer. Mowa oczywiście o Bartoszu Kapustce, który wszedł na boisko w 62. minucie i nieco ponad dziesięć minut później wpisał się na listę strzelców. – Do meczu z Gibraltarem podeszliśmy na większym luzie, chodziło przede wszystkim o stworzenie warunków do zabawy dla kibiców. Zwycięstwo wydawało się praktycznie pewne, więc można było w znacznie większej niż dotychczas mierze postawić na sferę rozrywki – podsumowuje Szefer.

Przykład dla innych

Nie zmienia to oczywiście faktu, że podobnie jak w trakcie każdego meczu pod egidą UEFA, także w tym przypadku obowiązywały pewne precyzyjnie określone reguły określające kompetencje spikera. W Europie już dawno dostrzeżono, jak ważną rolę odgrywa ta osoba funkcyjna w trakcie imprezy piłkarskiej. Również w Polsce ta świadomość staje się powoli powszechna, a PZPN stawia na profesjonalizację spikerów, organizując fachowe szkolenia. – Miałem wielką przyjemność uczestniczyć w charakterze prowadzącego już w trzeciej edycji takiego kursu dla spikerów organizowanego przez Małopolski Związek Piłki Nożnej. To, co przynosi mi najwięcej satysfakcji, to możliwość podziwiania „w akcji” spikerów, którzy ukończyli nasze szkolenia i na co dzień wcielają nabytą wiedzę oraz umiejętności w życie – podkreśla Szefer.

I choć nieraz w życiu pomagało mu szczęście, Piotr Szefer do wszystkiego doszedł ciężką i konsekwentną pracą. W ciągu kilku lat z chłopaka stresującego się przed meczem w Mogilanach stał się człowiekiem, który pewny siebie sięga po mikrofon przy widowni liczącej 50 tysiecy osób. Dziś to on wyznacza spikerskie trendy i stawiany jest jako przykład dla młodych adeptów tego fachu.