Boże, chroń Brożka

Paweł Brożek jesienią strzelił osiem goli

Pięć dni przed startem jednej z najważniejszych w historii Wisły piłkarskiej wiosny niespełna 37-letni Paweł Brożek wciąż jest jej najlepszym napastnikiem. Kibice Białej Gwiazdy przed inauguracyjnym meczem z Jagiellonią Białystok powinni zaśpiewać parafrazę pierwszych wyrazów brytyjskiego hymnu: „Boże, chroń Brożka”.

W ubiegłym tygodniu wszystko zmierzało do powrotu pod Wawel Airama Cabrery. 32-letni napastnik, który w poprzednim sezonie był najlepszym strzelcem Cracovii, miał pomóc Wiśle w utrzymaniu się w ekstraklasie. Hiszpan przyjechał do Krakowa i był badany przez lekarzy, ale ostatecznie nie podpisał półrocznej umowy z opcją przedłużenia o 1,5 roku.

Dlaczego? Wiadomo, że Cabrera nie należy do tanich zawodników. Jednak Piotr Koźmiński z Super Expressu poinformował, że może chodzić o coś innego. Doświadczony zawodnik nie jest kontuzjowany, ale w Extramadurze grał bardzo mało (pięć meczów i jeden gol) i opinia lekarzy miała przesądzać, że ostatecznie nie został zaprezentowany jako nowy wiślak.

Większe ryzyko

Co w takiej sytuacji robi Wisła? Szuka zastępcy Cabrery, bo na liście napastników, którymi była zainteresowana, widniało jeszcze kilka napastników z innych krajów. Trudno dziś przesądzać, kiedy i kogo dostanie trener Artur Skowronek. Na pewno ryzyko jest dużo większe, niż w przypadku Cabrery, który w Cracovii – a wcześniej w Koronie Kielce – pokazał, że w ekstraklasie czuje się jak ryba w wodzie.

Wszystko wskazuje na to, że w sobotę przeciwko Jagiellonii Białystok w podstawowym składzie wyjdzie Paweł Brożek. Wciąż ma spore umiejętności i dla Wisły jest w stanie grać nawet po przyjęciu pięciu zastrzyków przeciwbólowych. Od lat ma jednak swoje problemy zdrowotne i w ostatnich sezonach zawsze przychodzi moment, kiedy jego bolączki dają o sobie znać na tyle, że musi usiąść na ławce.

W odwodzie są Aleksander Buksa, który w sparingach strzelił dwa gole, i wypożyczony z Włoch Lubomir Tupta. W oczekiwaniu na nowego napastnika kibice muszą liczyć, że Brożek da radę, a młodsi mu pomogą. 

Jest iskra, ale...

Brożek pytany pod koniec roku o grę w podstawowym składzie dał do zrozumienia, że gdyby wiedział, co go czeka jesienią, nie podpisałby się pod tym.

– Nie tak to miało wyglądać. Z rozmów w klubie i w sztabie wynikało, że moja rola miała być trochę inna. Okazało się jednak, że byłem potrzebny w większym wymiarze i nie ma co narzekać. Jestem już w takim wieku, że doceniam każdą chwilę spędzoną na boisku w trakcie treningów i meczów. Gdybym grał mniej, na pewno bym się nie obraził, ale ciągle cieszę się występami. Ta iskra jest we mnie nadal – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.