Cracovia wygrała na terenie mistrza Polski i została nowym liderem ekstraklasy!

Benjamim Kallma strzelił dwa gole fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Pasy wygrały tu w kwietniu w debiucie Dawida Kroczka, zwyciężyły także w 5. kolejce tego sezonu. Teraz wyżej, 4:2,  po trzech golach strzelonych ze stałych fragmentów i kontrataku.

Pasy świetnie radzą sobie na wyjazdach, skąd przywiozły już dziewięć punktów. Wcześniej pokonali 1:0 Raków Częstochowa i 2:0 Koronę Kielce. 

Gospodarze, którzy kilka dni temu odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów i spróbują powalczyć o Ligę Europy, a w najgorszym razie będą występować jesienią w Lidze Konferencji, zaczęli bez swoich asów Afimica Pululu i Jesusa Imaza. Trener Adrian Siemieniec posłał ich na murawę, gdy od 53. minuty mistrzowie Polski przegrywali 2:3, ale zawodnicy z Angoli i Hiszpanii nie dali rady złamać Cracovii, która została nowym liderem rozgrywek (w tej kolejce może się to kilka razy zmieniać). Z obrony gości wypadł Kamil Glik, który w czasie jednego z treningów doznał kontuzji. Bardzo dobrze zastąpił go Arttu Hoskonen.

Cracovia bije mistrza!

W sobotnie popołudnie każdy fan ekstraklasy dostał pięć goli i trzymające w napięciu widowisko. Sławomir Abramowicz, jedyny młodzieżowiec i zaledwie jeden z czterech Polaków (po dwóch w obu drużynach) w wyjściowych składach, wyciągał piłkę z bramki już w 3. minucie. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że asystę drugiego stopnia zaliczył trener Dawid Kroczek, który szybko podał piłkę do Davida Olafssona. Islandczyk także bez zbędnej zwłoki wyrzucił ją z autu do Benjamina Kallmana, który zaskoczył obrońców, potem wymanewrował jednego z nich i otworzył wynik.

Pasy świetnie przygotowały stałe fragmenty, którymi mocno psuli krew mistrzowi Polski i liderowi ekstraklasy. Na 2:2 trafił Jakub Jugas, czekający na piłkę w polu karnym po rozegraniu rzutu rożnego, strzale Arttu Hoskonena i zamieszaniu. Ponownie prowadzenie i ostatecznie trzy punkty podopiecznym Dawida Kroczka dał Kallman. Piłkę z autu wyrzucił Virgil Ghita, na bliższy słupek zbiegł i przedłużył lot piłki Mick van Buren.

Solidna obrona

Po stracie pierwszego gola Jagiellonia szybko wróciła na właściwe tory w ofensywie. Wyrównał Lamine Diaby-Fadiga po podaniu Tarasa Romańczyka, a chwilowe prowadzenie dzięki trafieniu Jarosława Kubickiego objęła dzięki akcji, której powtórki można oglądać do znudzenia (na końcu Darko Churlinov do Jarosława Kubickiego)! Po trzecim golu krakowianie bezbłędnie zagrali z tyłu i nie pozwolili najlepszej polskiej drużynie stworzyć stuprocentowej okazji. Na koniec była jeszcze kontra, którą w czwartej doliczonej minucie wykończył Mateusz Bochnak (asysta Janiego Atanasova).

Jagiellonia Białystok – Cracovia 2:4 (2:2)

Bramki: Diaby-Fadiga (12.), Kubicki (26.) – Kallman (3., 53.), Jugas (30.), Bochnak (90.).

Jagiellonia: Abramowicz – Sacek (77. Nguiamba), Haliti, Dieguez, Moutinho – Villar,  Nene (67. Silva), Romańczuk, Churlinov (67. Hansen) – Kubicki (57. Imaz) – Diaby-Fadiga (57. Pululu).

Cracovia: Ravas – Jugas, Hoskonen, Ghita – Kakabadze, Rózga (79. Janasik), Sokołowski (60. Al-Ammari), Maigaard (60. Atanasov), Olafsson – van Buren (79. Bochnak), Kallman (68. Rakoczy).

Żółte kartki: Moutinho – Rózga, Atanasov.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock).