Debiutant w pierwszym składzie uratował remis Cracovii. „Najłatwiejsza bramka w dotychczasowej przygodzie”

Mateusz Bochnak po raz pierwszy wychodzi w wyjściowym składzie na mecz ekstraklasy fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Mecz ze Śląskiem Wrocław był pierwszym występem od początku na boiskach ekstraklasy dla Mateusza Bochnaka. Ofensywny pomocnik przebiegł w niedzielę najwięcej kilometrów i okrasił występ golem.

Zawodnik pierwszoligowego Chrobrego Głogów trafił do Pasów 24 stycznia, sześć dni przed inauguracją rundy wiosennej. Zadebiutował w przegranym wyjazdowym meczu z Koroną Kielce, gdy wszedł na boisko w 87. minucie. Minutę wcześniej trener wpuścił go na stadionie Legii Warszawa. Później dostał nieco więcej czasu ze Stalą Mielec (od 74.) i Piastem Gliwice (od 83.). W niedzielę przeciwko drużynie z Wrocławia zaliczył całe spotkanie i przebiegł 11,45 km, najwięcej spośród wszystkich zawodników.

Posłuchał trenera

– Czułem, że trochę zdrowia zostawiłem na boisku. W premierowym meczu w wyjściowym składzie chciałem się jak najlepiej pokazać. Pierwsza połowa była średnia w moim wykonaniu, druga lepsza. Liczę, że będzie lepiej z każdym kolejnym meczem – mówi 25-letni piłkarz. – Do przerwy byłem zbyt często ustawiony plecami do bramki. Czuję się lepiej, gdy mogę się rozpędzić i wykorzystać atuty. Powiedzmy, że pierwsza połowa to było takie zapoznanie się z boiskiem ekstraklasy w pełnym wymiarze – dodaje.

W 54. minucie Bochnak wpisał się na listę strzelców, niemal z linii kierując piłkę do bramki po dograniu z lewej strony Otara Kakabadze. Gdyby nie dołożył nogi, z gola cieszyłby się reprezentant Gruzji. – Po meczu nic nie mówił, więc uważam, że między nami wszystko jest w porządku. W przerwie trener uczulał nas, byśmy domykali dalszy słupek. Kakabadze już w pierwszej połowie wrzucał dobre piłki, ale byliśmy trochę spóźnieni. W drugiej zdarzyła się podobna akcja i ja dobiłem. Na pewno była to najłatwiejsza bramka w dotychczasowej przygodzie, ale cieszę się z niej tak samo jak z innych. Gol to gol – podkreśla zawodnik, który jesienią w I lidze osiem razy pokonał bramkarzy rywali.

Trener ma plan

Jak wyliczyliśmy na początku, trener Jacek Zieliński dawkował Bochnakowi występy w ekstraklasie. Nie wrzucił go od razu na głęboką wodę. W tygodniu po meczu z Piastem Gliwice piłkarz czuł, że może wyjść od początku, ale decyzję poznał dopiero na odprawie w dniu meczu. – Trener ma na mnie plan. Podchodzę do tego ze spokojem, dostaję coraz więcej minut. W niedzielę zagrałem mecz w pełnym wymiarze i chcę utrzymać podstawowy skład – deklaruje.

Pytany o różnice między poziomami rozgrywek wskazuje na jakość piłkarzy. – To jest największy przeskok. W ekstraklasie najmniejszy błąd może być wykorzystany, natomiast w I lidze nie powoduje od razu straty bramki – uważa wychowanek Pogoni Szczecin.


News will be here