Wisła Kraków pokonała swoją imienniczkę z Płocka 3:1. Do siatki w końcówce meczu dwukrotnie trafił Rafał Boguski oraz debiutant Uros Radaković, dla którego spotkanie zakończyło się źle. Tuż po zdobyciu bramki został na noszach zwieziony z boiska.
Obie Wisły w tym momencie sezonu w tabeli były blisko siebie. Przed niedzielnym pojedynkiem dzieliło je zaledwie jedno oczko, choć gracze z Płocka, którzy z 22 punktami plasowali się wyżej od krakowian na 12. pozycji, mieli jeszcze do rozegrania jeden zaległy mecz ze Stalą Mielec. Przed tygodniem oba zespoły rozgrywały mecze z drużynami ze szczytu tabeli. Nafciarze ulegli liderującej Legii Warszawa 2:5, a Wiślacy pokonali najgroźniejszego rywala warszawian w walce o mistrzostwo Polski Pogoń Szczecin 2:1.
W zespole Białej Gwiazdy nastroje były zdecydowanie lepsze niż przed jesiennym starciem ze swoją imienniczką. Wówczas Wisła przegrała z ekipą z Płocka na własnym obiekcie 0:3, a w trzech poprzedzających to spotkanie meczach wywalczyła zaledwie dwa punkty. Teraz krakowianie mieli serię trzech meczów bez porażki, a swój dorobek punktowy poprawili aż o siedem punktów, wygrywając oprócz ze wspomnianą Pogonią również z Jagiellonią Białystok oraz remisując ze Śląskiem Wrocław.
Przerwać serię
Humory krakowianom pokrzyżować próbowali Radosław Sobolewski, który z Wisłą był związany przez wiele lat zarówno podczas swojej kariery zawodniczej jak też trenerskiej oraz Alan Uryga, wychowanek krakowskiej Wisły, który od czerwca tego roku ponownie będzie reprezentował jej barwy.
Sytuacji nie poprawiały również problemy kadrowe z jakimi jeszcze przed meczem musiał się zmierzyć Peter Hyballa. Lista nieobecnych była bowiem długa, a znaleźli się na niej: Jakub Błaszczykowski, Vullnet Basha, Konrad Gruszkowski, Adi Mehremić, Dawid Szot, Nikola Kuveljić i Gieorgij Żukow, którzy leczyli bądź doleczali kontuzje oraz wystąpić nie mógł pauzujący za kartki Łukasz Burliga. Największy problem opiekun krakowian miał więc z zestawieniem linii obrony. Ostatecznie na środku zagrali Michal Frydrych i Maciej Sadlok, a na bokach znaleźli się Serafin Szota, dla którego był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie w barwach Wisły i Piotr Starzyński.
Mecz walki
Pierwsza połowa nie obfitowała w akcje bramkowe, ale gra z obu stron była wyrównana i mogła się podobać. Gospodarze oddali tylko jeden celny strzał. Goście mieli ich aż trzy. Najgroźniej było po akcji Yawa Yeboaha, który w 22. minucie przejął piłkę i odegrał ją do wbiegającego w pole karne Felicio Brown Forbesa. Przed tygodniem napastnik Wisły zdobył gola na miarę trzech punktów. Tym razem futbolówka do siatki nie wpadła. Po zmianie stron ta dwójka również była groźna, ale gracz z Kostaryki nie trafił w światło bramki.
Przed przerwą na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego zdecydował się kapitan Wiślaków. Sadlok idealnie przymierzył w lewy górny róg bramki, ale znakomicie wyczuł jego intencje bramkarz gospodarzy. Zostając w miejscu do ostatniej chwili, Krzysztof Kamiński popisał się jeszcze lepszą interwencją.
Na gola w starciu dwóch Wiseł trzeba było długo czekać. Dopiero w 67. minucie Mateusz Szwoch prostopadłym podaniem obsłużył Damiana Rasaka, a ten z okolicy jedenastego metra uderzył płasko po ziemi, pokonując Mateusza Lisa. Kilkadziesiąt sekund później mogło być już 2:0, ale Mateusz Lewandowski był minimalnie spóźniony i minął się z piłką. Gospodarze notowali bardzo dobry okres gry.
Szczęście w nieszczęściu rezerwowych
Po serii zmian, na boisku zameldował się w barwach Wisły Rafał Boguski. Pod wodzą trenera Hyballi dla doświadczonego zawodnika krakowian był to zaledwie drugi mecz. W doliczonym czasie gry pojawił się na murawie w pojedynku z Piastem Gliwice. Tym razem pomocnik dostał nieco więcej minut i szybko pokazał, że jeszcze może przydać się Białej Gwieździe. W 82. minucie zaskoczył wszystkich swoim uderzeniem na bramkę. Zdobył gola stojąc niemal tuż przy linii końcowej. Niestraszny był mu nawet pilnujący go gracz z Płocka.
Boguski, który większość meczów Wisły w tym sezonie oglądał z ławki i dla którego był to zaledwie piąty mecz, pokazał się z bardzo dobrej strony. W doliczonym czasie gry zdobył swoją drugą bramkę, oddając strzał niemal już leżąc na murawie. Asystę zaliczył Forbes.
Kolejny rezerwowy Wiślaków, dla którego był to debiut, nie chciał być gorszy. Uros Radaković, który na murawie pojawił się w tym samym czasie co Boguski, po rzucie rożnym wyskoczył najwyżej do piłki i umieścił ją w siatce. Na nieszczęście dla niego zderzył się głową z zawodnikiem z Płocka i padł na murawę. Nie mógł cieszyć się z gola, gdyż konieczna była interwencja medyków. Radaković opuścił boisko w kołnierzu ortopedycznym i na noszach. W jego miejsce na murawie pojawił się kolejny debiutant Souleymane Kone.
Wisła Płock – Wisła Kraków 1:3 (0:0)
Bramki: Rasak (67.) – Boguski (82., 90.), Radaković (86.)
Wisła Płock: Kamiński – Zbozień, Rzeźniczak (75. Obradović), Uryga, Garcia – Szwoch, Lagator (90. Sheridan), Rasak, Lesniak – Gjertsen (75. Tuszyński), Lewandowski (75. Rogoziński).
Wisła Kraków: Lis – Szota (78. Radaković, 90. Kone), Frydrych, Sadlok, Starzyński (71. Silva) – Plewka – Chuca (71. Mawutor), Savić, Yeboah – Brown Forbes, Medved (77. Boguski).
Żółte kartki: Lagator – Szota, Frydrych, Forbes.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).