Dramatyczna walka Garbarni o baraże bez happy endu

fot. Garbarnia Kraków

Kontrowersyjny rzut karny w doliczonym czasie gry przekreślił marzenia Garbarni Kraków o walce w barażach na przedpole ekstraklasy. Krakowianie na własnym obiekcie zremisowali ze Skrą Częstochowa 4:4.

Rywalizacja o to, kto będzie miał szanse powalczyć o grę w pierwszej lidze ważyły się do ostatnich sekund. Krakowianie potrzebowali zwycięstwa, a częstochowianie przynajmniej remisu. Losy meczu nie były przesądzone i rozstrzygnęły się tuż przed końcowym gwizdkiem.

Cios za cios

Gospodarze od pierwszych minut wykazywali ogromną wolę walki. Już w 12. minucie wynik otworzył uderzeniem niemal z linii pola karnego Jakub Górski. Brązowi nie poprzestali na jednej bramce i szukali kolejnych trafień, lecz ich rywal również zdawał sobie sprawę ze stawki tego spotkania. W 26. minucie po stałym fragmencie Mariusz Holik z bliskiej odległości pokonał Aleksandra Kozioła. Niespełna kwadrans później Skra była już na prowadzeniu.

Nie był to jednak koniec emocji w pierwszej odsłonie pojedynku. W doliczonym czasie gry padły aż dwa gole. Jako pierwsi piłkę w siatce umieścili gospodarze. Wpierw w słupek uderzył Bruno Wacławek, ale chwilę później zamieszanie w polu karnym wykorzystał Michał Fidziukiewicz. Kilkadziesiąt sekund później gola na 3:2 dla gości zdobył strzałem z dystansu Kamil Wojtyra.

Walka do końca

Po zmianie stron obraz gry wiele się nie zmienił. Brązowi zdawali sobie sprawę, że upływający czas nie działa na ich korzyść. Wyrównać krakowianom udało się dopiero tuż przed upływem godziny gry. Swoją drugą bramkę w tym meczu po rykoszecie zdobył Fidziukiewicz. Na nieco dziesięć minut przed końcem Garbarnia po raz drugi w tym meczu objęła prowadzenie. Dośrodkowanie z lewej strony wykorzystał Błażej Radwanek.

Skra jeszcze walczyła, ale świetną interwencją w końcówce meczu popisał się Kozioł. Szczęście nie było jednak po stronie gospodarzy. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny za faul na Titasie Milasiusie. Na nic zdały się protesty gospodarzy. Wojtyra wykorzystał jedenastkę, ale na tym mecz się jeszcze nie skończył. Po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Jakub Kowalski. W ostatniej akcji meczu Daniel Morys posłał piłkę nad poprzeczką.

Nieszczęśliwa siódemka

Ostatecznie Brązowi zakończyli sezon na 7. miejscu, które tym razem nie okazało się być szczęśliwie, bowiem jest to pierwsze miejsce, które nie daje prawa gry w barażach do pierwszej ligi. Bezpośredni awans o szczebel wyżej wywalczyli Górnik Polkowice i GKS Katowice, szanse na grę na zapleczu ekstraklasy mają jeszcze oprócz Skry Chojniczanka Chojnice, Wigry Suwałki i KKS Kalisz. Hutnik Kraków zakończył rywalizację na 12. pozycji.

Między słupkami Skry stanął pozyskany wczoraj przez Wisłę Kraków Mikołaj Biegański. Młody bramkarz w częstochowskich barwach wystąpił 67 razy i 20 razy zdołał zachować czyste konto.

Garbarnia Kraków - Skra Częstochowa 4:4 (2:3)

Bramki: Górski (12.), Fidziukiewicz (45., 59.), Radwanek (77.) – Holik (26.), Wojtyra (39., 45., 90. K).

Garbarnia: Kozioł - Surma (62. Morys), Masiuda (37. Wacławek), Nakrosius, Kowalski - Górski (73. Radwanek), Laskoś, Kołbon, Marszalik (73. Malik) - Feliks, Fidziukiewicz.

Skra: Biegański - Brusiło, Sadowski, Holi, Niedbała (64. Pietraszkiewicz) n- Napora, Nojszewski, Nocoń, Gołębiowski (75. Milasius) - Klisiewicz (56. Warnecki), Wojtyra.

Żółte kartki: Kowalski (2x), Feliks, Fidziukiewicz, Kołbon, Kozioł, Nakrosius - Klisiewicz.

Czerwona kartka: Kowalski (druga żółta).

Sędziował Piotr Idzik (Poznań).

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej