21 miesięcy czekał Jakub Błaszczykowski, by ponownie wystąpić w oficjalnym meczu. 38-letni zawodnik wszedł na boisko w ostatnich minutach wyjazdowego spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała, które Wisła wygrała 3:0.
– Mieliśmy dobry wynik i z jednej strony fajnie się wchodzi w takim momencie, ale z drugiej nie chcesz stracić gola i musisz się poświęcić dla drużyny w defensywie. Mocne przeżycie po tylu miesiącach. Dopóki nie ma rutyny, to jest dobrze. Jeżeli się pojawi, to trzeba będzie się zastanowić – mówi o swoim powrocie.
Wiślacy w końcu wygrali spotkanie na wyjeździe, po trzech porażkach z rzędu.
– Na pewno ważne zwycięstwo. Kluczowe, bo wiedzieliśmy, co wydarzyło się w innych meczach, w Gliwicach i Niecieczy. Spodziewaliśmy się, że nie będzie łatwo i tak to wyglądało w pierwszej połowie. Obie drużyny mogły strzelić gola. Nam udało się w końcówce i dzięki temu mogliśmy w lepszych nastrojach wyjść po przerwie. Podbeskidzie musiało zaatakować, dzięki czemu mieliśmy więcej miejsca z przodu. Szczególnie trzecia bramka Angela była naprawdę wyjątkowej urody – opisywał spotkanie.
Wisła nadal ma szansę na zajęcie drugiego miejsca i bezpośredni awans. Jeżeli nie uda się tego dokonać w dwóch ostatnich spotkaniach, czekają ją baraże.
– Trzeba już zapomnieć o tym zwycięstwie, jeszcze chwilę się pocieszymy. Koncentrujemy się na kolejnym przeciwniku. Dużo przed nami i nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość. Do sukcesu daleka droga, więc podchodzę do tej sytuacji bez większej ekscytacji. Wykonujmy swoją pracę najlepiej jak potrafimy, a potem będziemy spoglądać na następne mecze. Kluczem jest, by nie było momentów, które przeciwnik mógłby wykorzystać, a my zgubilibyśmy punkty – zakończył.