Wisła Kraków zajęła dziesiąte miejsce w I lidze i drugi rok z rzędu nieudanie starała się wrócić do ekstraklasy. – To dla nas duża porażka. Musimy przełknąć tę żabę – powiedział prezes Jarosław Królewski.
Piłkarze Białej Gwiazdy nawet nie byli w stanie pomóc szczęściu i zostali rozbici przez Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3:0. Od 25. minuty grali w dziesięciu po czerwonej kartce Marka Carbo, jedyny celny strzał w końcówce nie sprawił problemów bramkarzowi gości.
Jarosław Królewski o przyszłości trenera
Celem klubu był powrót do ekstraklasy, tymczasem drużyna nie zakwalifikowała się nawet do baraży. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak skończyliśmy sezon. Jest to dla nas duża porażka, każdy to czuje bardzo mocno, a w szczególności ja. Jestem odpowiedzialny za wszystkie wybory, odpowiedzialność leży na mnie. Kolejny raz będziemy się starali zrobić to po prostu lepiej. Od jutra zaczynamy realizować plan na kolejny sezon, ale mamy też przed sobą budowanie kadry pod puchary. Przed nami dużo wyzwań. Wiedzieliśmy, że może się tak zdarzyć, przygotowywaliśmy się na najgorszy scenariusz. Musimy przełknąć tę żabę. Nie jest to dla mnie miłe, ale też nie mamy czasu, by popadac w hurradefetyzm – podkreślił szef Białej Gwiazdy.
Trener Albert Rude po spotkaniu nie chciał mówić o swojej przyszłości. Królewski również nie określił się co do dalszej pracy Hiszpana przy Reymonta. Wcześniej wielokrotnie podkreślał, że Rude zostanie nawet w przypadku braku awansu, jeżeli będzie chciał. – Przede wszystkim muszę z nim porozmawiać. W przyszłym tygodniu będziemy decydować co dalej – stwierdził Królewski. – Jeżeli chodzi o zawodników, to wiemy, którzy naszym zdaniem powinni zostać, a którzy z własnej woli lub z naszej perspektywy powinni odejść. To jeszcze nie ten moment, by podejmować takie decyzje. Na spokojnie przygotowaliśmy się do okienka. Mniej więcej wiemy, jakich graczy chcemy mieć w I lidze i na których będziemy mogli liczyć – powiedział.
Wisła będzie miała bardzo mało czasu na przygotowanie się do kolejnych rozgrywek. 11 lipca czeka ją pierwszy mecz eliminacyjny w Lidze Europy, a 10 dni później start ligi. Do tego jako zdobywca Pucharu Polski przed sezonem musi pojechać do Białegostoku na spotkanie o Superpuchar Polski z Jagiellonią Białystok. – Mamy bardzo mało czasu, ale nie jest tak, że nie jesteśmy przygotowani. Przez ostatnie pół roku pracowaliśmy, by mieć listę piłkarzy, którzy będą bardziej odpowiedni do tej ligi i ogólnie do osiągnięcia naszych celów. Na pewno wyciągniemy wnioski, z wyboru nie tylko pod kątem umiejętności, co charakteru. Byłem w szatni i jedyne, czego zabroniłem, to szukania indywidualnych winnych tej porażki, ostracyzmu. Puchar Polski wygraliśmy jako drużyna i jako drużyna przegraliśmy – podkreślił.
Jaka Wisła w nowym sezonie?
Czy kolejna porażka oznacza, że należy zakończyć hiszpański eksperyment i postawić na innych zawodników? – Jeśli ja dalej będę w klubie, to nie będzie miał znaczenie eksperyment hiszpański czy inny. To oczywiście był plan przejściowy. Mój plan znacie dokładnie, kluczowe jest korzystanie z danych – powiedział, a w tym samym czasie klub opublikował komunikat podsumowujący sezon, w którym zapowiedział przedstawienie planu trzyletniego.
Nie spodziewa się, by do Wisły miał wrócić Bogusław Cupiał, ale „na wszystko trzeba być przygotowanym”. – Może po dzisiejszym meczu wyjdą tacy, którzy będą w tanie wziąć Wisłę na siebie i robić to lepiej niż ja – powiedział.
Jego zdaniem nie są prawdziwe teorie, że piłkarzom nie zależało na awansie, bo wielu z nich nie ma umiejętności, by poradzić sobie w ekstraklasie. Przyznał, że wiele kontraktów miało szanse na przedłużenie tylko w przypadku powrotu klubu do elity. Ten sezon krakowianie zakończyli dużą porażką w lidze i zdobyciem Pucharu Polski. Tryumf w stolicy nie był celem numer jeden, ale Królewski uważa, że nie należy go deprecjonować.
– Będziemy się przygotowywać do awansu, bo to jest nasz główny cel, i starać się jak najdalej dojść w europejskich pucharach, bo to dla nas ogromny zastrzyk gotówki. Nawet jakbyśmy przegrali wszystkie mecze [Wisła rozegra minimum cztery. Po ewentualnym odpadnięciu w I rundzie el. Ligi Europy „spadnie” do IV rundy Ligi Konferencji Europy – przyp. red.], to będziemy na podobnym poziomie jak w ekstraklasie z pieniędzmi z praw telewizyjnych. Z tego punktu widzenia PP to spory zastrzyk i trzeba o tym pamiętać – zakończył.