Ostatnie zwycięstwo Pasów w ekstraklasie, po bardzo dobrym występie, miało miejsce 12 grudnia w Zabrzu. Stadiony Górnika i Piasta, z którym w piątek na wyjeździe mierzyli się krakowianie, dzieli zaledwie siedem kilometrów. Gościom nie udało się jednak zbliżyć do dobrego poziomu i przerwać passy bez zwycięstwa, która odbija się na zajmowanym miejscu.
Mogli inaczej zaradzić
Trener Michał Probierz przekonywał po końcowym gwizdku, że jego zespół zaczął spotkanie przy Okrzei bardzo dobrze. Miał piłkę i był nastawiony na ofensywę. Plan na piątkowy wieczór legł w gruzach w siódmej minucie, gdy po złym podaniu Ivana Fiolicia gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę.
– Uczulaliśmy piłkarzy, że Piast bardzo płynnie wychodzi do ofensywy. Jak nie idzie, to nie idzie. Nawet jak obrońca wybił piłkę [po uderzeniu Jakuba Świerczoka - przyp. red.], to wpadła między nogami – żałował szkoleniowiec.
Zapytaliśmy trenera, czy w tej sytuacji wini nie tylko Fiolocia. – Taka strata w ataku pozycyjnym zawsze powoduje problemy. Mogliśmy im inaczej zaradzić, nie łapać na spalonego, bo Świerczok wychodził z własnej połowy – ocenił Probierz.
"Rapa grał słabo"
Piast jest na fali i Świerczok trafił, choć piłka mocno podskakiwała i uderzał z boku. Probierz podkreślił, że szczęście sprzyjało także Frantiskowi Plachowi, bramkarzowi, który na początku drugiej połowy zatrzymał Marcosa Alvareza. Napastnik Cracovii miał świetną szansę na wyrównanie, a kilka minut później Dominik Steczyk podwyższył wynik.
Przed Pasami przerwa na mecze reprezentacji, a po niej ich rywalami będą Lech Poznań i Jagiellonia Białystok. Nie można wykluczyć, że zdobywcy Pucharu Polski za rok 2020 spadną po tej kolejce na ostatnie miejsce.
– Czeka nas walka o byt. Sytuacja jest trudna, ale powiedziałem zawodnikom, że w takich momentach pokazuje się charaktery i zespół. Musimy jeszcze więcej pracować nad szwankującymi elementami – zaznacza trener Cracovii.
– Musimy podnieść głowy, zebrać się i walczyć, by wygrać następny, bardzo ważny mecz – mówi klubowym mediom pomocnik Milan Dimun.
W Gliwicach nie zagrali Sergiu Hanca i Damir Sadiković, którzy, gdy są zdrowi, mają miejsce w pierwszym składzie. Na drugą połowę nie wyszedł Cornel Rapa. Prawy obrońca nie odniósł jednak kontuzji. – To była zmiana taktyczna, ponieważ grał słabo – tłumaczy opiekun Cracovii.