Najlepiej opłacany piłkarz Cracovii w tym roku już nie zagra

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków..pl
Marcos Alvarez ma duże problemy mięśniowe i zabraknie go na boisku w czterech zaplanowanych w 2020 roku spotkaniach Pasów, w tym w derbach Krakowa.
Po porażce z Legią Warszawa trener Michał Probierz mówił, że tuż przed spotkaniem okazało się, że nie będzie mógł skorzystać z Damira Sadikovicia. Nie chciał także brać do kadry wracającego po urazie Sergiu Hanki i ryzykować odnowienia się kontuzji. Zdradził również, że w najbliższych meczach na murawę nie wybiegnie już Marcos Alvarez. Słowa szkoleniowca brzmiały jeszcze bardziej poważnie, bo powiedział, że Niemiec wypada do końca sezonu, ale po chwili sprostował je rzecznik Cracovii.

29-letni napastnik na początku roku podpisał trzyletnią umowę obowiązującą od 1 lipca. Przekonanie gracza drugoligowego niemieckiego VfL Osnabruck nie było łatwe, ale zabiegi Cracovii opłaciły się – dobrym pomysłem było zaproszenie go do Krakowa na rekonesans. Jak opisywał "Przegląd Sportowy", Niemca z hiszpańskim pochodzeniem ugoszczono po królewsku w restauracji "Wierzynek" prowadzonej przez Elżbietę Filipiak, żonę Janusza Filipiaka, właściciela i prezesa klubu. W czasie wieczornej kolacji podano... dymiącego tatara. Do serca czołowego napastnika 2. Bundesligi trafiono więc również przez żołądek. Przekonano go także pensją, o której pozostali zawodnicy mogą tylko pomarzyć.



Jedno trafienie

Alvarez rozegrał dla Pasów dziesięć meczów we wszystkich rozgrywkach (ekstraklasie, Pucharze Polski, elimincjach Ligi Europy), raz pokonał bramkarza i zaliczył dwie asysty. Podobnie jak w Niemczech, rzadko przebywał na boisku w pełnym wymiarze. Ostani raz wystąpił 25 października w meczu z Lechem Poznań. Do końca roku ominą go starcia z Wisłą Płock, Wisłą Kraków, Górnikiem Zabrze i Lechią Gdańsk. W klubie po cichu liczyli, że może uda się go jeszcze postawić na nogi, ale okazało się, że wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem.

W niedzielę defensywę Legii próbowali straszyć Tomas Vestenicky i rezerwowi Filip Piszczek i Rivaldinho. – Będę go bronił, bo ostatnie dwa tygodnie leżał w łóżku – powiedział Probierz o Brazylijczyku. – Mamy problemy, ale nie zamierzamy płakać – dodał.

Cracovia i Legia mają w tym roku równy bilans w bezpośrednich meczach. Mistrzowie Polski dwukrotnie ograli zdobywcę pucharu w lidze, z kolei krakowianie wygrywali półfinał PP i spotkanie o Superpuchar. 

– Zagraliśmy bojaźliwie. Nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, a Legia nabrała pewności i miała indywidualności. Zwłaszcza do przerwy wyróżniał się Luquinhas. Często wybijaliśmy piłkę zamiast ją rozegrać. Bramka stracona z kontry utrudniła nam zadanie. Potem graliśmy lepiej, ale brakowało dokładności w dograniu – mówił szkoleniowiec Pasów.

Emocji nie zabrakło do końca, sędzia skończył mecz, ale sprawdzał jeszcze, czy za zagranie ręką gospodarzom nie należał się rzut karny. Opinie kibiców i ekspertów są mocno podzielone. Pewne jest, że interpretacja zagrania ręką nadal budzi w piłce największe kontrowersje. Czesław Michniewicz, trener Legii, mówił, że nie widział sytuacji, bo był daleko od pola karnego. Probierz odparł, że nie wie, czy decyzja arbitra była prawidłowa, ponieważ nie jest sędzią.

Już w piątek Pasy zmierzą się w Płocku z Wisłą. Początek o godzinie 18.





News will be here