Piłkarze Jacka Zielińskiego kończą rundę jesienną i rok pracy trenera porażką i w dziesiątkę. Po czerwonej kartce i niewykorzystanej przewadze, Cracovia uległa Wiśle Płock 0:1. Gola, który może być jednym z najładniejszych w tym sezonie, strzelił Rafał Wolski.
Przed meczem obie drużyny dzieliło w tabeli jedno miejsce i zero punktów, ale obie kończyły tę rundę w nieco innych nastrojach. Wisła nie wygrała w ekstraklasie od trzech meczów, a w poprzedniej kolejce została rozbita przez Raków Częstochowa 1:7. Cracovia zwyciężyła dwa razy, w trzecim zremisowała i nie straciła żadnej bramki.
Trener Jacek Zieliński dokonał w składzie swojej drużyny tylko jednej zmiany – do jedenastki wrócił po pauzie za żółte kartki Cornel Rapa i zastąpił debiutującego w poprzedniej kolejce młodzieżowca Michała Stacherę. W efekcie Pasy wyszły do gry bez żadnego piłkarza spełniającego to kryterium. W ich składzie było dwóch Polaków, Wisła miała ośmiu.
Cracovia prawie nie miała piłki
Cracovia zdążyła już przyzwyczaić swoich kibiców do swojego stylu, w którym najpierw oddaje pole gry rywalom, a potem szuka okazji z kontrataku. Podobnie m. in. w meczach z Jagiellonią (1:0), czy Lechem (0:0).
Potwierdziły to statystyki pierwszej połowy – 73% posiadania piłki przez Wisłę, ale dwa razy więcej uderzeń Cracovii (10 do 5, w tym trzy 3-1 w celnych). Jednak próby strzałów podejmowali głównie zza pola karnego. Uderzenia Floriana Loshaja i Benjamina Kallmana, a po drugiej stronie boiska także Kristiana Vallo, padały łupem bramkarzy.
Błysk Wolskiego
Choć Cracovia grała lepiej, po przerwie wystarczył złoty dotyk piłki Rafała Wolskiego, aby Wisła objęła prowadzenie. 30-latek zagrał „na klepkę” z Hiszpanem Davo, popatrzył i idealnie przymierzył idealnie pod poprzeczkę, pięknym strzałem pokonując Karola Niemczyckiego. Tym samym znalazł sposób na bramkarza, który w trzech ostatnich meczach nie wpuścił ani jednej bramki, a łącznie mógł w tym sezonie pochwalić się już ośmioma czystymi kontami.
– Próbowałem tę piłkę sięgnąć, ale była poza moim zasięgiem. Można tylko przyklasnąć za ten strzał – przyznawał przed kamerami Canal+ golkiper Cracovii.
Wcześniej w boczną siatkę uderzył po stałym fragmencie Adam Chrzanowski. W Cracovii mocno pracował Patryk Makuch, jednak nie potrafił się wstrzelić w bramkę.
– Chcieliśmy zapunktować i niewiele nam do tego zabrakło – żałował po meczu trener Pasów Jacek Zieliński. Przyznał, że uczulał zespół na uderzenia Wolskiego, a w tej sytuacji zabrakło wyjścia do rywala i wybloku.
Młodzieżowcy na ratunek
W drugiej połowie Jacek Zieliński dokonał zmian, aby pobudzić grę Pasów w ofensywie. Na boisko weszła trójka młodzieżowców – Karol Kanp, Jakub Myszor i Michał Rakoczy.
Ostatni z nich, choć w tym sezonie błyszczał przeciwko faworytom (gol z Legią, dublet przeciwko Rakowowi), na przełomie października i listopada obniżył swoje notowania. Za czerwoną kartkę, która przyczyniła się do odpadnięcia Cracovii z Pucharu Polski, usiadł w kolejnych meczach na ławce. Jacek Zieliński wciąż jednak pokłada w nim duże nadzieje. Chwilę po wejściu na boisko oddał celny strzał głową, ale prosto w rękawice Krzysztofa Kamińskiego.
– Mieliśmy plan, aby przy dobrym wyniku, czystym koncie, wpuścić koło 70. minuty naszych młodych "wilczków" - przyznał po meczu Zieliński. Do zmian zmusiła trenera nie tylko stracona bramka, ale też lekki uraz Jewhena Konoplianki.
– W pierwszej połowie został mocno potraktowany, doskwierała mu noga. Zaczęliśmy "przeciekać" po tej stronie w defensywie. Ale potem stracony gol, czerwona kartka... Oni weszli na boisko, ale to nie było to, co chcieliśmy zrobić – zaznaczył.
Makaron na gorąco, Japończyk pokrzyżował plany
Plany Cracovii na gonienie wyniku mocno skomplikowały się w 80. minucie. Za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Japończyk Takuto Oshima, a to odbiło się na końcówce, w której było widać przewagę liczebną gospodarzy. Cracovia nie była już tak groźna, a Wisła kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń. W końcówce do wyrównania mógł doprowadzić Cornel Rapa, ale jego strzał był niecelny.
– Głupota Takuto Oshimy sprawiła, że znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. I o dziwo, w tej trudnej sytuacji stworzyliśmy sobie jeszcze sytuację, która mogła dać remis. Myślę, że zwycięstwo Wisły było zasłużone. To rywal trudny do ogrania, zwłaszcza w Płocku – nie ukrywał Jacek Zieliński, który nie chciał na gorąco podsumowywać rundy w wykonaniu Cracovii.
– Na gorąco to, mam nadzieję, zjem sobie makaron w autobusie – wypalił, przyznając, że jesień kończy się dla Pasów z niedosytem. Piłkarze z Kałuży kończą ją w górnej połowie tabeli, ze stratą trzech punktów do podium.
– Mamy 25 punktów i na pewno liczyliśmy na więcej, bo apetyty były większe, ale mam wrażenie, że po pierwszych meczach były zbyt rozbujane i zbyt duże. Postaramy się, aby zespół dobrze przepracował zimę i dostał jeszcze dwa, trzy strzały jakościowe, a na wiosnę szedł w górę tabeli – skwitował opiekun Cracovii.
Wisła Płock – Cracovia 1:0 (0:0)
Bramka: Wolski (66.).
Wisła: Kamiński – Rzeźniczak, Kapuadi, Chrzanowski – Vallo, Szwoch (68. Rasak), Furman, Wolski (85. Krywociuk), Davo (68. Kolar, 81. Lesniak), Tomasik – Sekulski (68. Lewandowski).
Cracovia: Niemczycki – Rapa, Jablonsky, Ghita, Rodin, Siplak (75. Knap) – Loshaj (75. Rakoczy), Oshima, Konoplyanka (69. Myszor) – Makuch - Kallman.
Żółte kartki: Szwoch, Rzeźniczak – Rodin, Oshima.
Czerwona kartka: Oshima (80., za za dwie żółte).
Sędziował Paweł Malec (Łódź).