Czech David Jablonsky zerwał więzadła i uszkodził łękotkę w lewym kolanie. Do kontuzji doszło w czasie niedzielnego meczu Pasów z Widzewem Łódź.
Zawodnik drużyny Jacka Zielińskiego opuścił boisko na noszach w drugiej połowie spotkania. Kilka minut wcześniej próbował zatrzymać Jakuba Sypka, który szarżował na bramkę Karola Niemczyckiego. Młody zawodnik Widzewa ruszył dalej, a Czech chwycił się za kolano i położył na murawie. Grymas na jego twarzy nie zwiastował nic dobrego. Było widać, że mocno cierpi. Już po meczu szkoleniowiec nie krył, że spodziewa się najgorszej diagnozy.
– Boję się, że to jest dla niego koniec rundy. Uraz kolana, nie ma co się łudzić. Jeśli okaże się, że jest lepiej, to będę się cieszył, ale jestem realistą – mówił Zieliński.
Złe przewidywania sprawdziły się. Po badaniach okazało się, że Czech zerwał więzadła i uszkodził łękotkę w lewym kolanie. Po podobnych kontuzjach ostatnio wrócili grający w Wiśle Alan Uryga i Zdenek Ondraszek. Zajęło im to prawie rok.
Niespełna 32-letniego środkowego obrońcę też czeka operacja, a potem długa przerwa w treningach i grze. Poprzednio nie grał przez kilkanaście miesięcy (od września 2020 do końca 2021 rok) po tym jak UEFA zdyskwalifikowała go za ustawianiu meczów w ojczyźnie. Wcześniej został prawomocne skazany przez sąd. Dostał karę w zawieszeniu i grzywnę.
W tym sezonie Jablonsky był jednym z solidniej grających zawodników Cracovii, a po odejściu Mateja Rodina liderem defensywy. Występował w 15 meczach ekstraklasy i dwóch Pucharu Polski. Jego umowa z klubem obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku.