Pierwsze rysy na wizerunku. Mateusz Dróżdż mierzy się z krytyką po problemach Cracovii w ekstraklasie

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Minął miodowy miesiąc (rok) Mateusza Dróżdża w roli prezesa Pasów. Znów potwierdza się, że dla kibica przede wszystkim liczą się wyniki, a te Cracovii są ostatnio niezadowalające.

Pozycja drużyny Dawida Kroczka nie jest zła. Rok temu o tej porze wszyscy przyjęliby szóste miejsce z pocałowaniem ręki. Teraz jednak sytuacja się zmieniła, bo jesienią zespół sporo wygrał i zaczynał wiosnę z niewielką stratą do podium. Czas nieubłaganie płynie i piątkowy mecz z Koroną Kielce był już piątym z rzędu zremisowanym, a siódmym bez zwycięstwa. Dziś strata krakowian do trzeciej lokaty wynosi już sześć punktów, Pasy czują na plecach oddech innych rywali.

Piłkarze na dywaniku prezesa Cracovii

Drużyna startowała z celem zajęcia minimum ósmego miejsca, ale prezes podniósł poprzeczkę, nie kryjąc, że po wynikach z pierwszej części rozgrywek, chcieliby skończyć sezon z medalem. Kibice przyjęli tę wypowiedź w jednym z wywiadów jako pewną deklarację. Po tegorocznych remisach z Rakowem i Widzewem trener bronił się stwierdzeniem, że wprwadzie zwycięstw nie ma, ale zespół poprawił grę w obronie, wszyscy widzą jak grają (w domyśle dobrze) i do pełni szczęścia brakuje tylko skuteczności pod bramką przeciwnika. Z Koroną zawodnicy wyglądali źle, remis wyszarpali szczęśliwie, w doliczonym czasie, długo występując w przewadze liczebnej.

Styl nie podobał się też prezesowi, który wezwał zawodników na dywanik. – Zagraliśmy fatalny mecz i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Po meczu długo rozmawiałem z Radą Drużyny, Sztabem i Pionem [sportowym – przyp. red.]. Błędy staramy się natychmiast skorygować. Każdy z nas chce realizować cele, które sobie założyliśmy chociażby w Turcji. Robimy wszystko, aby zespół jeszcze wzmocnić i aby kolejni zawodnicy trafili do naszej drużyny – napisał Dróżdż na platformie X (dawniej Twitter). 

Pretensje kibiców

W komentarzach uwagi, pretensje. Głównie o brak transferów do drugiej linii, przy jednoczesnym puszczaniu zawodników bez zastąpienia ich nowymi.  Zimą klub pozyskał jednego obrońcę (już w czasie rundy wiosennej), okno transferowe zamyka się za tydzień (24 lutego). 

– Najpierw powinny być przyjścia zawodników, a jak już masz dobrego piłkarza to możesz kogoś puścić. To, co zrobiliście jako pion sportowy to kompromitacja. Potrzebowaliśmy trzech wzmocnień przy założeniu, że nikt nie odchodzi. Zafundowaliście Kroczkowi trzy straty i kazaliście o puchary grać. Zaprosił pan kibiców na obfitą ucztę, zaserował pan stare paluszki – punktuje prezesa jeden z kibiców.

Inny dodaje: – Mieliśmy walczyć o czołowe lokaty, nie potrafiliście ścignąć nikogo do rozpoczęcia rundy, a zrezygnowaliście z trzech zawodników. To jest kompletny brak profesjonalizmu i kpina z kibiców.

– Kibica przyciąga wynik sportowy i transfery które budują „życie drużyny”, u nas tego nie ma. Ile można jechać na dobrych akcjach marketingowych? – pyta kolejny zaniepokojny fan Cracovii.

Koniec miesiąca (roku) miodowego

Obejmując rok temu stery w Cracovii, Mateusz Dróżdż i jego współpracownicy jak mantrę powtarzali hasło "Cracovia od nowa", z którego potem się wycofali. Kibice odbierali nowego prezesa bardzo dobrze, bo dawał im nadzieje na nowe otwarcie, profesjonalne zarządzanie. Rzeczywiście, nowa ekipa wiele rzeczy zmieniła, ale kibice mówią teraz "sprawdzam", chcąc po niespodziewanie bardzo dobrej jesieni emocjonować się walką o wyższe cele do końca sezonu.

Obecnie na to się nie zanosi, a nowi sponsorzy, wymienione ławki rezerwowych czy pomalowany korytarz na stadionie nie będą dla nich ważniejsze od tego, co widzą na boisku i w tabeli. Mówić, że gra się o medale, a grać o medale – to dwie różne sprawy. Najlepszy marketing ostatecznie robią wyniki sportowe.