Trener Wisły nie chciał wskazywać palcem. Jak tłumaczył wpadkę po przerwie zimowej?

Znicz Pruszków nie leży Wiśle. Wygrał z nią oba spotkania w tym sezonie. – Czasami są takie mecze, w których rywal oddaje jeden strzał i wygrywa – mówił Mariusz Jop po falstarcie swojej drużyny.

Porażkę 0:1 trzeba traktować jako falstart, bo wszyscy przy Reymonta oczekiwali udanej inauguracji po przerwie zimowej.

– Byliśmy za mało agresywni z piłką, za mało pracowaliśmy też bez piłki. Było za mało ruchu, który rozerwałby skomasowaną obronę przeciwnika – tłumaczył opiekun Białej Gwiazdy. Wskazywał, że rywale bronili nisko, ale szczęśliwie.

Wisła – Znicz. Mariusz Jop nie chciał wskazywać winnych

Opiekun Wisły zwrócił uwagę na zachowanie przy straconej bramce. Nie chciał wskazywać palcami, uniknął operowania nazwiskami, bo chce, aby błędy zostały wyjaśnione z zespołem na pomeczowej analizie.

– Chodzi głównie o zachowanie indywidualne. Nie chcę wskazywać palcem, zrobimy to wewnątrz zespołu – uciął krótko. Zaznaczył, że był powtarzalny element, jeśli chodzi o zachowanie piłkarzy Znicza, który po takich akcjach zdobył już kilka bramek jesienią.

Przy straconym goli atakujący rywali wyciągnęli z linii obrony Dawida Szota, a potem zabrakło asekuracji. 23-latek jako pierwszy został zmieniony w 58. minucie.

Łatwiej bronić, niż atakować

Wisła zyskała przewagę po przerwie, przegrywając już 0:1. Nie miała wyboru, musiała gonić wynik, ale była nieskuteczna w atakach. Jop odnotował, że jego zespół stworzył 29 sytuacji, ale daleko w nich było do strzelenia gola. Dobry mecz rozegrał też golkiper Znicza Piotr Misztal.

Piłkarze spod Wawelu wielokrotnie nie mieli pomysłu, jak skruszyć mur zespołu z Pruszkowa. – Szwankowały pojedynki na jeden. Wygrywaliśmy ich za mało, a bez nich trudno rozerwać obronę przeciwnika, która broni głęboko. Po takich pojedynkach ktoś musi zareagować, tworzą się przestrzenie – usiłował tłumaczyć Mariusz Jop. To miał być sposób, który przyniesie Wiśle gola wyrównującego.

– Jeśli ktoś wymyśli coś ciekawszego, skuteczniejszego, to chętnie skorzystam. Łatwiej jest bronić, niż atakować – odpierał pytania dziennikarzy trener Wisły.

Wisła Kraków. Apatyczni po przerwie zimowej

Mariusz Jop wierzy, że jego piłkarze jeszcze się rozkręcą. – Naturalne, że po przerwie zimowej płynność akcji jest mniejsza. Nie tylko my się z tym spotykamy. Zawodnicy na nowo muszą wejść w tryb meczowy – podkreślał.

W kolejną sobotę Wiślacy zagrają w Chorzowie z Ruchem. Na ten mecz na pewno czekają ich przetasowania w obronie, bo Alan Uryga obejrzał w meczu ze Zniczem ósmą w tym sezonie żółtą kartkę.