W jakim składzie Wisła zacznie pierwszy mecz sezonu 2022/2023 z Sandecją Nowy Sącz? To dziś pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Dotąd zakontraktowano Jakuba Niewiadomskiego z niewielkim doświadczeniem w I lidze i dobrze znanego przy Reymonta Vullneta Bashę, który pokazał już, że ma umiejętności, ale często przegrywa z kontuzjami.
Wiceprezes Maciej Bałaziński powiedział, że z 20-latkiem pozyskanym z rezerw Lecha Poznań rozmawiał trener, a wcześniej obserwowali go skauci. – Nie będzie to jednak zawodnik kluczowy, na którym od razu oprzemy grę – stwierdził.
Co do 32-letniego Bashy, to przebywał kilka dni w Krakowie, w czasie których został szczegółowo przebadany i ćwiczył z jednym z trenerów. Dziś, według zapewnień, ma być w stu procentach zdrowy.
– W piłce nic nie jest gwarantowane, czego przykładem jest wydawałoby się żelazny człowiek, jakim jest Alan Uryga [po powrocie do Wisły zmaga się już z trzecią poważną kontuzją – przyp. red.]. Mamy nadzieję, że zatrudnienie Bashy okaże się dobrym ruchem. Takiego zawodnika na I ligę nie jest łatwo znaleźć, ale nikt nie daje gwarancji... – przyznał Bałaziński.
Tych piłkarzy chcą zostawić
Przy Reymonta próbują przekonać do pozostania środkowego obrońcę Josepha Colleya, który dobrze radził sobie w ekstraklasie i poziom niżej może być dużym wzmocnieniem. Wisła chce także zatrzymać ofensywnego Luisa Fernandeza. Od klubu zależy, czy przedłuży z nim kontrakt. W szatni ma jednak dominować język polski i piłkarze z charakterem, którzy będą w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność w trudnym momencie. Tego zabrakło w poprzednich rozgrywkach w ekstraklasie.
– Potrzebujemy szatni z Polakami. Szukamy zawodników, którzy znają polską ligę, ale całkowicie nie zamykamy się na obcokrajowców, jeżeli będą mieli jakość – podkreśla Dawid Błaszczykowski. Prezes liczy, że na dalszym etapie sezonu w walce o punkty pomogą rehabilitujący się Jakub Błaszczykowski i Alan Uryga.
Co z innymi – obcokrajowcami i Polakami – którzy mają ważne kontrakty lub ich umowy wygasają z końcem miesiąca? Władze Białej Gwiazdy nie chcą mówić o personaliach, dopóki nie określą swoich warunków w rozmowie z zainteresowanymi. – Jeżeli z innych klubów przyjdą oferty nie do odrzucenia, to będziemy myśleć. Dziś jednak nie ma oferty za żadnego zawodnika – zapewnia prezes.
Część piłkarzy jest gotowa na obniżenie zarobków, część nie. Niektórzy proponują zamrożenie części wypłat i zostawienie ich jako premii w przypadku awansu.
Brzęczek w roli menedżera
Za 25 procent wynagrodzenia pobieranego w ekstraklasie ma teraz pracować trener Jerzy Brzęczek. Choć po zastąpieniu Adriana Guli ożywił zespół, nie przełożyło się to na poprawę wyników. Mimo to, władze Wisły postanowiły powierzyć mu prowadzenie Wisły w I lidze, a nawet rozszerzyć jego kompetencje.
– Mam nadzieję, że po przepracowaniu całego okresu przygotowawczego w końcu zaczniemy się cieszyć ze zdobywanych punktów. Trener Brzęczek poniekąd będzie menedżerem. Zostanie włączony w proces skautingu, prowadzenie rozmów z zawodnikami i negocjacji kontraktów. Będzie ostatecznie decydował, czy gracz trafi do klubu – wyjaśnia Błaszczykowski.
Obecni właściciele są z Wisłą od 3,5 roku. W tym czasie spłacili już zdecydowanie ponad 20 mln zł długów (według deklaracji około 7 mln zł rocznie), ale do spadku doprowadzili fatalną polityką transferową. Czy ci sami ludzie teraz wykonają swoją pracę lepiej? Kibice muszą czekać.