Rozkojarzona Cracovia. Czy to czas na zmianę w bramce?

Henrich Ravas popełnia błędy. Dawid Kroczek nie wyklucza zmiany fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

– Chcieliśmy ten mecz wygrać. Nie graliśmy na remis – mówił Dawid Kroczek po straconych punktach w ostatnich minutach meczu z GKS-em Katowice. Pasy nie wykorzystały szansy objęcia fotelu lidera PKO Ekstraklasy.

Można tylko wyobrażać sobie, gdzie by była Cracovia, gdyby nie traciła tak dużo goli. Pasy strzelają najwięcej w całej ekstraklasie (33), ale też sporo tracą (24). Przez to często mają problemy na własne życzenie. Nie pierwszy raz w tym sezonie tracili gole już w pierwszym kwadransie, po czym musieli gonić wynik. Trzy strzelone gole w meczu z GKS-em Katowice nie wystarczyły jednak choćby do zdobycia jednego punktu.

Lekcja dla Cracovii

Trener Dawid Kroczek nie ukrywał, że jego drużyna popełniła wiele błędów indywidualnych i w całych formacjach. – Strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, więc musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami – nie ukrywał.

Docenił, że jego zespół w kolejnym meczu potrafił odrabiać straty, pomimo szybko straconego gola już w pierwszym kwadransie. – To lekcja dla nas. Musimy być bardziej kompleksowi nie tylko w atakowaniu, ale i w bronieniu – podkreślał. Jednocześnie akcentował, że jego zdaniem GKS Katowice to najlepszy z beniaminków w lidze.

Stali bokiem

Kroczek miał żal za dwie stracone bramki, które wbił Cracovii Mateusz Mak. – Przy pierwszej powinniśmy iść mocniej w blok, odwróciliśmy się bokiem, tyłem. Cały zespół był w świetle bramki i powinniśmy się zachować lepiej. Drugi gol to błąd indywidualny – ubolewał trener Cracovii.

Lepsze były kolejne minuty. Gol do szatni na 1:2 tchnął ducha w zespół, który potrafił doprowadzić do wyrównania w doliczonym czasie gry.

– Potrafiliśmy funkcjonować w trójce obrońców, nękać pole karne przeciwnika dośrodkowaniami. Mikkel (Maigaard – przyp. red.) miał szukać swoich szans i z tego stworzyliśmy kilka sytuacji. Tego brakowało w pierwszej połowie, w której zbyt pasywnie wypełnialiśmy pole karne. Nie miał kto kończyć akcji, nawet ta pierwsza bramka na 1:2 padła z obwodu pola karnego – analizował.

Kroczek przyznał, że efekt przyniosła zmiana ustawienia na 4-3-3 i wzmocnienie środka pola dodatkowym pomocnikiem Amirem Al-Ammarim. – Tam widzieliśmy swoją szasnę i w jakiś sposób się to udało, bo przejęliśmy inicjatywę – dodawał Kroczek.

Czy Cracovia zmieni bramkarza?


Cracovii nie uszły na sucho błędy w obronie. Raz upiekło się, kiedy Henrich Ravas podawał rywalowi przed pustą bramką. Potem nieudana współpraca obrońców i pomyłka Jakuba Jugasa skutkowała utratą goli.

Czy to czas na zmiany w bramce? – pytali dziennikarze. – Łatwo jest wyrokować i oceniać bezpośrednio po meczu. „Ravi” miał ciężki moment przed poprzednim meczem w Gdańsku. Tam zagrał dobre zawody i był pewny w bramce. Dzisiaj tego nie było widać i nie wykluczam, że może dojść do zmian, nie tylko na bramce, bo to tyczy się każdego zawodnika – odpowiadał Kroczek. Słowak pierwszy raz od dwóch lat nie został powołany na zgrupowanie reprezentacji i przerwę na mecze kadr narodowych spędzi z drużyną w Krakowie.

Czerwona kartka dla trenera. „Jestem zdziwiony”

Plan GKS-u Katowice zakładał mocne ruszenie na Cracovię. – Postanowiliśmy atakować bardzo wysoko, bo widzieliśmy, że jeżeli Cracovia zmusi nas do niskiej obronie, to będziemy mieć problemy. Nie chcieliśmy czekać na kontrataki, tylko grać swoją piłkę – taką, jaką pokazujemy w ekstraklasie – mówił Rafał Górak.

Nie potrafił zrozumieć czerwonej kartki, jaką obejrzał w samej końcówce w masowej konfrontacji zawodników na boisku.

– Nie chciałem, aby działo się coś niedobrego i postanowiłem wkroczyć do akcji i odciągnąć moich zawodników z tego zamieszania. Obok widziałem trenera gospodarzy, który robił to samo. Sędzia techniczny stał i biernie się temu wszystkiemu przyglądał. To kara nałożona przez niego, bo główny nie widział żadnej akcji z moim udziałem – skwitował.